Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan, Chiny 2015 – dzień 11

21 lipiec 2015
0 km

Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan, Chiny 2015 – dzień 11

7.30 – 20.30, Kanion Szaryń (Kazachstan)

Rano zwijamy szybko obóz, wpisujemy w nawigację konsulat rosyjski i ruszamy. Konsulat znajduje się w południowo-wschodniej części miasta więc musimy się trochę przebić przez plątaninę uliczek. Zupełnie nie mamy pojęcia w jakich dniach placówka pracuje i jak uda nam się zorganizować wizy. Pewne jest to, że musimy mieć dostęp do internetu, aby wypełnić wnioski wizowe.

O 10.00 jesteśmy pod konsulatem i okazuje się, że dzisiejszy wtorek jest dniem składania wniosków i odbierania wiz. Niestety złą informacją jest to, że po złożeniu wniosków musimy czekać na wizy do przyszłego wtorku. Mimo, że w okolicy jest dużo atrakcji to siedmiodniowe oczekiwanie jest dla nas zbyt długie. Po krótkiej naradzie uznajemy, że lepsza jest dalsza jazda i organizacja wiz w innym miejscu.

Zasiadamy w dobrej restauracji odpalamy komputer i wypełniamy wnioski. Okazuje się, że konsulaty rosyjskie w Kirgistanie mamy w Biszkeku i Osz, a w Kazachstanie jeszcze jeden w Oralu (po naszej drodze powrotnej). Drukujemy od razu wszystkie 3 wnioski dla każdego z konsulatów i w miarę rozwoju sytuacji ustalimy gdzie będziemy aplikowali.

Co prawda bez wiz, ale zadowoleni ruszamy w dalszą przygodę. Przed nami jedna z większych atrakcji Kazachstanu – Kanion Szaryń. Jedziemy w najdalszy południowo-wschodni kraniec Kazachstanu; stąd już rzut kamieniem do Chin i Kirgistanu. Kanion znajduje się 10 km. od głównej drogi na Kegen; zjazd jest dobrze oznaczony, droga szutrowa i prosta. Po 10 km. witają nas strażnicy parku narodowego.

Wejście dla osób jest płatne, płatny jest również wjazd samochodem na teren parku. Pojazd można zostawić na szczycie kanionu, ale później czeka nas dłuższa wędrówka do przygotowanego miejsca noclegu. Mamy cały sprzęt w samochodach i na samochodach więc opłacamy komplet i jedziemy w dół.

Wsiada z nami strażnik, pokazuje ciekawsze formacje skalne i dużo opowiada. Przejazd jest rewelacyjny i zdecydowanie warto było zapłacić. Na dole nad samą rzeką Szaryń zostały przygotowane miejsca odpoczynku, zadaszone szałasy, stoły, miejsca na rozpalanie ognisk i kosze na śmieci. Oprócz miejsc biwakowych postawiono kilka jurt z możliwością wynajęcia.

Rozkładamy biwak, szykujemy kolację. Wieczorem dołączają jeszcze do nas Słowacy i w międzynarodowym towarzystwie potwierdzamy przyjaźń polsko-kazachsko-słowacką.

Nocleg nad rzeką Szaryń.

Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan, Chiny 2015 – dzień 10

20 lipiec 2015
0 km

Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan, Chiny 2015 – dzień 10

8.30 – 18.30, przed Almaty (Kazachstan)

Na dzisiaj nie mieliśmy szczególnych planów. Rozważaliśmy dotarcie do Almaty lub ewentualnie gdzieś w jej okolice. Już w Polsce ustaliliśmy, że w Almatach będziemy starali się o powrotną wizę rosyjską. W pobliżu dawnej stolicy jest bardzo dużo atrakcji i dobrze spożytkujemy czas oczekiwania na wizę. Z takim przeświadczeniem jechaliśmy do Almaty.

Po drodze trochę fotografowaliśmy i nagrywaliśmy filmów więc średniej nie mieliśmy zawrotnej. Gdy byliśmy 60 km. przed miastem uznaliśmy, że lepiej rozłożyć tutaj biwak, a jutro rano wystartować z załatwianiem wiz.

Nocleg w stepie.

Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan, Chiny 2015 – dzień 9

19 lipiec 2015
0 km

Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan, Chiny 2015 – dzień 9

8.45 – 17.00, nad Jeziorem Bałchasz (Kazachstan)

Dzisiaj naszym celem jest dotarcie nad Jezioro Bałchasz, odpoczynek i zmycie z siebie stepowego kurzu.

Droga do miejscowości Bałchasz jest tak samo monotonna jak nasze ostatnie dni. Co kilkadziesiąt kilometrów spotykamy przydrożne knajpy i stacje benzynowe. Docieramy do Bałchaszu – przemysłowego miasta, dobrego tylko na spożycie posiłku. Dużo dobrych knajpek znajduje się na wlocie od Karagandy więc nawet nie ma potrzeby na wjeżdżanie do miasta.

Ruszamy dalej wzdłuż północno-zachodniego brzegu jeziora z zamiarem znalezienia dobrego punktu na nocleg. Pierwsza okazja trafia się w Chubar-Tubek miejscu wyglądającym dokładnie jak nasze Międzyzdroje lub inna wypoczynkowa mieścina nad Bałtykiem w okresie lata. Nocleg i przebywanie w takim miejscu nie należy do przyjemności. Pokręciliśmy się tutaj chwilę i ruszyliśmy dalej wzdłuż brzegu. Określenie wzdłuż brzegu nie jest dokładne, bo w linii prostej od asfaltu mieliśmy od 10 do 15 km. Dla naszych samochodów pokonanie takiego odcinka „na szagę” to żaden problem. Patrząc na nawigację wybieramy w pewnym momencie najkrótszy odcinek i skręcamy w lewo. Przejechaliśmy 12 km. po prostym stepie i oczom naszym ukazało się wspaniałe i puste miejsce nad brzegiem jeziora. Lepiej nie mogliśmy trafić. Samochody ustawiamy nad pagórkiem ostro schodzącym do jeziora. Wysoka temperatura, ciepła, słodka woda, brak komarów i brak ludzi to idealna kompozycja. Nad Bałchaszem spędzamy bardzo przyjemny wieczór.

Nocleg nad jeziorem.

Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan, Chiny 2015 – dzień 8

18 lipiec 2015
0 km

Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan, Chiny 2015 – dzień 8

9.00 – 20.00, za Karagandą (Kazachstan)

Po śniadaniu wyruszyliśmy w dalszą drogę. Dojeżdżamy do Astany gdzie odwiedzamy centrum handlowe, w którym korzystamy z internetu i dobrej kawy. Nie mieliśmy planów zwiedzania stolicy Kazachstanu więc przejechaliśmy tylko przez centrum i z powrotem wkroczyliśmy w bezkresny step.

W centrum Kazachstanu dopadły nas najwyższe temperatury; termometr wskazywał 43ºC. W samochodzie z klimatyzacją i z zapasami wody taka temperatura jest do zniesienia, ale po drodze spotkaliśmy rowerzystę z Japonii, który jechał przez Rosję, Kazachstan i Kirgistan do Tadżykistanu. Widziałem już wielu rowerzystów w Kirgistanie i Tadżykistanie, ale oni dolatywali samolotem do Biszkeku lub Duszanbe i stamtąd odbywali wyprawy. Prawdziwym twardzielem okazał się jednak ten Japończyk pokonujący tysiące kilometrów na rowerze w niesamowitym skwarze, mając problemy ze znalezieniem wody lub chociażby miejsca w cieniu. Prawdziwy szacunek dla takich podróżników.

Taka temperatura odbiera chęci do żwawszej jazdy, mimowolnie poszukuje się miejsca na relaks, co my też często czyniliśmy. Co kilkadziesiąt kilometrów można spotkać jadłodajnie oferujące dobre jedzenie i miejsce na odpoczynek. Jadąc w tych warunkach nie pokonaliśmy długiego dystansu i za Karagandą zjechaliśmy w step.

Nocleg w stepie.

Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan, Chiny 2015 – dzień 7

17 lipiec 2015
0 km

Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan, Chiny 2015 – dzień 7

8.30 – 20.30, za Atbasar (Kazachstan)

Dzisiaj najważniejsza jest naprawa szyby. Jedziemy jeszcze około 120 km. i docieramy do Qostanai. Miejscowy kierowca doprowadza nas do warsztatu gdzie Rosjanin (obywatel Kazachstanu) sprawnie zakleja pęknięcie. Szyba wygląda jak nowa i możemy ruszać dalej.

