Turcja, Syria, Jordania 2008 – dzień 10

4 maj 2008
0 km

Turcja, Syria, Jordania 2008 – dzień 10

7.00 – 20.00, Palmyra 470 km.

Ustalamy, że chodzimy po Aleppo do 14.00. Zwiedzamy Cytadelę, kręcimy się po ulicach, po suku, chłoniemy atmosferę Bliskiego Wschodu. Po tak krótkim czasie w tym mieście pozostaje duży niedosyt i postanowienie o powrocie.

Bez większych problemów opuszczamy miasto i jedziemy na wschód w stronę Deir ez Zor. Mamy zamiar dotrzeć do Palmyry. Na mapie wygląda wszystko ok., dojeżdżamy do Sergiopolis z rewelacyjnymi ruinami na środku Pustyni Syryjskiej. Po zwiedzaniu, sesji fotograficznej i obiadku jedziemy dalej, ale w okolicach Jabal al Bishri mam wrażenie, że błądzimy. Faktycznie, dopiero napotkani po drodze geodeci budujący nowa drogę kierują nas we właściwą stronę. Kilkadziesiąt kilometrów jedziemy na azymut przez hamadę i wypadamy w As Suknah, gdzie okazuje się, że do Palmyry mamy jeszcze 70 km. Do Palmyry wjeżdżamy na minuty przed zachodem słońca. Po ruinach spacerujemy do późnego wieczora. Znajdujemy fajny hotel ze śniadaniem.

Nocleg w hotelu (14 PLN).

Turcja, Syria, Jordania 2008 – dzień 9

3 maj 2008
0 km

Turcja, Syria, Jordania 2008 – dzień 9

8.00 – 18.00, Aleppo 440 km.

Dzisiaj mamy zamiar wjechać do Syrii, ale najpierw odwiedzamy Jaskinie Cennet ve Cehennem. Z perspektywy czasu uznaję, że nie wzbudzają wielkiego zainteresowania. Następnie wjeżdżamy na autostradę i w bardzo dobrych warunkach mijamy Tarsus, Adane i Iskedrun. Autostrada kończy się za Belem. Po następnych 50 km. jesteśmy na granicy. Ogromna kolejka tirów, ale my ją mijamy i w sumie bez problemów wyjeżdżamy z Turcji.

Wjeżdżamy na teren syryjskiego przejścia granicznego. Zaczyna się walka z arabską biurokracją.

Zostaję zauważony przez „naganiacza granicznego”. Okazuje się, że jest to Rosjanin i oczywiście chce nam pomóc. Musimy na to przystać, bo bez znajomości języka arabskiego nic się nie wskóra, w szczególności gdy trzeba załatwić formalności związane z samochodem. Chodzimy od okienka do okienka, stemplujemy paszporty i wypełniamy różne fiszki, opłacamy podatki paliwowe i inne opłaty wjazdowe. Wszystko kosztuje nas 270 USD (łącznie z podarkiem dla Rosjanina). W konsekwencji po 2 godzinach ruszamy.

Pierwsze wrażenie z prawdziwie arabskiego świata to syf i brud, ale po pewnym czasie i po kilku innych wizytach w tych krajach zmienia się punkt widzenia. Po prostu jest inaczej niż w świecie, w którym my żyjemy i musimy to zaakceptować. Tylko akceptacja pozwala na pełne poznanie innych kultur.

Pierwsza miła niespodzianka to olej napędowy 1 PLN/1 litr. Po 55 km. jesteśmy w Aleppo. Jazda w tym 2 milionowym mieście to wyzwanie, ale ja bardzo lubię takie klimaty. Dosyć szybko znajdujemy hotel z przewodnika LP, ale wjeżdżamy w niewłaściwą ulicę. Po objeździe całego centrum w ekspresowym tempie (spróbujcie tak przejechać w o wiele mniejszych polskich miastach) parkujemy pod hotelem.

Wieczorem ruszamy na zwiedzanie najstarszego miasta ma świecie. Wrażenia bezcenne.

Nocleg w hotelu Syria (12 PLN).

Turcja, Syria, Jordania 2008 – dzień 8

2 maj 2008
0 km

Turcja, Syria, Jordania 2008 – dzień 8

9.00 – 21.00, Olukbasi 620 km.

Po spakowaniu do Defendera wszystkich gratów okazuje się, że jakimś sposobem immobiliser zablokował zapłon. Mimo mojej nikłej wiedzy technicznej znajduję problem i zagłębiając się w instrukcję próbuję go rozwikłać. Jedyną szansą jest telefon do serwisu, który przekazuje mi dane do rozkodowania, o których nigdy bym nie pomyślał, że będą niezbędne, a których serwis też mi nie przekazał. Wprowadzam odpowiednią sekwencję liczb i rzeczywiście problem znika.

