Mongolia 2013 – dzień 32

5 sierpień 2013
0 km

Mongolia 2013 – dzień 32

9.00 – 2.00, 70 km. za Moskwą 872 km.

W moich pierwotnych planach mieliśmy wracać przez Ukrainę, jednak po przeanalizowaniu trasy i wspólnych uzgodnieniach obraliśmy trasę w stronę Łotwy. Mimo podobnych odległości Łotwa wydawała mi się gorszym pomysłem, chociażby dlatego, że prowadziła przez Moskwę. Ruszyliśmy więc z Kazania i w Niżnym Nowogrodzie obraliśmy trasę na Moskwę. Powrotu już nie było, zostało nam około 1 000 km. do granicy łotewskiej i 36 godzin na opuszczenie terytorium Rosji. Ruch na drodze był niewątpliwie większy niż wcześniej, ale jakoś się jechało. Niestety kilkadziesiąt kilometrów przed obwodnicą Moskwy trafiliśmy na korek, którego nie można było ominąć. Po 6 godzinach ślimaczego przesuwania się do przodu trafiliśmy na przyczynę korka – wypadek 3 ciężarówek. Było już wtedy po północy, ruch w stronę stolicy też był mniejszy, podjęliśmy decyzję o przejechaniu przez centrum Moskwy. Decyzja jakiej nigdy bym nie podjął za dnia w nocy wydawała się realna. Moskwę zobaczyliśmy z okien samochodu, wspaniale oświetloną, kuszącą swoim bogactwem i przepychem. Kreml był na wyciągnięcie ręki. Ten sposób obejrzenia stolicy spowodował, że następnym obowiązkowym punktem zwiedzania w Rosji będzie Moskwa. Aby uniknąć jutrzejszych korków wyjechaliśmy jeszcze około 70 km. za Moskwę i zatrzymaliśmy się w jedynym możliwym punkcie noclegowym, czyli na stacji benzynowej.

Nocleg na stacji Shell.

Mongolia 2013 – dzień 30 i 31

3-4 sierpień 2013
0 km

Mongolia 2013 – dzień 30 i 31

7.30 – 19.00, Kazań 867 km.

Do Kazania mamy długą drogę, ale po osiągnięciach ostatnich dni jest to wykonalne. Dodatkowo bonusem naszym w drodze na zachód jest dłuższy dzień wynikający z „gonienia zachodzącego słońca”. Uciekający dzień w drodze na wschód teraz się wydłuża. Jedzie się bardzo dobrze i o 19.00 jesteśmy w Kazaniu. Wjeżdżamy do wypucowanego, błyszczącego i odnowionego miasta. Dwa tygodnie wcześniej odbyła się tutaj Letnia Uniwersjada 2013. Uznaliśmy, że nie powinno być problemu ze znalezieniem noclegu, ale srogo się zawiedliśmy. Okazało się, że miejsc prawie nie było, a te które namierzyliśmy rozpoczynały się od 40 EUR za osobę. Po godzinnym przeszukiwaniu miasta i internetu znaleźliśmy jeden nocleg w Hotelu Szuszma, a na drugi dzień zarezerwowaliśmy nocleg w Fatimie (jedynym nisko budżetowym hotelu w Kazaniu). Po syberyjskim maratonie jak najbardziej należy nam się dwudniowy wypoczynek i zwiedzanie.

Wieczorem ruszamy na oglądanie stolicy Tatarstanu. Jedynej republiki w Federacji Rosyjskiej z prezydentem na czele i do niedawna niepodległym państwem stowarzyszonym z Federacją Rosyjską. Może to bardzo dziwnie brzmi, ale tak było do 2000 roku, gdy ukrócił to Putin. Ulica Baumana o główny deptak kazański, wzdłuż którego jest kilka ważnych zabytków i który prowadzi do największej atrakcji miasta – kazańskiego kremla. Kreml wpisany na listę UNESCO jest kompleksem obiektów architektonicznych nawiązujących do historii Kazania, a także siedzibą Prezydenta Tatarstanu.

Kazań oferuje też świetną regionalną kuchnię co sprawdziliśmy po wieczornym zwiedzaniu.

Na drugi dzień kontynuujemy zwiedzanie utwierdzając się, że wybór Kazania był strzałem w dziesiątkę.

Noclegi w hotelach (1 250 RUB i 700 RUB).

Mongolia 2013 – dzień 29

2 sierpień 2013
0 km

Mongolia 2013 – dzień 29

8.00 – 21.30, Bykowo 770 km.

Od Iszim jedziemy inną trasą niż w drodze do Mongolii. Generalnie tej zmiany nie widać za oknem samochodu, ale fakt faktem. W planach jest Kazań więc pojechaliśmy trasą północną przez Jekaterynburg. Nocleg zorganizowaliśmy sobie w wiosce Bykowo na granicy Obwodu Swierdłowskiego z Krajem Permskim, gdzieś w okolicach umownej granicą Azji z Europą.

Nocleg w polu.