Kazachstan poczynił ogromne postępy w budowaniu i remontowaniu dróg. Wszystkie główne trasy są pokryte wyśmienitym asfaltem i często są trasami dwupasmowymi mimo, że ruch nie jest duży. Niewątpliwie działania takie podyktowane są logicznym spoglądaniem w przyszłość czego brakuje polskim budowniczym dróg.

Wjeżdżamy w środek kazachskiego stepu i temperatura robi się zabójcza; 42ºC w cieniu to nasza codzienna dawka. Monotonny krajobraz, ciągła myśl o wypiciu zimnego napoju i schowaniu się w cieniu. W takich warunkach pokonujemy kilometry.

Na jednej ze stacji paliw gdzie zaopatrujemy się w napoje podchodzi do mnie Kazach i pokazuje mi, że nie mam tylnej tablicy rejestracyjnej. Nagle na początku podróży i gdzieś w środku stepu zgubiłem tablicę i pojawia się problem. Być może brak tablicy nie spowoduje problemów na przejściu granicznym, ale pewności co do tego nie mam. Szybko obmyślamy jakiś plan, ale od ostatniego postoju gdzie tablica chyba jeszcze była przejechaliśmy 150 km. Nikt z nas nie notuje sobie w pamięci czy tablica jest na miejscu więc nawet nie wiem czy nie przejechałem bez niej dłuższego dystansu. Rozważam, aby wrócić i szukać jej po drodze, ale to też jest bez sensu, bo powiew powietrza mógł ją zwiać gdzieś dalej od trasy.

Zachowanie Kazacha jest trochę dziwne, bo pokazał mi brak tablicy i zaraz zniknął na stacji. Wraca w trakcie naszej ożywionej rozmowy i wyciąga z auta moje blachy. Trudno opisać jak się ucieszyłem, nie było słów jakimi można było mu podziękować. Ogromnie wdzięczni podarowaliśmy Kazachowi nasze polskie trunki i radośnie pojechaliśmy dalej.

W tych stepowych warunkach dojechaliśmy za miejscowość Atbasar, zjechaliśmy głębiej w step i rozbiliśmy biwak.

Wieczorem odwiedza nas jeszcze Kazach na koniu z pytaniem czy nie widzieliśmy jego dwóch klaczy, które poszukuje od dwóch dni. Niestety nie widzieliśmy jego zguby, ale wizyta była miła i jakże egzotyczna dla nas Europejczyków.

Nocleg w stepie.

Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan, Chiny 2015 – dzień 6

16 lipiec 2015
0 km

Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan, Chiny 2015 – dzień 6

7.00 – 21.30, Qarabalyq (Kazachstan)

Przed nami Ural. Jak sięgam pamięcią zawsze trasa się tutaj korkuje, ponieważ jest trochę podjazdów i wiele rosyjskich ciężarówek dramatycznie zwalnia.

Zanim jednak dojechaliśmy do pierwszych wzniesień wjechaliśmy do „gostinicy” jedząc śniadanie i korzystając z prysznica.

Około południa docieramy do Uralu i faktycznie zgodnie z przewidywaniem stoimy w korku jednak jest on spowodowany remontem drogi, a nie żółwim tempem Kamazów. Rosjanie przebudowali większość głównych tras, drogi są poszerzone i w newralgicznych punktach mają dodatkowe pasy dla wolniejszych pojazdów. Jedzie się zdecydowanie sprawniej niż w latach poprzednich.

Stojąc w korku rozmawiam z wczasowiczem, który wraca po urlopie do domu. Był w odwiedzinach u rodziny w Woroneżu. Posiedział tam kilka dni i wraca do Władywostoku. Polega to na tym, że mając 21 dni urlopu około 16 dni spędza na dojazd i powrót, a kilka dni na właściwy odpoczynek. Nasi urlopowicze, którzy twierdzą, że spędzają dużo czasu w korkach jadąc do Międzyzdrojów powinni przeczytać ten tekst.

Za Uralem pozostaje nam tylko Czelabińsk i po następnych 150 km. dojeżdżamy do granicy w Troicku.