Mamy ogromne szczęście; po pierwsze, że się dodzwoniliśmy (w tym miejscu łapał tylko Orange), po drugie, że był 2 maja, a nie wolny 1 lub 3. Przykre w tym wszystkim jest to, że samochody z dużą ilością elektroniki są po prostu bardziej awaryjne niż prymitywne konstrukcje, ale i tak mój Defender jest w miarę prostą konstrukcją.

Na całą operację tracimy cenne 2 godziny, ale dzisiaj chcemy przejechać dłuższy kawałek więc jakoś to przebolejemy. Bez zatrzymywania mijamy Antalye, Alanye i Anamur. To miejsca znane „wyżeraczom wycieczkowym” dla nas bez wyrazu i znaczenia. Jeden wielki ciąg hotelowy. Jak mijam samochodem takie miejsca to zawsze wydaje mi się, że za płotem hotelowym są ludzie zamknięci w klatkach jak zwierzęta, a my po drugiej stronie jesteśmy wolnymi ludźmi. Jest to moje subiektywne odczucie, ale chyba wielu mnie zrozumie.

Nie mam nic do luksusu i wypoczynku, ale dwa tygodnie w takim hotelu to ogromna męczarnia.

Zatrzymujemy się tylko przy Zamku Kalesi, gdzie robimy kilka zdjęć. Jedziemy cały czas wybrzeżem i docieramy do Olukbasi (kilka kilometrów za Silifke). Przy głównej drodze znajdujemy zakamuflowany hotel. Jest to bowiem blok mieszkalny cały zaadoptowany na hotel i niezbyt rzucający się w oczy. Lokujemy się w tym hotelu, a raczej mieszkaniu. Dosłownie za grosze mamy do dyspozycji 130 metrowe mieszkanie z trzema sypialniami, w pełni wyposażoną kuchnią i wszystkimi innymi wygodami jakie miewamy w naszych mieszkaniach. Ogólnie jesteśmy zaszokowani.

Nocleg w hotelu (22 PLN).

Turcja, Syria, Jordania 2008 – dzień 7

1 maj 2008
0 km

Turcja, Syria, Jordania 2008 – dzień 7

7.00 – 21.00, Kas 380 km.

Jak zwykle pobudka wcześnie, ale ma to swoje dobre strony. Jesteśmy pierwszymi turystami w Pamukkale. Oglądanie tego miejsca robi ogromne wrażenie i polecam każdemu przyjazd do tej miejscowości. Po zwiedzaniu ruszamy na południe w stronę wybrzeża. Bez przeszkód dojeżdżamy do Fethiye, a następnie do Kayakoy. Jest to całkiem spore dawne miasto greckie obecnie reklamowane jako opuszczone. I tak jest naprawdę. Wrażenie robią setki domów porzuconych przez wygnanych z Turcji na początku XX wieku Greków. Bardzo interesujące miejsca na spacer i dobrą sesję fotograficzną.

Pod koniec dnia udaje nam się jeszcze dotrzeć do Ksantos i obejrzeć antyczny amfiteatr. W zupełnych ciemnościach dojeżdżamy do Kas gdzie znajdujemy nocleg na kempingu nad brzegiem Morza Śródziemnego. Po bogatym w zwiedzanie dniu na pustym kempingu szykujemy majowego grilla.

Nocleg na kempingu (9 PLN).

Turcja, Syria, Jordania 2008 – dzień 6

30 kwiecień 2008
0 km

Turcja, Syria, Jordania 2008 – dzień 6

9.00 – 20.00, Pamukkale 545 km.

Dzisiaj przed nami bogaty w zwiedzanie dzień. Rozpoczynamy od Akropolu i Pergamonu. Dosyć długo chodzimy po dobrze zachowanych ruinach. Naprawdę warto poświęcić więcej czasu na obejrzenie tych miejsc.

W planach mamy dotarcie do Pamukkale i robimy to, ale oczywiście błądzimy trochę po drodze. W Pamukkale jesteśmy już pod wieczór więc znajdujemy tylko kemping (jeszcze nieczynny). Właściciel napełnia dla nas basen z ciepłą wodą i możemy rozkoszować się odpoczynkiem w luksusowych warunkach i to całkiem sami.

Nocleg na kempingu (9 PLN).

Turcja, Syria, Jordania 2008 – dzień 5

29 kwiecień 2008
0 km

Turcja, Syria, Jordania 2008 – dzień 5

8.45 – 20.00, Assos 400 km.

Po wspaniałych drogach jedziemy do Canakkale, aby dostać się do Azji. Promy odpływają co kilkanaście minut i w szybkim tempie zabieramy się jednym z nich. Po pół godzinie jesteśmy już w Azji. Od razu kierujemy się w stronę Troi. Kupujemy bilety i zwiedzamy, chociaż nie jest to tak bardzo zachwycające. Dużo historii, mniej antycznych budowli, które w innych miejscach świata potrafią powalić z nóg. Tak bywa na wyjazdach, ale jak można nie zobaczyć Troi.