Mongolia 2013 – dzień 28

1 sierpień 2013
0 km

Mongolia 2013 – dzień 28

8.00 – 21.30, Karasyl 840 km.

Bardzo monotonny dzień jazdy syberyjskimi drogami. Poruszamy się w niekończącym się sznurze ciężarówek. Mimo jednopasmowych dróg jazda z prędkością 100-120 km/h odbywa się bez przeszkód. Rosjanie są bardzo wyrozumiali i życzliwi na drogach. Nie widać żadnej agresji tak często spotykanej na polskich drogach. Świadomość, że musisz przejechać kilka tysięcy kilometrów, aby dojechać do celu powoduje, że zaczynasz rozumieć innych, którzy mają ten sam cel. Pomagasz im i unikasz niebezpiecznych sytuacji. Większość miast i miasteczek ma obwodnice, co też bardzo pomaga w płynnej jeździe. W takich warunkach mijamy ponadmilionowy Omsk i dużo mniejszy Iszim. W okolicach wioski Karasyl zjeżdżamy nad okoliczną rzekę i rozbijamy biwak.

Nocleg nad rzeką.

Mongolia 2013 – dzień 27

31 lipiec 2013
0 km

Mongolia 2013 – dzień 27

8.00 – 21.00, Kargat 904 km.

Po ostatnich dwóch dniach już widać postępy na mapie. Dzisiaj mijamy dwa duże miasta: Kemerovo i Nowosybirsk. Zatrzymujemy się na stacji Gazprom na obwodnicy Kargat, bo w każdym innym miejscu komary atakują niemiłosiernie. Na stacjach dzięki wykoszonej trawie komary atakują z pewnym opóźnieniem i możemy zdążyć przygotować szybką kolację. Zmęczenie daje o sobie znać więc szybko układamy się do snu.

Nocleg na stacji Gazprom.

Mongolia 2013 – dzień 26

30 lipiec 2013
0 km

Mongolia 2013 – dzień 26

8.30 – 20.30, za Krasnojarskiem nad rzeką Kurcza 826 km.

Ciężki dzień jazdy po syberyjskich drogach. Mijane wioski i miasta są identyczne, smutne i zaniedbane. Ogromne terytorium Syberii to zieleń przyrody i monotonia drogi. W takich warunkach z przyjemnością zatrzymujemy się nad rzeką Kurcza i dzięki niskiemu stanowi wody wjeżdżamy na wysepkę, gdzie urządzamy nocleg z ogniskiem.

Nocleg nad Kurczą.

Mongolia 2013 – dzień 25

29 lipiec 2013
0 km

Mongolia 2013 – dzień 25

8.30 – 21.00, nad rzeką Kimiltej  559 km.

Z dnia na dzień muszę pokonywać większe dystanse. Dzisiaj objechaliśmy od południa Bajkał i zatrzymaliśmy się na dłużej w Irkucku. Bardzo przyjemne miasto z polskimi akcentami, w którym spędziliśmy kilka godzin. Niestety musimy ruszać dalej. Jedziemy główną M53, dojeżdżamy do rzeki Kimiltej i rozbijamy na brzegu biwak. Patrząc na mapę można się załamać, bo mimo przejechanych 559 km. stoimy w miejscu. Zadanie na najbliższe dni to minimum 800 km. dziennie.

Nocleg nad Kimiltejem.

Mongolia 2013 – dzień 24

28 lipiec 2013
0 km

Mongolia 2013 – dzień 24

7.00 – 19.00, Babuszkin nad Bajkałem 420 km.

Na przejściu stawiamy się pierwsi, wyjazd z Mongolii jest całkowicie bezproblemowy, natomiast wjazd do Rosji przysparza nam lekkiej nerwówki, bo pogranicznik niewłaściwie interpretuje zapisy na wizie i wynikającą z tego tytułu naszą długość pobytu w Rosji. Po konsultacjach z „nacialstwem” wjeżdżamy. Czeka nas długa droga do Polski więc wybrałem tylko kilka ciekawych miejsc, które chcemy zobaczyć w Rosji. Na pierwszym miejscu jest Bajkał, obowiązkowo musimy chociaż go „liznąć”, później ostro jedziemy i zatrzymujemy się dopiero w Kazaniu, ale na dwa dni. Plan ambitny, ale do zrealizowania. Po 130 km. od granicy mamy Ułan-Ude. Spędzamy tutaj dwie godziny spacerując po centrum i fotografując największą głowę Lenina na świecie. Wyjeżdżamy z Ułan-Ude i z nadzieją wypatrujemy Jeziora Bajkał. W końcu po około 170 km. pojawia się Syberyjskie Morze. Mamy zamiar obozować nad jeziorem, ale znalezienie odpowiedniego miejsca nie jest łatwe. Po pierwsze przy samym brzegu przebiega linia kolei transsyberyjskiej i nie ma możliwości przejechania przez tory. Po drugie południowe wybrzeże jeziora nie jest popularnym miejscem wypoczynku dla Rosjan. Po zakupach i rozmowie w jednej ze wsi dostajemy dokładne instrukcje jak można się dostać nad sam brzeg jeziora. Wskazane miejsce okazuje się ładne, ale faktycznie należało przejechać przez jedną z 336 rzek wpadających do Bajkału; dlatego też nie dojeżdżały tutaj auta osobowe. W tych warunkach pozostaje nam tylko skonsumować napitek o jakże wdzięcznej nazwie „Bajkał”.