Jako, że jest to wewnętrzna granica państw należących do unii celnej wyjazd z Rosji przebiega bardzo sprawnie; tylko rutynowe otwarcie wszystkich drzwi, pytanie o broń i inne nielegalne przedmioty i wyjeżdżamy z Rosji. Wjazd do Kazachstanu też bez problemu; stempel w paszporcie i żadnej kontroli celnej.

Po stronie kazachskiej najważniejszą rzeczą jest zakup ubezpieczenia obowiązkowego dla pojazdu. Policja skrupulatnie to kontroluje. Po zakupie ubezpieczenia i kazachskiej waluty – tenge, ruszamy dalej.

Kazachstan wita mnie niezbyt miło, bo po kilku kilometrach z mijającego mnie pojazdu wylatuje kamień, który uszkadza mi przednią szybę. Rysa niestety powoli się przesuwa więc potrzebna będzie wizyta u specjalisty. To już zostawiam na jutro, bo najbliższy warsztat będzie dopiero w Qostanai.

Zgodnie z przewidywaniem zostajemy zatrzymani na najbliższym posterunku policji gdzie sprawdzono nasze dokumenty. Wszystko jest ok. Powoli zbliża się zmrok więc zjeżdżamy trochę z drogi i w okolicy miejscowości Qarabalyq mamy dobrą miejscówkę. Zaletą Kazachstanu jest to, że wystarczy zjechać w prawo lub lewo i już jest się w świetnym miejscu noclegowym.

Nocleg w stepie.

Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan, Chiny 2015 – dzień 5

15 lipiec 2015
0 km

Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan, Chiny 2015 – dzień 5

7.15 – 22.00, za Ufą (Rosja)

Ruszamy dalej przez Rosję. Janusz na chwilę się zapomina i rozpoczyna wyprzedzanie na ciągłej linii; policja tylko na to czeka. Po przyjacielskiej rozmowie i wpłaceniu 20 USD możemy jechać dalej.

Wjeżdżamy w nieciekawe rejony miast Syzrań, Togliatti i Samary. Zawsze kiedy tutaj jadę to tkwię w korku. Tak samo było i tym razem. Gdy zostawiamy w tyle Samarę rozpoczyna się spokojniejsza i mniej zatłoczona droga. W wielu miejscach Rosjanie wyremontowali długie odcinki głównej M5 i jazda jest szybka i wygodna. Mijamy Ufę, wjeżdżamy daleko w pole i zatrzymujemy się na nocleg. Dzień bez większych wrażeń, ale udaje nam się pokonać całkiem niezły odcinek drogi.

Nocleg w polu.

Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan, Chiny 2015 – dzień 4

14 lipiec 2015
0 km

Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan, Chiny 2015 – dzień 4

7.15 – 20.00, za Kuznieckiem (Rosja)

Staramy się od razu przyzwyczaić do zmiany czasu i trzymamy się porannych godzin pobudki. Jedziemy na wschód i niestety dzień zaczyna się wcześniej i kończy szybciej (oczywiście w porównaniu do naszego polskiego czasu). Wobec tego wstajemy coraz wcześniej, aby nie tracić cennego dnia. Dzisiaj też udało się wystartować o rozsądnej porze. Jechaliśmy przez Tambow i Penzę; dobry obiad zjedliśmy za Penzą w „gostinicy” dla kierowców ciężarówek. Rosję przejeżdżałem już kilkakrotnie i polecam takie miejsca na odpoczynek i dobre jedzenie (w bardzo niskich cenach).

Gdy dojechaliśmy do Kuzniecka nie było już sensu dalej jechać, bo rozpoczynały się zurbanizowane tereny Togliatti, Żiguli i Samary. Nie pokonaliśmy oszałamiającego dystansu, ale przecież to są wakacje, a nie wyścig. Formuła, którą przyjęliśmy jest rozsądna; jedziemy spokojnie, zgodnie z przepisami, zatrzymujemy się gdy chcemy robić zdjęcia i filmy, stołujemy się w knajpkach po drodze, nigdzie się nie spieszymy.

Zatrzymaliśmy się w lesie kilka kilometrów za Kuznieckiem. Miejsce było spokojne i przyjemne jednak byliśmy już w rejonach gdzie komary występowały w dużej ilości i nie dane nam było wieczorem zbyt długo posiedzieć.

