Islandia 2016 – dzień 15

15 sierpień 2016
0 km

Islandia 2016 – dzień 15

9.30 – 20.00, Lodowiec Langjokull (Islandia)

Trasa Kjolur jest dawnym traktem, użytkowanym już w czasach wikingów. Od tamtego czasu przyrodniczo nie zmieniło się zbyt wiele, ale droga nie jest już taka niedostępna. Praktycznie cały czas jest to szutrowy trakt bez większych utrudnień dla pojazdów z napędem na jedną oś.

Od strony południowej krajobraz jest ponury i niegościnny. Przekraczamy jedną rzekę Hvita, ale jest tutaj wybudowany most. Następnie wjeżdżamy pomiędzy dwa lodowce Langjokull i Hofsjokull. W najwęższym miejscu między lodowcami rozlokowane jest pole geotermalne Hveravellir. Bardzo ciekawe miejsce z licznymi bulgoczącymi sadzawkami. Mamy tutaj wrzące kociołki z błękitną wodą, z brązowym lub czerwonym błotem. Wokół dymią siarkowe fumarole. Można tutaj również skorzystać z kąpieli w jednym z naturalnych basenów jednak nie jest on zbyt duży, a turystów latem jest niestety wielu. Po sesji fotograficznej ruszamy dalej na północ.

Jedziemy jeszcze trochę i powoli zaczynamy szukać miejsca na nocleg. Trzymając się zasady o zakazie wjeżdżania w miejsca bez wyraźnych śladów już wcześniejszych wizyt poszukiwania są dosyć trudne. W większości zmotoryzowani turyści przejeżdżają całą trasę Kjolur w jeden dzień, stąd nie ma tutaj zbyt wielu miejsc biwakowych. Udało nam się znaleźć drogę w stronę lodowca, przekroczyliśmy jeden bród i dotarliśmy do lodowcowego jeziora. Po przeciwnej stronie jeziora rozpościerał się lodowiec Langjokull.

Ciekawy dzień kończymy rewelacyjną miejscówką.

Nocleg nad jeziorem.

Islandia 2016 – dzień 14

14 sierpień 2016
0 km

Islandia 2016 – dzień 14

12.00 – 22.00, zjazd na F338 (Islandia)

Landmannalaugar jest na tyle ciekawym miejscem, że warto tutaj wrócić jeszcze raz. Ze względu na wysokie koszty noclegów na kempingach powrót z naszego miejsca biwakowego to tylko 30 km i było to rozsądniejsze niż nocleg w Landmannalaugar. Jeszcze raz pokręciliśmy się w okolicach parku.

Podczas wyjazdu udało nam się zaobserwować „bezmyślność Azjatów”. Nie jest to moje stwierdzenie, a miejscowych, którzy regularnie ratują Azjatów, którzy zapuszczają się w interior pojazdami nieprzystosowanymi do tego. Przy wyjeździe jest dosyć głęboki bród i właśnie na środku utknął Azjata w swoim małym wypożyczonym samochodzie. Samochód zaciągnął wodę i oczywiście zgasł; zanim ktokolwiek zdążył mu coś powiedzieć Azjata wielokrotnie próbował uruchomić silnik. Oczywiście to się nie udało. Wyciągnęliśmy gościa z wody i wyjaśniliśmy kwestie odpalania z filtrem zalanym wodą. Niestety Azjata nie zrozumiał dlaczego samochód nie „przepala” wody. Zrozumie gdy otrzyma rachunek z wypożyczalni za remont silnika. Myślałem, że Islandczycy przesadzają z tą „bezmyślnością”, ale po tym co zobaczyłem ich określenie można uznać jako bardzo delikatne.

Wyjechaliśmy z Landmannalaugar ponownie na F26, droga na kilka kilometrów przed Hrauneyjalon staje się asfaltowa. Wjeżdżamy w najgęściej zaludniony obszar Islandii (jakkolwiek by to brzmiało) i kierujemy się na następne duże atrakcje.

Przed nami gejzer o nazwie Geysir, niestety obecnie już nie „strzela” wodą i gejzer Stokkur, który regularnie co kilkanaście minut daje piękny pokaz. Większość turystów przybywa tutaj dla tego pokazu, ale cały obszar jest intensywnie geotermalny i warto się pokręcić w okolicy.

Po oględzinach jedziemy do najbardziej znanego islandzkiego wodospadu – Gullfossa. Nie jest to największy wodospad na wyspie, ale spadająca z 32-metrowego progu woda robi wielkie wrażenie.