Po kilkudziesięciu kilometrach oglądamy Alexandria Troas i Assos, które są o wiele bardziej interesujące. W Assos przyjmujemy zaproszenie właściciela restauracji, który wskazuje nam miejsce na rozbicie namiotu; udaje nam się to zrobić jeszcze przed zmrokiem.

Nocleg u właściciela restauracji.

Turcja, Syria, Jordania 2008 – dzień 4

28 kwiecień 2008
0 km

Turcja, Syria, Jordania 2008 – dzień 4

8.00 – 23.00, Kirklareli 535 km.

Rano próbujemy poobserwować ptaki, ale jak to zwykle bywa w ornitologicznych rezerwatach; ptaków nie ma. Wobec tego ruszamy dalej na południe w stronę Sevestari, gdzie znajdują się kurhany wpisane na listę UNESCO. Niestety w poniedziałek są zamknięte i oglądamy je tylko z zewnątrz. Docieramy też do Madary i oglądamy płaskorzeźbę „Jeźdźca z Madary”. Wspinamy się po wielu schodach i w końcu widzimy na wysokości 90 m. sylwetkę jeźdźca, psa i lwa. Z Madary jedziemy do Nesebyru. Zjadamy dobre rybki na obiad i spacerujemy po uliczkach. Potem ruszamy w stronę Burgas, mijamy miasto, ale błądzimy trochę na trasie do granicy tureckiej. Jedziemy takimi drogami, że można je nazwać prawdziwym off-road’em.

Około 22.00 docieramy do przejścia w Azizyie. Mimo opisów w przewodnikach o wielkich kolejkach nie ma nikogo oprócz małego liska siedzącego na środku pasa dla samochodów. Po chwili uświadamiamy sobie, że jest przecież prawosławny poniedziałek wielkanocny. Wyjazd z Bułgarii trwa tylko 10 minut, potem ruszamy do przejścia tureckiego. Tam też mimo wielu formalności związanych z wjazdem pojazdem leasingowym wszystko idzie sprawnie. Kupno wiz, sprawy związane z samochodem i  odprawa celna trwają godzinę. Zawsze będę twierdził, że wjazdy i wyjazdy z Turcji należą do najprzyjemniejszych, najszybszych i bardzo dobrze zorganizowanych. Europa całą gębą.

Jedziemy do najbliższego miasta i szukamy noclegu. W Kirklareli znajdujemy hotel, jemy kolację we własnym zakresie i po całym dniu wrażeń możemy położyć się na zasłużony spoczynek.

Nocleg w hotelu (16 PLN).

Turcja, Syria, Jordania 2008 – dzień 3

27 kwiecień 2008
0 km

Turcja, Syria, Jordania 2008 – dzień 3

7.30 – 20.00, Srebarna 633 km.

Rano wstajemy dosyć wcześnie co niestety nie przypada mi do gustu. Zjadamy śniadanie i ruszamy na oglądanie delty Dunaju. Chłoniemy krajobrazy z samochodu i w końcu docieramy do Braila gdzie przepływamy przez Dunaj, aby pod wieczór dotrzeć do Silistry na granicy bułgarskiej. Mamy pewien problem ze znalezieniem przejścia granicznego, które ukryte jest w niezłych chaszczach.

Bez kłopotu wjeżdżamy do Bułgarii i kierujemy się do Srebarny nad jezioro wpisane na listę UNESCO. Znajdujemy tam nocleg u miłej rodziny Anglików – ornitologów.

Nocleg w pensjonacie (42 PLN).

Turcja, Syria, Jordania 2008 – dzień 1 i 2

25-26 kwiecień 2008
0 km

Turcja, Syria, Jordania 2008 – dzień 1 i 2

18.00 – 21.00, Roman 1 109 km.

Od dawna miałem zaplanowaną tą podróż, niestety pewne zdarzenia nie pozwoliły na wyjazd w zeszłym roku. Pomogły natomiast w przemyśleniu życia i spowodowały jeszcze większą chęć poznawania świata i innych kultur. Życie jest za krótkie na bezczynne siedzenie i marnowanie czasu. W styczniu zakupiłem LR Defendera i mogłem w pełni zacząć realizować ambitniejsze plany podróżnicze.

Wyruszyliśmy w stałym rodzinnym gronie + koleżanka Ania. W ostatniej chwili dołączył do nas Łukasz – znajomy Ani, którego odebraliśmy po drodze ze Rzgowa.

Wyjechaliśmy z Kalisza, potem Rzgów i dalej w stronę Zamościa, którego urzekającą starówkę zwiedziliśmy o 2 w nocy.

Na Ukrainę wjeżdżamy około 6 rano po odstaniu w kolejce i łapówce (10 USD) dla celnika za niezatrzymanie się do kontroli celnej. Niestety zapomniało mi się, że jest to wschód i wszystkim urzędnikom w mundurach należy się kłaniać w pas. Na szczęście wszystko załatwiamy szybko i sprawnie i ruszamy dalej.