Nocleg w lesie.

Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan, Chiny 2015 – dzień 3

13 lipiec 2015
0 km

Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan, Chiny 2015 – dzień 3

8.00 – 20.00, Wasiliewka (Rosja)

Wczoraj zatrzymaliśmy się 40 km. przed rosyjską granicą, aby rano ją pokonać i ruszyć w dalszą drogę. Mieliśmy pomysł na nocne przekroczenie granicy, ale po porannych doświadczeniach okazało się, że wczoraj podjęliśmy rozsądną decyzję.

Wyjazd z Ukrainy był sprawny; tradycyjnie żołnierz wpuszczający na terminal prosi o „upominek”, my udajemy, że nie rozumiemy i jedziemy dalej. Stemple w paszporcie, rozmowa z celnikiem i wyjeżdżamy z Ukrainy.

Wjeżdżamy na terminal rosyjski, wypełniamy karteczki imigracyjne, dostajemy stemple w paszportach. Sprawy celne samochodu też są załatwiane w zwykłym tempie. Dużą zmianą jest natomiast drobiazgowa kontrola celna samochodu i jego zawartości związana z wojną jaka panuje w południowo-wschodniej Ukrainie.

Niestety w samochodach terenowych mamy zawsze dużo bagażu, różnego rodzaju sprzętu, wyposażenia kempingowego. Wszystkie bagaże musieliśmy wyciągnąć na zewnątrz. Celnik spojrzał na każdy bagaż i pobieżnie zajrzał do środka. Wszystko było w porządku do momentu odkrycia drona (oczywiście nie był on nigdzie chowany). Rozpoczęło się oczekiwanie na decyzje, próba zrozumienia instrukcji i dopuszczenia do cywilnego użytkowania (niestety po angielsku więc w języku niezrozumiałym dla celnika). Pakujemy graty do samochodu i blokujemy całą kolejkę. W takiej niepewności czekamy jeszcze ponad godzinę i gdy w pewnym momencie pytam się celniczki co dalej słyszę cicho wypowiedziane słowa: „jedź, jedź, jedź”. Wobec tego cicho i sprawnie ruszamy z granicy; jeszcze tylko ostatni szlaban i witamy w Rosji. Cała procedura trwała 2,5 h i dlatego wybór porannego przekraczania granicy był rozsądniejszy niż nocnego. W nocy wszystko mogłoby trwać dłużej ze względu na brak samochodów, musielibyśmy szukać noclegu po ciemku, a rano szybko obudziłoby nas poranne słońce.

Wszyscy, którzy chcą przekraczać lądowe granice Rosji muszą być przygotowani obecnie na drobiazgową i czasochłonną kontrolę pojazdu; niestety mieszanie się w wojnę z sąsiadem powoduje nerwowe podejście celników i innych służb mundurowych w stosunku do wjeżdżających do Rosji.

Zjadamy śniadanie i ruszamy w drogę. Mijamy Kursk, w Woroneżu wypłacamy trochę gotówki z bankomatu i jedziemy dalej. Wjeżdżamy na trasę P193 na Tambow i udaje nam się dotrzeć w okolice wsi Wasiliewka gdzie na okolicznych ogromnych połaciach pól uprawnych znajdujemy spokojne miejsce na nocleg. Oczywiście zatrzymujemy się na długo przed zmrokiem mając czas na przygotowanie kolacji i konsumpcję domowej miodówki z Polski.

Nocleg w polu.

Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan, Chiny 2015 – dzień 2

12 lipiec 2015
0 km

Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan, Chiny 2015 – dzień 2

9.30 –20.00, okolice Królewca (Ukraina)

Dzisiaj typowy dzień tranzytowy; nie mamy żadnych planów z wyjątkiem pokonania rozsądnego odcinka drogi. Samochody nasze nie są demonami szybkości, ponadto warto się stosować do ograniczeń prędkości, bo spotkania z drogówką nie należą do rzadkości.

Tak też stosując się do przepisów i tocząc 90 km/h osiągamy pod wieczór Królewiec.

Będąc w podróży stosuję zasadę rozkładania biwaku na godzinę przed zachodem słońca. Gdy mamy ważny powód, aby jechać do późna w nocy oczywiście tą zasadę możemy naginać.