Nocleg nad Bajkałem.

Mongolia 2013 – dzień 23

27 lipiec 2013
0 km

Mongolia 2013 – dzień 23

9.00 – 19.00, Altanbulag 316 km.

Do granicy rosyjskiej jest tylko 300 km. i to po dobrym asfalcie. Planujemy jeszcze dzisiaj przekroczyć granicę, ale po drodze chcemy wjechać do Dulaankhaan, gdzie znajduje się jedna z trzech łuczniczych pracowni w Mongolii. Po tak niesamowitych wrażeniach jakie są na zachodzie kraju ta część Mongolii nie porywa. Oczywiście dla osób wjeżdżających od północy może to inaczej wyglądać, ale zdecydowanie ładniejsza, spokojna i tradycyjna jest zachodnia część kraju. I oczywiście biedniejsza, co też przekłada się na odbieranie jej przez nas. Większość turystów przybywa do Mongolii samolotem bądź koleją transsyberyjską więc jadą od strony Bajkału. Ja postanowiłem wybrać drogę od zachodu i polecam ją wszystkim zmotoryzowanym.

Wspomniana pracownia łucznicza znajduje się w dosyć dużej jak na warunki mongolskie miejscowości. Po zjechaniu z głównej drogi zaczynamy szukać, spotkani ludzie wskazują punkt cały czas znajdujący się przed nami. Jeździmy w kółko, dla miejscowych wyglądamy dosyć śmiesznie, ale nic nie możemy znaleźć. W pewnym momencie znajduje się ktoś znający kilka słów po angielsku i wskazuje nam palcem walącą się ruderę. Faktycznie jest to ta wspomniana w LP pracownia. Barak jest zamknięty, nikogo nie ma i nikt nic nie wie. Być może tak „słynne” miejsca działają tylko w sferze zamówień internetowych (czego nie sprawdziliśmy), ale wiadomości z LP można włożyć między bajki i raczej piszący te przewodniki nie byli w tych miejscach. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło i skorzystaliśmy z kąpieli w Orchon Gol – chyba najważniejszej rzece w kulturze mongolskiej. Na granicę trafiamy o 19.00 i okazuje się, że jest zamknięta. Pracują od 8.00 do 18.00. Zostaje nam jeszcze jeden nocleg na gościnnej mongolskiej ziemi.

Nocleg w Altanbulag.

Mongolia 2013 – dzień 22

26 lipiec 2013
0 km

Mongolia 2013 – dzień 22

11.00 – 20.00,  przed Bayanchandamani 181 km.

Dzisiaj wyjeżdżamy z UB, ale nie kończy się nasze zwiedzanie miasta. Jedziemy do Zimowego Pałacu Bogd Khana, miejsca w którym przez 20 lat mieszkał ostatni mongolski król Bogd Khan (znany też jako ósme wcielenie Buddy). Wejście jest płatne, ale naprawdę warto obejrzeć to miejsce. Postanowiliśmy obejrzeć też Monument Czyngis-Chana, pomnik wykonany ze stali, na którego szczyt można wjechać windą. Dojazd był okropny, asfalt w stanie szczątkowym jest gorszy niż najgorsza droga. 50 km. za UB jechaliśmy bardzo długo, ale to też było warto obejrzeć. Pomnik ten był naszym najdalszym punktem na wschód do jakiego dotarliśmy i od tego momentu rozpoczął się nasz powrót do kraju. Powrót z Mongolii to przedsięwzięcie, które trochę trwa. Rosyjskie wizy mamy aktualne do 6 sierpnia, a do przejechania jeszcze 7 000 km. Po dzisiejszych atrakcjach postanawiamy wyjechać jeszcze za UB. Dosyć długo jeszcze walczymy z dojazdem do miasta i jego przejechaniem, ale w końcu się udaje.

Nocleg w stepie.

Mongolia 2013 – dzień 19, 20 i 21

23-25 lipiec 2013
0 km

Mongolia 2013 – dzień 19, 20 i 21

10.00 – 17.00, Ułan Bator 270 km.