Z Rawy Ruskiej jedziemy do Lwowa, gdzie jesteśmy o 8 rano i akurat trafiamy na prawosławną sobotę wielkanocną. Chodzimy trochę po uliczkach Lwowa i po kilku godzinach ruszamy dalej. Bez zatrzymywania przejeżdżamy Iwano-Frankowsk. W okolicach Kołomyi robimy sobie przerwę na obiad i sen. Granicę przekraczamy w Sirecie. Niestety natrafiamy na potężny przemyt papierosów w polskim tirze (tysiące wagonów w „niby belach” materiału) co powoduje podniesienie ciśnienia pogranicznikom. Musimy wypakować kilka bagaży, wjechać na kanał i odczekać pół godziny.

W Rumunii jesteśmy jeszcze przed zmierzchem więc wjeżdżamy do Patrauti, gdzie zwiedzamy kościół wpisany na listę UNESCO i również podobny zabytek w Suczawie. Później jeszcze trochę jedziemy i przed Roman znajdujemy nocleg w motelu za bardzo rozsądne pieniądze.

Nocleg w motelu (13 PLN).

Serbia, Czarnogóra, Albania, Macedonia 2008 – dzień 12

5 październik 2008
0 km

Serbia, Czarnogóra, Albania, Macedonia 2008 – dzień 12

7.45 – 19.45, Kalisz 791 km.

Dzisiaj ewidentny dzień podróży. Wieczorem szczęśliwie docieramy do domu.

 

Serbia, Czarnogóra, Albania, Macedonia 2008 – dzień 11

4 październik 2008
0 km

Serbia, Czarnogóra, Albania, Macedonia 2008 – dzień 11

9.30 – 20.00, Varder 696 km.

Rano jedziemy do Splitu. Samochód zostawiamy na płatnym parkingu blisko murów. Wchodzimy do Pałacu Dioklecjana, który jest teraz miastem z mieszkańcami, a zarazem zabytkiem o wielkiej historycznej wartości. Spacerujemy po ulicach do popołudnia.

Postanawiamy wracać autostradami. Za odcinek od Splitu do granicy węgierskiej płacimy w przeliczeniu 96 PLN, co jest niską ceną zważywszy, że pokonaliśmy 400 km autostrady wyciętej w twardej skale. Na Węgrzech robimy jeszcze 150 km. i znajdujemy domki kempingowe w miejscowości Varder.

Czujemy pierwszy powiew jesieni, jest trochę zimno, ale grzejniki olejowe wraz ze śliwowicą robią swoje.

Nocleg w domkach kempingowych (8 EUR).

Serbia, Czarnogóra, Albania, Macedonia 2008 – dzień 10

3 październik 2008
0 km

Serbia, Czarnogóra, Albania, Macedonia 2008 – dzień 10

8.30 – 18.00, okolice Splitu 320 km.

Bez problemu wjeżdżamy do Chorwacji. Przed Dubrownikiem policja łapie mnie na radar i muszę zapłacić mandat (w przeliczeniu 250 PLN). Nie było nawet opcji targowania się.

Część grupy nie była jeszcze w Dubrowniku więc wjeżdżamy do miasta i ruszamy na zwiedzanie. Po Dubrowniku kurs na Split. Niestety nie docieramy do miasta tylko na kilka kilometrów przed miastem znajdujemy dobry nocleg.

Nocleg w pensjonacie (10 EUR).

Serbia, Czarnogóra, Albania, Macedonia 2008 – dzień 9

2 październik 2008
0 km

Serbia, Czarnogóra, Albania, Macedonia 2008 – dzień 9

11.00 – 17.00, Kotor 325 km.

Rano „grupa szturmowa” jeszcze raz zwiedza miasto, ja dołączam do nich po śniadaniu. To bardzo ciekawe i piękne miejsce zwiedzamy do 11.00, a potem ruszamy z powrotem. Od tej chwili już zbliżamy się do Kalisza.

Wracamy innym przejściem granicznym do Albanii, ale jest jak zwykle bez problemów.

Albania jest tak zachwycająca, dzika i jeszcze nie odkryta przez masową turystykę, że na pewno w najbliższych latach jeszcze tutaj wrócę. Po przejechaniu Albanii bez większych przystanków docieramy do Kotoru, gdzie wynajmujemy kwaterę. Mamy dom nad zatoką, z kuchnią, łazienką, salonem i kilkoma sypialniami.

Na drugi dzień ustalamy zwiedzanie Splitu w Chorwacji.

Nocleg w pensjonacie (6,40 EUR).

Serbia, Czarnogóra, Albania, Macedonia 2008 – dzień 8

1 październik 2008
0 km

Serbia, Czarnogóra, Albania, Macedonia 2008 – dzień 8

8.15 – 17.45, Ochryd 381 km.