Dzisiaj nie było takich powodów więc za Królewcem wjechaliśmy głębiej w las i w urokliwym miejscu zatrzymaliśmy się na nocleg.

Nocleg w lesie.

Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan, Chiny 2015 – dzień 1

11 lipiec 2015
0 km

Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan, Chiny 2015 – dzień 1

9.30 – 1.00, Ozerne (Ukraina)

Rano wyruszamy bez pośpiechu, jedziemy w stronę Lublina gdzie umówiliśmy się na spotkanie z Januszem z Białegostoku, który dołącza do nas swoim Defenderem. Po kilku godzinach jesteśmy na miejscu i razem ruszamy do przejścia granicznego w Dorohusku. Tutaj pierwsza niemiła niespodzianka w podróży; kolejka jest gigantyczna i nie ma żadnych szans na szybsze opuszczenie Polski.

Cała procedura wyjazdu z Polski, a następnie wjazdu do Ukrainy zabiera nam 4,5 h. Niestety w związku z takim opóźnieniem nie mamy szansy na przejechanie większego dystansu i kilkanaście kilometrów za Kowlem zjeżdżamy na leśną polanę we wsi Ozerne gdzie zatrzymujemy się na nocleg.

Nocleg w lesie.

Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan, Chiny 2015 – wstęp

Przed wyjazdem

Kazachstan, Kirgistan, Tadżykistan, Chiny 2015 – wstęp

W Azji Centralnej byłem już kilka razy. Pierwszy raz w 2012 roku. Przejechaliśmy wówczas przez Kazachstan, Uzbekistan, Tadżykistan i Kirgistan. Wyprawa trwała 35 dni, udało nam się bez pośpiechu obejrzeć Uzbekistan i Tadżykistan, ale niestety nie starczyło zupełnie czasu na Kirgistan ze względu na kończącą się nieubłaganie rosyjską wizę.

W 2014 roku ponownie jechaliśmy przez Kazachstan w drodze do Turkmenistanu i dalej wokół Morza Kaspijskiego. Tutaj priorytetem był Turkmenistan i Iran.

W tym roku chciałbym nadrobić zaległości z poprzednich wypraw. Poświęcić więcej czasu Kirgistanowi i Kazachstanowi, ale najmocniej skupić się na Tadżykistanie. Na jego surowej przyrodzie, mało zaludnionych przestrzeniach i miejscowej ludności. Chcemy przejechać trasami mniej uczęszczanymi, spędzić więcej czasu wśród Pamirców i Tadżyków.

Jako „wisienkę na torcie” mam nadzieję zrealizować wjazd w afgański Korytarz Wachański oraz spędzić kilka dni w chińskiej prowincji Xinjiang oglądając Kashgar i Karakorum Highway.

Na wszystkie te atrakcje przeznaczam 44 dni, co przy założeniu ostrego tranzytowego tempa przez Rosję i północny Kazachstan wydaje się być realne.

Sprawy wizowe rozpoczynamy już w kwietniu załatwiając dwukrotną turystyczną wizę kazachską (50 EUR). Na jej podstawie otrzymujemy rosyjską wizę tranzytową (254 PLN), ale niestety tylko jednokrotną, gdyż długość wyjazdu ogranicza możliwość uzyskania podwójnej. Planuję uzyskanie wizy powrotnej w Almaty. W okolicach stolicy jest dużo atrakcji więc ewentualne oczekiwanie na wizę dobrze spożytkujemy.

Dwukrotną wizę tadżycką (316 PLN) i jednokrotną chińską (269 PLN) załatwiamy za pośrednictwem Wizaserwis.

Wizę afgańską będziemy organizowali podczas podróży w Khorog gdzie znajduje się konsulat afgański.

Na miesiąc przed wyjazdem mamy już wszystkie paszporty z wizami. Samochody czekają przygotowane, ekwipunek spakowany. Mam nadzieję, że nie wydarzy się nic co mogłoby pokrzyżować plany wyjazdowe. Termin wyjazdu zbliża się wielkim krokami; na kilka dni przed startem wszystko mamy w samochodach; sprawy zawodowe opanowane; jesteśmy zwarci i gotowi – wielka przygoda przed nami.