Do Ułan Bator jest 270 km. i to po dobrym asfalcie więc dojeżdżamy po kilku godzinach. Miasto liczy 1,2 miliona mieszkańców i jest dosyć rozległe. Z przedmieść, na których wjeżdżamy mamy jeszcze 40 km. do centrum. Podstawową sprawą jest znalezienie noclegu. Miasto jest trudne do nawigacji samochodowej, bo panuje ogólny chaos i drogowa „wolna amerykanka”. Mongołowie przyzwyczajeni do ogromnych przestrzeni tutaj skupieni są na małych kawałkach ziemi i chcąc na tych parcelach zachować prywatność; grodzą je. W miastach i miasteczkach pierwszy powstaje płot, a później stawia się jurta. Podobnie jak w Polsce producenci ogrodzeń mają się tutaj dobrze. Właśnie to kompleksowe grodzenie utrudnia komunikację. Zostawiliśmy więc Toyotę gdzieś w centrum i ruszyliśmy z buta. Na całej trasie podróżników można szukać ze świeczką, a w UB wszystko zajęte. W końcu połowa grupy lokuje się w bardzo przyjemnym i tanim Golden Gobi, a my w hotelu Seul. Wieczorem idziemy na pierwszy spacer po mieście. Główną ulicą i osią miasta jest Aleja Pokoju wzdłuż której rozlokowanych jest większość atrakcji Ułan Bator. Zwiedzanie najlepiej rozpocząć od Placu Suhbatar gdzie znajduje się Parlament i Statua Czyngis-Chana. Zabytków w UB nie znajdzie się zbyt dużo, lepiej nastawić się na chłoniecie atmosfery miasta, oglądanie młodzieży, która pragnie być bardziej europejska niż my i wyszukanie dobrej restauracji. My też tak uczyniliśmy. Na wieczór rozsiedliśmy się w Mongolian Barbeque, trochę na wzór amerykański, ale naprawdę z ogromnym wyborem smacznych dań. Biorąc pod uwagę, że Mongolia nie rozpieszcza kulinarnie, takie miejsce było jak najbardziej potrzebne po tygodniu produktów z Polski i kilku mongolskich pierogów. Przechodząc do następnego klubu o nazwie Marco Polo spotkaliśmy rodzinę mongolską mieszkającą w Krakowie. Będąc tak daleko od Polski udało nam się miło spędzić czas i porozmawiać w ojczystym języku i to z Mongołami.

Na drugi dzień wystartowaliśmy do Monastyru Gandan Khiid, jednego z najważniejszych dla Mongołów. Próba ogarnięcia wszystkich wcieleń Buddy nie udała mi się, więc skupiłem się na spacerze po świątyniach wchodzących w skład całego kompleksu. Po całodziennym obchodzeniu znaleźliśmy rewelacyjną restaurację koreańską w okolicach Gandan Khiid.

Nocleg w hotelu Seul (20 USD/dzień).

Mongolia 2013 – dzień 18

22 lipiec 2013
0 km

Mongolia 2013 – dzień 18

10.00 – 19.00, przed Rashaant 245 km.

Po kilku dniach atrakcji przyrodniczych dzisiaj czeka nas zwiedzanie Karakorum. W południe zajechaliśmy pod główne wejście, kupiliśmy bilety i ruszyliśmy na zwiedzanie. W Karakorum Czyngis-Chan ustanowił stolicę imperium, ale budowę rozpoczął dopiero jego syn Ogedei. Najważniejszym zabytkiem jest Monastyr Erdene Zuu Khidd wybudowany w 1586 r. jako pierwsza buddyjska świątynia w Mongolii. Poza ogrodzonym terenem świątynnym można jeszcze zobaczyć charakterystyczne kamienne żółwie. Po zwiedzaniu Karakorum pojechaliśmy jeszcze do świątyni Shankh Khiid kilkanaście kilometrów na południe, która jako jedyna ocalała z komunistycznych zniszczeń. Po tych dwóch wizytach jesteśmy już utwierdzeni, że do Mongolii przyjeżdża się po wrażenia przyrodniczo-krajobrazowe i kulturowe, a nie zabytkowe. Wracamy na naszą trasę, po 70 km. jeszcze jedna atrakcja przyrodnicza czyli Mongol Els. Pas piasku ciągnący się z południa na północ. W tych też okolicach przed miejscowością Rashaant zjeżdżamy kilka kilometrów z trasy znajdując rewelacyjne miejsce na nocleg przy samotnej skale.

Nocleg przy samotnej skale.

Mongolia 2013 – dzień 17

21 lipiec 2013
0 km

Mongolia 2013 – dzień 17

8.40 – 22.00, Tsenkher Hot Springs 222 km.

Rano rozpoczęła się powtórka wczorajszego dnia. Droga okropna, ale nagle ku mojemu zdziwieniu rozpoczyna się asfalt. Trafiamy na niego 30 km. za Tariat i w zasadzie bez przerw ciągnie się do Ułan Bator. Za cel obieramy sobie Ciepłe Źródła w Tsenkher. Mamy koordynaty, ale nikt nie potrafi nam wytłumaczyć w którym miejscu należy skręcić. W końcu znajdujemy najbardziej rozsądny zjazd w prawo i ponownie zaczyna się off-road. W tym przypadku trasa jest rewelacyjna, w trzech miejscach musimy pokonać rzekę Tsetserleg Gol i po 30 km. i 1,5 godziny jazdy docieramy do gorących źródeł. Znajdują się tutaj dwa miejsca z basenami z gorącą wodą, restauracja i jurty do wynajęcia. Zjadamy całkiem dobry obiad, a wieczorem idziemy odpocząć w ciepłej wodzie. Bardzo udany dzień kończymy rozłożeniem biwaku kilka kilometrów od ośrodka.