Z Petrovaca ruszamy do granicy albańskiej. Po szybkiej odprawie i otrzymaniu kwitów, które oddamy przy wyjeździe (i zapłacimy 2 EUR za pobyt) jedziemy bardzo dobrymi drogami w stronę Tirany.

Kraj bunkrów jest bardzo piękny i przyjazny. Wszystkie negatywne opinie o Albanii można włożyć między bajki. Niestety nie mamy czasu na zwiedzanie (a szkoda) i przedzieramy się do granicy macedońskiej w Neum. Przekraczamy ją około 15.00 bez żadnych problemów i jesteśmy w Macedonii.

Zatrzymujemy się na chwilę w Neum gdzie zwiedzamy interesujący monastyr. Później jedziemy w stronę Ochrydu, aby znaleźć nocleg i pozwiedzać miasto wpisane na listę UNESCO. Nocleg znajdujemy w pensjonacie w samym centrum miasta. Wieczorem zwiedzamy miasto.

Nocleg w pensjonacie (4 EUR).

Serbia, Czarnogóra, Albania, Macedonia 2008 – dzień 4, 5, 6 i 7

27-30 wrzesień 2008
0 km

Serbia, Czarnogóra, Albania, Macedonia 2008 – dzień 4, 5, 6 i 7

8.30 – 19.30, Petrovac i okolice 574 km.

Pobudka o 7.30 i po godzinie wyruszamy na zwiedzanie Czarnogóry. Obieramy następujący plan: do późnego popołudnia zwiedzamy Czarnogórę, a następnie poszukujemy przystępnego noclegu na wybrzeżu.

W związku z tym planem robimy dosyć konkretny objazd po małym, aczkolwiek bardzo górzystym kraju.

Najpierw wjeżdżamy do Parku Narodowego Durmitor (wpisany na listę UNESCO), przebijamy się przełęczą na wysokości 1 960 m.n.p.m. niestety ze względu na mgłę nie jest nam dane podziwiać krajobrazów. Jedziemy przełomem Tary, trasą przez Niksic i stolicę Czarnogóry Podgoricę. Zahaczamy o zachodni brzeg Jeziora Szkoderskiego i docieramy do wybrzeża Adriatyku, gdzie w Petrovacu lokujemy się na 4 dni. Dzisiaj przejechaliśmy 394 km., ale warunki były dosyć trudne.

Następne dni traktuję wypoczynkowo-turystycznie. Uznaję, że dzisiaj jest dzień odpoczynku więc po śniadaniu idziemy na plażę. Rzeczywiście pogoda jest wyśmienita, jest ciepło, można pływać w ciepłym morzu. Jak to zwykle bywa w tych warunkach wytrzymuję do 13.00. Ustalamy, że grupa się podzieli. Po obiedzie jedna część zostaje na plaży, a my jedziemy na zwiedzanie okolic. Jedziemy na chybił-trafił w stronę granicy albańskiej i Jeziora Szkoderskiego. Objeżdżamy je od południa po krętych i wąskich drogach i pod wieczór jesteśmy z powrotem w Petrovacu.

Wieczór to obowiązkowa rakija i śliwowica.

Następnego dnia wybraliśmy się na wycieczkę do Kotoru. Dotarliśmy tam bardzo krętą i urokliwą trasą przez Cetinie. Jechaliśmy trasą uważaną za najpiękniejszą w Europie. Chociaż jak sięgnę pamięcią wstecz to byłem w wielu miejscach, które są uważane za najpiękniejsze. Przyznaję, że warto było przejechać i pooglądać Kotor. Na koniec dnia polecam jakąś dobrą restaurację. Po całym dniu wrażeń wieczorem wracamy do Petrovaca.

Ostatni dzień pobytu w Petrovacu też jest wycieczkowy. Jedziemy do Budwy, spacerujemy po starówce i o 17.00 wracamy do Petrovaca.

Nocleg w pensjonacie (10 EUR/dzień).

Serbia, Czarnogóra, Albania, Macedonia 2008 – dzień 3

26 wrzesień 2008
0 km

Serbia, Czarnogóra, Albania, Macedonia 2008 – dzień 3

8.30 – 19.30, Rozaje 483 km.

Ruszamy do granicy serbskiej. Okazuje się, że przekraczając granicę wjeżdżamy do parku narodowego za co musimy zapłacić 1 EUR. Mamy zamiar zrobić pętlę po Serbii w celu zobaczenia najważniejszych monastyrów serbskich w Żicy, Studenicy i Sopocani. Udaje nam się to wszystko zwiedzić i około 19.00 przekraczamy granicę Czarnogóry w Spiljani. Na granicy tylko opłata ekologiczna 10 EUR od samochodu i Czarnogóra nas wita.

Po 25 km. jesteśmy w Rozaje, gdzie znajdujemy nocleg w motelu.

Nocleg w motelu (10 EUR).

Serbia, Czarnogóra, Albania, Macedonia 2008 – dzień 2

25 wrzesień 2008
0 km

Serbia, Czarnogóra, Albania, Macedonia 2008 – dzień 2

9.00 – 21.00, Visegrad 535 km.

Rano całej ekipie udało się w miarę szybko pozbierać i ruszyliśmy w dalszą drogę. Jedziemy do granicy węgiersko-chorwackiej, którą przekraczamy o w Udvar, potem krótki odcinek Chorwacji i wjeżdżamy do Bośni i Hercegowiny. Zaraz za granicą posilamy się w restauracji. Mijamy Tuzlę i dojeżdżamy do Visegradu przy granicy serbskiej. Oglądamy Most Mehmeda Pasy wpisany na listę UNESCO. Jest już dosyć późno i nie mamy dużego wyboru podczas poszukiwań noclegu więc zmuszeni jesteśmy wybrać jedyny hotel w okolicy. Warunki są dobre, szykujemy obiad we własnym zakresie i idziemy spać.

Nocleg w hotelu (13 EUR).

Serbia, Czarnogóra, Albania, Macedonia 2008 – dzień 1

24 wrzesień 2008
0 km

Serbia, Czarnogóra, Albania, Macedonia 2008 – dzień 1

5.00 – 20.20, okolice Budapesztu 626 km.

Zwykle staram się zrealizować dwa wyjazdy w roku. Jeden dłuższy 3-5 tygodni i jeden do dwóch tygodni. W czasie tych dwutygodniowych wypadów udaje się zmontować większą ekipę. Znajomi potrafią zaakceptować wyjazd samochodem do Czarnogóry, a nawet Albanii jednak Syria lub Jordania to często dla wielu absolutna egzotyka i błędne założenie, że są to rejony niebezpieczne. Tak to bywa z wyjazdami.

Podobnie w tym roku. Wpadłem na pomysł odwiedzenia Czarnogóry, Macedonii i Albanii. Wyjechaliśmy w dwa samochody w tym jeden osobowy, co wymusiło siłą rzeczy rezygnację z trudniejszych odcinków albańskich.

Wyjeżdżamy jak na moje warunki bardzo wcześnie, bo sporo przed świtem. Kierujemy się na południe w stronę Węgier. Podróż przebiega bez zakłóceń. W okolicach Bańskiej Stavnicy na Słowacji trochę mylimy drogę i w konsekwencji zwiedzamy to przepiękne miasteczko, które mieliśmy oglądać podczas powrotu. W sumie okazuje się, że było to dobre rozwiązanie. Pod wieczór dotarliśmy w okolice Budapesztu, gdzie lokujemy się w pensjonacie. Pokonaliśmy całkiem przyzwoity odcinek; bez pospiechu i ze zwiedzaniem.

Nocleg w pensjonacie (8,60 EUR).

Skandynawia 2009 – dzień 16

23 sierpień 2009
0 km

Skandynawia 2009 – dzień 16

7.00 – 14.00, Kalisz 495 km.

Prom płynie do 7.00. Wypoczęci możemy spokojnie ruszyć do domu. Trasa ze Świnoujścia do Kalisza przebiega bez problemu i po południu jesteśmy na miejscu. Mini wyprawa dobiegła końca.

 

Skandynawia 2009 – dzień 15

22 sierpień 2009
0 km

Skandynawia 2009 – dzień 15

10.00 – 18.00, Ystad 588 km.

Dzisiaj plan jest prosty, musimy dojechać do Ystad. O 18 meldujemy się w porcie, gdzie mimo wątpliwości co do zakupu biletów na wieczorny prom okazuje się, że nie ma żadnych problemów i rezerwacja nie była konieczna. Po wejściu na prom dokupujemy jeszcze kabinę i zmęczeni idziemy spać.

Nocleg na promie.

Skandynawia 2009 – dzień 14

21 sierpień 2009
0 km

Skandynawia 2009 – dzień 14

6.30 – 21.00, Holo 226 km.

Pobudka wcześnie rano. Pierwszy prom odpływa o 6.30 i my jesteśmy już zwarci i gotowi. Na promie, który po drodze zawija do trzech portów spędzamy 4 godziny.

Około południa jesteśmy w Hummelvik skąd jedziemy do Mariehamn. Cała trasa to raptem 43 km., ale po tak krótkim dystansie można się zakochać w tym kawałku Finlandii. Myślę, że jest to naprawdę nie odkryty zakątek świata, który jest tak blisko Polski, a tak nieznany.

W stolicy Wysp Alandzkich załatwiamy sobie bez problemu bilety po 8 EUR od osoby na prom do Kappelskar w Szwecji. Mamy kilka godzin na zwiedzanie i posilenie się co też skwapliwie wykonujemy.

Po południu wypływamy do Szwecji i cały rejs przeznaczam na sen. Płyniemy 2 godziny i około 16 jesteśmy w Kappelskar skąd od razu jedziemy do Sztokholmu.