Nocleg na w stepie.

Mongolia 2013 – dzień 16

20 lipiec 2013
0 km

Mongolia 2013 – dzień 16

8.50 – 16.00, Wulkan Khorgo-Terkhiin 194 km.

Odcinek od Tosontsengel jest na razie najgorszym w całej wyprawie. Średnia przejazdu to 25 km/h; udało się mi pokonać tylko 194 km w ponad 7 godzin. Jednak przy takich okolicznościach przyrody każda jazda jest przyjemnością. Na celownik bierzemy Jezioro Tsagaan z wygasłym wulkanem, na który można wejść. Wulkan znajduje się po drugiej stronie Tsagaan Nuur, należy dojechać do Tariat i skierować się na jedyny w okolicy most przez rzekę. Przy wjeździe pracownik Parku Narodowego Khorgo-Terkhiin Tsagaan Nuur pobiera opłatę i można jechać dalej. Dojeżdżamy do parkingu dla pojazdów 4×4, a dalej już na pieszo. Całe wejście i zejście zajmuje maksymalnie 2 godziny. Po zejściu zatrzymujemy się na nocleg przy północnym brzegu jeziora.

Nocleg pod Wulkanem Khorgo-Terkhiin.

Mongolia 2013 – dzień 15

19 lipiec 2013
0 km

Mongolia 2013 – dzień 15

10.00 – 19.00, Tosontsengel 138 km.

Po spakowaniu gratów wracamy na trakt, ale po chwili mija nas mongolska Toyota, z której dobiega „dzień dobry Polacy”. Okazuje się, że spotkaliśmy mongolską rodzinę lekarzy mieszkającą od 20 lat w Polsce. Pan Purejav Enebish jest Prezesem Stowarzyszenia Mongołów w Polsce, razem z rodziną mieszka w Grójcu pod Warszawą i przyjechał na wakacje do rodzinnej jurty. Trochę porozmawialiśmy, wymieniliśmy adresy i dostaliśmy cenną informację o odbywającym się dzisiaj regionalnym Naadam w Nomrog. Ruszamy więc do Nomrog; po godzinie dojeżdżamy i faktycznie wkraczamy w środek wielkiej imprezy. Zawody zapaśnicze, konne, łucznicze, a do tego wielki jarmark, jadłodajnie na kółkach i przede wszystkim pokaz mody dla Mongołów, którzy nie mają wielu okazji do częstych spotkań. Udało nam się obejrzeć niesamowity kawał tradycji i to w wydaniu nieskażonym komercją. Byliśmy jedynymi Europejczykami w kilkutysięcznym tłumie. Spędziliśmy tutaj kilka godzin i ruszyliśmy dalej główną (szutrową) drogą A1603 w stronę UB. Z oczywistych względów pokonałem dzisiaj tylko trochę ponad 100 km. Dojechaliśmy do Tosontsengel i kilka kilometrów za miastem rozbijamy biwak nad rzeką Ider. Wieczorem odwiedza nas tylko właściciel terenu przyglądając się nam i wymieniając kurtuazyjne pozdrowienia.

Nocleg nad Ider Gol.

Mongolia 2013 – dzień 14

18 lipiec 2013
0 km

Mongolia 2013 – dzień 14

10.00 – 19.30, 15 km. za Tudevtei 285 km.

Średni przebieg zdecydowanie nam spada, ale wkalkulowałem to w wyprawę. Spokojnie pokonuję kolejne kilometry, mamy czas na kontemplowanie przyrody, sesje fotograficzne i spotkania z Mongołami. Od Ulaangom krajobraz zdecydowanie się zmienia. Wysoki Ałtaj zostaje za nami, staje się sucho i pustynnie. Cała droga od Naranbulag do Tudevtei jest praktycznie pusta. Towarzyszą nam tylko orły i gdzieniegdzie samotne jurty pasterzy. Właśnie dla takich chwil jedziemy tysiące kilometrów przez pół świata i właśnie te momenty będziemy wspominać w przyszłości. Jako, że Mongolia to największy kemping świata znajdujemy sobie najładniejsze miejsce na nocleg, w którym smak Archi staje się dopełnieniem szczęścia.

Nocleg w stepie.

Mongolia 2013 – dzień 13

17 lipiec 2013
0 km

Mongolia 2013 – dzień 13

9.00 – 19.00, Naranbulag 244 km.