W Sztokholmie parkujemy blisko centrum i ustalamy, że zwiedzamy miasto w luźnych grupach przez 4 godziny. To stanowczo za mało, ale niestety czas biegnie nieubłaganie, my 23 sierpnia musimy być w Kaliszu, a mamy jeszcze do przejechania ponad 1 200 km. To może nie jest dużo, ale trzeba jeszcze pokonać Bałtyk. Wychodzi na to, że nie ma czasu na zwiedzanie.

Około 20 ruszamy ze Sztokholmu na południe i w okolicach miejscowości Holo na leśnej polanie rozkładamy namioty.

Nocleg w lesie.

Skandynawia 2009 – dzień 13

20 sierpień 2009
0 km

Skandynawia 2009 – dzień 13

9.00 – 21.00, Torsholma 269 km.

Rano ruszyliśmy na zwiedzanie Raumy. Po drodze znajdujemy miejsce wpisane na listę UNESCO. Jest to cmentarzysko z epoki brązu w miejscowości Sammallahdenmaki. Nie jest to pasjonujące miejsce do zwiedzania, ale poranny spacer był bardzo miły.

Docieramy do Raumy i dwie godziny spacerujemy po mieście, które jest naprawdę ciekawe. Centrum jest drewniane i nawiązuje do skandynawskiej oszczędności i prostoty w formie. Warto tutaj spędzić trochę czasu.

Z Raumy jedziemy do Turku, skąd mamy zamiar płynąć na Wyspy Alandzkie. W Turku okazuje się, że prom, który płynie do Mariehamn i Sztokholmu jest cały zarezerwowany i nawet rejs jutrzejszy jest już wykupiony.

Zaczynamy szukać alternatywy i udaje nam się ułożyć inną trasę. Jedziemy do Osnas trasą 192 i tam za 17 EUR płyniemy na wyspę Bolmo, następnie jedziemy 20 km. i docieramy do Torsholma skąd mamy prom do Hummelvik na Wyspach Alandzkich. Jednak gdy jesteśmy już ustawieni do wjazdu na prom okazuje się, że jeśli chcemy płynąć dzisiaj to musimy zapłacić 65 EUR, ale jeśli popłyniemy jutro to rejs będzie za darmo.

Oczywiście zostajemy na miejscu i rozbijamy namioty na nabrzeżu. W taki oto godny naśladowania sposób kwitnie turystyka na Alandach.

Nocleg nad morzem.

Skandynawia 2009 – dzień 12

19 sierpień 2009
0 km

Skandynawia 2009 – dzień 12

9.00 – 20.00, Pyhajarvi 269 km.

Udaje nam się w miarę szybko zwinąć i ruszamy na zwiedzanie Helsinek. Jest to miasto, które zrobiło na mnie największe wrażenie z tych stolic, które oglądałem. Nie ma tutaj żadnego pośpiechu, korków. Jest miła i spokojna atmosfera. Stwierdziliśmy, że jeden dzień to stanowczo za mało na Helsinki. Najlepszym rozwiązaniem byłoby kilka dni poświęconych na zwiedzanie.

My związani czasem ograniczyliśmy zwiedzanie do przejechania turystyczną linią tramwajową, wybraliśmy się również do twierdzy Suomenlinna. Przed pałacem prezydenckim na targu rozmaitości skosztowaliśmy fińskich przysmaków. I tak przyszedł czas na wyjazd z Helsinek.

W planach miałem obejrzenie zabytkowego miasta Rauma więc skierowaliśmy się na zachód w stronę Zatoki Botnickiej. W konsekwencji nie udało na się dotrzeć do Raumy, ponieważ rozlokowaliśmy się w lesie nad jeziorem Pyhajarvi.

Nocleg nad jeziorem.

Skandynawia 2009 – dzień 11

18 sierpień 2009
0 km

Skandynawia 2009 – dzień 11

10.00 – 21.00, Jarvenpaa 583 km.

Wieczór poprzedni też należał do tych z rodzaju „wieczorne Polaków rozmowy” więc pobudka była trochę trudniejsza i wyjazd trochę się opóźnił. Dzisiaj tylko jedziemy na południe w stronę Helsinek. Po dojechaniu do Jyvaskyla skręcamy do wsi Petajavesi i zwiedzamy drewniany kościół – arcydzieło skandynawskiej architektury drewnianej. Po zwiedzaniu i obiedzie ruszamy dalej i po 120 km docieramy do Lahti, gdzie obowiązkowo musimy spojrzeć na skocznie narciarskie. W Lahti wjeżdżamy na autostradę nr 4 i zmierzamy do stolicy Finlandii. Niestety jest już dosyć późno i szukamy noclegu z czym mamy trochę kłopotu. Udaje nam się w końcu wynająć dwa domki na kempingu w Jarvenpaa. Cena okazuje się całkiem znośna, bo tylko 9 EUR od osoby. Ciekawy dzień kończymy 20 km. przed Helsinkami.