Dopiero rano widzimy w jakim miejscu obozowaliśmy. Jesteśmy w okolicy Parku Narodowego Turgen uul z czterotysięcznikami w tle. Wspinamy się na nienazwane przełęcze o wysokości 3 000 m.n.p.m. i w końcu dojeżdżamy do południowych brzegów Uureg Nuur. Ominęliśmy zerwane mosty i jesteśmy na naszej trasie. Zatrzymujemy się jeszcze na przełęczy Ulaan Davaa znanej z dużego i ważnego dla Mongołów ovoo. Nie obywa się bez kilku kieliszków wódki Archi i rozmów z miejscowymi, którzy składają dary i modlą się w tym miejscu. Po 50 km. jesteśmy w Ulaangom. Korzystamy z wi-fi i ruszamy dalej. Z Ulaangom na wschód wybudowane jest 30 km. asfaltu, którym beztrosko jedziemy. Gdy mimo przejechanego dystansu nie widzimy Uws Nuur przekonujemy się, że pojechaliśmy na południe, a nie na wschód. Ok., tak dobrze się jechało, że nie zwracałem uwagi na kierunek. Nie było sensu się wracać więc obraliśmy kierunek na Naranbulag i jezioro Chjargas Nuur. W Lonely Planet jezioro zostało określone jako słone, ale organoleptycznie sprawdziłem, iż było słodkie. Wobec tego faktu rozlokowaliśmy się przy nim na noc. Dodatkowym atutem był brak komarów. W okolicy były również gorące źródła wzmiankowane w LP, ale nie warte zachodu, gdyż było to tylko małe źródełko, z którego miejscowi czerpali wodę.

Nocleg nad Chjargas Nuur.

Mongolia 2013 – dzień 12

16 lipiec 2013
0 km

Mongolia 2013 – dzień 12

8.30 – 21.10, Hotgor 266 km.

Rano stawiamy się pierwsi na przejściu. Do momentu otwarcia granicy dojeżdża jeszcze kilka samochodów osobowych i kilka ciężarówek. To przejście działa trochę odmiennie od innych rosyjskich, bo oprócz zwykłej kontroli na terminalu trzeba jeszcze się „odfajkować” u osobnika w baraku 500 m. przed terminalem. Po wizycie u tegoż gościa wjeżdżamy na terminal i przechodzimy normalną kontrolę paszportową i celną (dokumentów samochodu). Trochę to trwa, ale po godzinie możemy jechać. Od terminala jest jeszcze 20 km. do faktycznej granicy. Sama granica wygląda dość niesamowicie, bo jest to zwykła druciana siatka z taką samą bramą. Rosyjski żołnierz ostatni raz spogląda w nasze paszporty i otwiera bramę wjazdową do Mongolii, gdzie dokładnie kończy się asfalt. Zapowiadają się niezłe przygody. Po kilku kilometrach błota wjeżdżamy na terminal mongolski. Dostaję karteczkę do ostemplowania w kilku okienkach (sprawy celne samochodu), a pozostała część grupy przechodzi tylko kontrolę paszportową. Ja też po kilkunastu minutach mam wszystko załatwione. Wjeżdżamy do Mongolii, która wita nas deszczem i zimnem, które szczególnie nie dziwi, bo jesteśmy w Mongolskim Ałtaju i na wysokości ponad 2 600 m.n.p.m. Pierwsza smutna wioska to Tsagaannuur, w której muszę zakupić OC na pojazd i podatek drogowy (chyba za brak dróg). Tutaj też miejscowi informują nas o zerwanym moście na trasie do Ulaangom. Trochę nie chce nam się w to wierzyć, ale po sms-ie od Land Rovera jesteśmy utwierdzeni, że musimy jechać inną drogą. Ruszamy na południe do Olgii poprzez niesamowite krajobrazy, najwyższe góry Mongolii i całkowitą pustkę. Po 100 km. i 4 godzinach jazdy osiągamy 28 tysięczne Olgii, które wygląda dla nas jak metropolia (a co dopiero dla Mongoła). Po dobrym obiedzie i odpoczynku obieramy kierunek na Achit Nuur, a później jadąc tylko na azymut z nawigacji (brak określenia kierunku w inny sposób) dojeżdżamy do wioski Hotgor, gdzie zatrzymujemy się na nocleg.

Nocleg w stepie.

Mongolia 2013 – dzień 11

15 lipiec 2013
0 km

Mongolia 2013 – dzień 11

11.00 – 20.30, Taszanta 438 km.

Dzisiaj mamy do pokonania niewielki odcinek więc wyruszamy później. Droga też jest coraz spokojniejsza, bo wkraczamy w rejony mniej zamieszkane. Wioski są coraz rzadsze i mniejsze. Na całym Czujskim Trakcie jest dobry asfalt i możemy jechać w dobrym tempie, co jakiś czas zatrzymujemy się tylko na sesje fotograficzne. Większą miejscowością na trakcie jest Kosz-Agacz, gdzie robimy zakupy i tankujemy. Do Taszanty mamy tylko 50 km, ale dowiadujemy się od ekipy Land Rovera, że przejście graniczne działa tylko w godzinach 9-18, a my nie mamy szans na dojechanie do 18.00. Wobec tego bez pośpiechu docieram do Taszanty, dolewam tańszego rosyjskiego paliwa na ostatniej stacji i rozbijamy biwak w stepie.