Nocleg na kempingu (9 EUR).

Skandynawia 2009 – dzień 10

17 sierpień 2009
0 km

Skandynawia 2009 – dzień 10

9.30 – 18.00, Rantsila 582 km.

Dzisiaj w planach mamy Wioskę Św. Mikołaja i jak to zwykle bywa pokonanie dobrego dystansu.

Przez 280 km. jedziemy Autostradą Arktyczną i około południa jesteśmy na przedmieściach Rovaniemi gdzie przebiega umowna linia koła podbiegunowego północnego, czyli 66°32’35”. Jako, że jest to ogromna atrakcja dla dzieci idziemy na spotkanie ze Św. Mikołajem. Od mojej ostatniej wizyty miejsce to zmieniło się diametralnie. W tej chwili jest to komercyjny punkt łupienia turystów.

Jeden z elementów, czyli wizyta u Św. Mikołaja wygląda tak: najpierw idziemy korytarzem, który w interaktywny sposób pokazuje podróże Mikołaja po świecie, następnie docieramy do drzwi przed którymi urzęduje wielojęzyczny elf wpuszczający do Mikołaja. Cała wizyta u Mikołaja jest nagrywana i fotografowana i później można to wszystko zakupić za stosowną cenę lub zrezygnować z zakupu. Jest to oczywiście tak wszystko zorganizowane, że trudno dzieciom odmówić tak miłej pamiątki. Po rozstaniu się z 250 EUR otrzymaliśmy nagraną naszą wizytę u Św. Mikołaja. Podczas Bożego Narodzenia przypomnimy dzieciom i dorosłym, że trzeba być grzecznym, bo inaczej ten spocony pan już nigdy nie przyjdzie.

Z Rovaniemi jedziemy na Oulu. 50 km. za Oulu wjeżdżamy w leśną drogę i w okolicach miejscowości Rantsila znajdujemy odpowiednie miejsce na nocleg.

Nocleg w lesie.

Skandynawia 2009 – dzień 9

16 sierpień 2009
0 km

Skandynawia 2009 – dzień 9

9.00 – 20.30, Ivalo 571 km.

Niestety terminy nas ograniczają i nie mamy czasu na kontemplację tych miejsc. Ja jestem w tych rejonach po raz drugi, ale Skandynawia wywiera na mnie zawsze to samo wrażenie. Jest to niedosyt, chęć pozostania na dłużej; zawsze będzie brakowało tych krajobrazów. Do Nordkapp mamy 110 km. Na wyspę Mageroya, na której znajduje się Przylądek Północny dostajemy się tunelem, łącznie w dwie strony płacimy 250 PLN za samochód z kompletem pasażerów.

Drogo, ale czego się nie robi dla postawienia stopy na Nordkapp. W końcu po 55 km. jesteśmy przed bramkami wjazdowymi na teren Nordkapp. I tutaj następuje konsternacja. Dojechaliśmy tak daleko, ale cena około 100 PLN od osoby (każdej) za wjazd, a w zasadzie za podjechanie bliżej i parking to duża przesada. Pamiętam mój pobyt w tym miejscu sprzed 13 lat – też były takie horrendalne opłaty.

Zapada decyzja, samochody zostawiamy na parkingu przed bramkami i idziemy na pieszo. Było bardzo zimno więc po ubraniu czapek i rękawiczek poszliśmy na spotkanie z Przylądkiem Północnym. W oddali majaczył Knivskelloden – prawdziwy najdalej wysunięty skrawek lądu, ale nie tak widowiskowy jak 300 metrowa skarpa Nordkapp-u, o którą rozbijają się fale Morza Norweskiego.

Stało się zadość, możemy wracać. Obecnie Przylądek Północny to wielki ośrodek kulturalno – handlowo – gastronomiczny, do którego przyjeżdżają turyści z najróżniejszych stron. Po tej wizycie odnoszę wrażenie, że w to miejsce chyba nie przyjadę już nigdy. Wszechobecna komercja dedykowana ludziom, którzy chcą „odhaczyć” punkt na mapie. Po obejrzeniu wszystkiego wróciliśmy do samochodów i ruszyliśmy na południe. Za Karasjok wjechaliśmy do Finlandii, po zatankowaniu w Inari rozpoczęliśmy poszukiwania noclegu. Zatrzymaliśmy się w Ivalo gdzie za 620 PLN wynajęliśmy 3 domki. Była to najwyższa cena jaką zapłaciliśmy podczas wyjazdu za nocleg. Niestety bliskość granicy rosyjskiej (stało trochę aut z rosyjskimi rejestracjami), późna godzina i brak innych możliwości noclegu pod dachem spowodował niemożność negocjowania ceny.

Nocleg w domku (100 PLN).

Serbia, Czarnogóra, Albania, Macedonia 2008

Serbia, Czarnogóra, Albania, Macedonia 2008 test