Nocleg w stepie.

Mongolia 2013 – dzień 10

14 lipiec 2013
0 km

Mongolia 2013 – dzień 10

11.30 – 21.00, Góry Ałtaj 473 km.

Chłopaki z Land Rovera mają krótszą wizę rosyjską niż my więc nie jest nam dane razem jechać przez Mongolię. Rano tylko chwilę wymieniamy poglądy i umawiamy się na następne spotkanie w Ułan Bator. My w swoim tempie ruszamy dalej. Wjeżdżamy w piękne krajobrazy Gór Ałtaj. Za Górno-Ałtajskiem rozpoczynają się tereny turystyczno-rekreacyjne wykorzystywane przez Rosjan. Wzdłuż rzek Sema, Katuń i wielu innych mniejszych Rosjanie rozkładają namioty i spędzają wolny czas. Postanowiliśmy zrobić tak samo i w okolicach miejscowości Cerga zjechaliśmy nad Semę. W okolicy było już kilka rodzin i jak się łatwo domyśleć zostaliśmy zaproszeni do wspólnego biesiadowania. Spędziliśmy wspaniały wieczór rozmawiając i delektując się dobrym jedzeniem i napitkiem.

Nocleg nad Semą w Górach Ałtaj.

Mongolia 2013 – dzień 9

13 lipiec 2013
0 km

Mongolia 2013 – dzień 9

7.00 – 1.00, Iskitim 814 km.

Trasa jest bardzo monotonna. Wzdłuż drogi przeważają lasy brzozowe, przeplatane czasami polami uprawnymi. Wsie i miejscowości znajdują się w oddaleniu od głównej drogi i gdyby nie ruch pojazdów odnosiłoby się wrażenie, że Syberia jest pusta. Jadąc na wschód przecinamy znane z lekcji geografii rzeki: Irtysz i Ob. Wówczas takie nieznane i odległe, a teraz na wyciągnięcie ręki. W nocy przejeżdżamy Nowosybirsk. Dobrze, że dzieje się to podczas późnych godzin, bo wyobrażam sobie, że trzecie co do wielkości miasto Rosji i nieoficjalna stolica Syberii mogłaby być utrapieniem komunikacyjnym. Od rogatek do rogatek około 40 km. to jest już trochę. O godzinie 1.00 jesteśmy w Iskitim i zatrzymujemy się na stacji Gazpromu. Druga ekipa z Land Rovera ostro nas goni i umówiliśmy się jutro rano na spotkanie.

Nocleg na stacji Gazprom.

Mongolia 2013 – dzień 8

12 lipiec 2013
0 km

Mongolia 2013 – dzień 8

7.40 – 21.00, 50 km. przed Omskiem 791 km.

Mając w perspektywie Mongolię nie mogę sobie pozwolić na krótkie odcinki więc dzisiaj powtórka z wczorajszego dnia. Mijam Kurgan, przejeżdżam blisko granicy kazachskiej i udaje mi się dotrzeć w okolice Omska. Zjeżdżamy z drogi i znajdujemy ładne miejsce na nocleg. Niestety cały urok i spokój zatruwają nam chmary komarów, dla których stajemy się łatwym celem. Żadne środki chemiczne nie pomagają. Komary atakują niemiłosiernie i tylko ucieczka do namiotu gwarantuje spokój. Nauczeni doświadczeniem od następnego dnia nie podejmujemy żadnych działań po zmroku (posiłek należy zakończyć przed zachodem słońca) i wyszukujemy miejsca z niską (czasami wykoszoną) trawą, gdzie komary nie występują tak obficie.

Nocleg w polu.

Mongolia 2013 – dzień 7

11 lipiec 2013
0 km

Mongolia 2013 – dzień 7

7.45 – 1.30, za Czelabińskiem 832 km.

Rano musieliśmy dojechać tylko do trasy M5, ale zanim to się stało zostaliśmy skontrolowani przez policję w ramach dużej akcji kontroli drogowej. Kilka radiowozów, AK47, kolczatki, ale wszystko kulturalnie i bez problemów. Nadrabiam zaległości kilometrowe. Między Ufą, a Czelabińskiem pokonujemy Góry Ural. Umowna granica między Europą i Azją nie jest trudna do pokonania, natomiast strasznie spowalnia ruch samochodowy. Długie podjazdy są dla starych Kamazów problemem, a wyprzedzenie ich nie jest łatwym zadaniem w takim natężeniu ruchu. Mimo zmęczenia i późnej pory chcę wyjechać za Czelabińsk, aby rano nie walczyć w korkach. Poszukujemy odpowiedniego miejsca na nocleg, ale jakoś nic ciekawego nie udaje się nam znaleźć. W końcu zatrzymujemy się 25 km. za miastem na stacji Gazpromu.

Nocleg na stacji Gazprom.

Mongolia 2013 – dzień 6

10 lipiec 2013
0 km

Mongolia 2013 – dzień 6

8.40 – 21.00, 10 km. za Otradnym 329 km.

Od paru dni wszystko jest podporządkowane załatwieniu szyby. Po śniadaniu ruszamy do Otradnego. Drogi w rejonie Toliatti i Samary są remontowane więc wleczemy się w ślimaczym tempie. W Samarze wjeżdżamy jeszcze do centrum handlowego Metro gdzie korzystamy z darmowego wi-fi. Około 15.00 docieramy do Otradnego, gdzie Igor oczekuje nas na rogatkach miasta. Po krótkiej rozmowie okazuje się, że Igor też nie ma takiej szyby, ale jesteśmy w Rosji i tutaj wszystko jest możliwe. Jedziemy do znajomego warsztatu samochodowego. Tam wymiana poglądów i kilka telefonów. Pomysł jest taki, aby w miejsce szyby przygotować identyczny wykrój z pleksi. Po pewnym czasie dociera kolega z pleksi, szef warsztatu wymontowuje i wymierza szybę i zaczyna się cięcie i szlifowanie. W efekcie „szyba” wygląda jak nowa. Oczywiście nikt za nic nie chce kasy, jest mi strasznie głupio, ale mamy jeszcze polskie zapasy alkoholowe i to jest najlepsza rzecz jaką możemy dać w podziękowaniu. Chłopaki uwinęli się znakomicie, a cała akcja pomocy była zorganizowana rewelacyjnie. Wielkie podziękowania dla Igora i wielu innych osób z www.land-cruiser.ru , którzy brali udział w akcji. Gdy rozmawialiśmy z Igorem dowiedzieliśmy się, że gdyby nie udało się tej szyby naprawić u niego klubowicze organizowali się na trasie mojego przejazdu. Po takich chwilach Rosja staje się bliska jak rodzinne strony i znikają wszelkie bariery i uprzedzenia (których i tak nigdy nie miałem). Z Otradnego wyjeżdżamy i po kilkunastu kilometrach znajdujemy dobre miejsce na biwak.

Nocleg w polu.

Mongolia 2013 – dzień 5

9 lipiec 2013
0 km

Mongolia 2013 – dzień 5

8.50 – 21.00, Nowospaskoye 646 km.

Dzisiaj typowy odcinek tranzytowy. Połykam kilometry jadąc przez Tambow, Penzę. Około południa dzwoni telefon z rosyjskim prefiksem. Pełny nadziei odbieram; dzwoni Igor z miejscowości Otradnyj. Mówi, że ma taką szybę i możemy do niego jechać. Okazuje się, że Otradnyj to miejscowość 80 km. za Samarą i przede wszystkim na naszej trasie. Mamy do przejechania około 600 km. więc spotkanie jest realne jutro. Dojeżdżamy jeszcze do miejscowości Nowospaskoye, gdzie w lesie urządzamy sobie nocleg. Na jutro zostaje nam około 330 km. do Otradnego.

Nocleg w lesie.

Mongolia 2013 – dzień 4

8 lipiec 2013
0 km

Mongolia 2013 – dzień 4

10.00 – 21.45, Kolodeevka (wieś między Woroneżem, a Tambowem)  479 km.

Po wczorajszym zdarzeniu plan nie uległ zmianie. Jedziemy do Mongolii z dyktą w bocznej szybie. Na trasie mamy Kursk i duży salon Toyoty, zobaczymy czy uda się kupić szybę. W zeszłym roku minąłem szybko Kursk wracając z Azji Centralnej, w tym roku myślałem, że trochę się go obejrzy. Jednakże w tej sytuacji priorytetem była szyba i  turystyka zeszła na drugi plan. Sprawnie znajdujemy duży salon Toyoty w Kursku. Chwila niepewności podczas wyszukiwania produktu w bazie dealerskiej i po chwili wszystko już wiem. Takiej szyby nie ma w całej Rosji, a sprowadzenie jej z Japonii potrwa 30 dni. Wszystko już jasne; jeżeli inicjatywa Kylona nie wypali to jedziemy dalej z dyktą w oknie. Pojechaliśmy więc do Woroneża, po drodze skorzystaliśmy z wi-fi w znanej sieci pseudo-jedzenia. Z Woroneża trasą P193 do Tambow, gdzie po drodze zaczęliśmy szukać noclegu. Jako, że byliśmy w Regionie Centralno-Czarnoziemnym to znaleźliśmy go wśród ogromnych pól uprawnych. Ziemie te są faktycznie czarne, bardzo „tłuste” i lepkie. Lepiej nie zjeżdżać samochodem z utartych szlaków, bo mogą być problemy z powrotem na drogę. Podobnie ze spacerami po polu; lepiej ich unikać, bo doczyszczenie butów może być problemem. Podczas wieczornego odreagowywania zdarzeń dni ostatnich otrzymałem informację od Kylona, że na rosyjskim forum jest duży odzew i jutro ma ktoś do mnie dzwonić. Pełni optymizmu i humoru idziemy na zasłużony odpoczynek.

Nocleg na polu w okolicach wsi Kolodeevka.