Po całym dniu atrakcji przyszedł czas na znalezienie dobrego miejsca na nocleg. Na mapie dobrze się prezentowała droga F338, która była oznaczona jako trasa dla pojazdów 4×4 z brodami do przekraczania. Pewne jest wówczas, że nie zapuszczają się tutaj wszystkie samochody (chyba, że z Azjatami). Po kilku kilometrach trafiamy na rzeczkę o nazwie Tungufljot i to miejsce jest idealne na biwak.

Nocleg nad rzeką Tungufljot.

Islandia 2016

Islandia 2016
Islandia 2016 – dzień 13

13 sierpień 2016
0 km

Islandia 2016 – dzień 13

9.00 – 23.00, Hrauneyjalon (Islandia)

Dzisiaj za cel obieramy sobie Landmannalaugar. Przez kilkadziesiąt kilometrów jedziemy trasą F26 i później skręcamy w trasę F208. Landmannalaugar cieszy się dużym powodzeniem wśród turystów, można dotrzeć tutaj zwykłym pojazdem z napędem na 2 osie, tylko przed samym końcem trasy jest dosyć głęboki bród, ale znajduje się kładka dla pieszych. Znajdują się tutaj kemping, gorące źródła i dużo tras pieszych. Obowiązkowo skorzystaliśmy z gorących źródeł i również ruszyliśmy pochodzić po górkach. Możliwości jest bardzo dużo; od tras kilkugodzinnych do szlaków kilkudniowych. Każdy znajdzie coś dla siebie.

Niestety koszty pobytu na kempingu są bardzo wysokie; jednomyślnie uznajemy, że wyjeżdżamy z parku i szukamy sobie innego miejsca na nocleg. Jutro przyjedziemy tutaj drugi raz, pospacerujemy i dokończymy sesje fotograficzne.

Wróciliśmy na trasę F26 i dojechaliśmy do początku lub końca cywilizacji w Hrauneyjalon. Jest tu hotel, restauracja i stacja benzynowa. Miejsce jest bazą wypadową dla zorganizowanych wycieczek w głąb rezerwatu.

Nam udało się rozlokować na początku trasy pieszej. Na Islandii znajduje się dużo takich miejsc, posiadają małe parkingi, są z reguły w odosobnionych miejscach i nie ma w nich zakazu rozbijania namiotów. Idealne na rozłożenie biwaku.

Nocleg na początku szlaku pieszego.

Islandia 2016 – dzień 12

12 sierpień 2016
0 km

Islandia 2016 – dzień 12

11.00 – 23.30, Jezioro Kjalvotn (Islandia)

Rano warunki są jak zwykle niesprzyjające. Pada, wieje i jest maksymalnie 10°C. Temperatura się nie zmieni, ale deszcz na Islandii pojawia się i znika bez ostrzeżenia. Żegnamy się z Askją i wjeżdżamy na najtrudniejszą z tras na wyspie. Trasa Gaesavatnaleid biegnie od Askji na południowy-zachód i jest trudniejszą wersją trasy Sprengisandur przecinającej prawie całą wyspę.

Na początku oglądamy jeszcze jedną atrakcję – najmłodszy wypływ lawy na wyspie. W 2015 roku wydostała się na powierzchnię lawa spod wulkanu Trolladyngia i utworzyła nowe pole lawowe. Chodzimy po ostrej jak brzytwa lawie, gdzieś z zakamarków widać jeszcze uchodzącą parę i gazy.

Po 30 kilometrach wjeżdżamy na właściwą trasę Gaesavatnaleid; tablice ostrzegają, że trakt jest przeznaczony dla dobrze wyposażonych i wysoko zawieszonych 4×4, przejazd ma zabrać 4-6 godzin. Na początku trasa prowadzi przez równinę zalewową, jedziemy po miałkim piasku wśród różnej wielkości strumieni i rzek wypływających z lodowca Dyngjujokull. Po przejechaniu równiny wspinamy się na masyw Urdarhals; pokryty głazami i jako jedyny na całej trasie niebezpieczny dla samochodów, ponieważ każdy nieuważny manewr może spowodować uszkodzenie części podwozia istotnej dla dalszej podróży. Po przedarciu się przez gołoborze wjeżdżamy w czarne wydmy utworzone z pyłu wulkanicznego i ostre głazy wulkaniczne. Sześciogodzinny odcinek kończy się w osadzie Tomasarhagi przy połączeniu z północną nitką Sprengisandur.

Po następnych kilkunastu kilometrach i przekroczeniu kilku brodów docieramy do obozu strażników w Nyidalur; znajduje się tutaj też kemping. Jedziemy dalej F26 już w mniej ekscytujących warunkach. Po 160 km. przekraczamy większą bezimienną rzekę z pierwszym od kilku dni mostem. Stoją tutaj dwa budynki i uznajemy, że jest to dobre miejsce na nocleg. Niestety jest to baza myśliwych, którzy właśnie się zjeżdżają. Nie chcąc przeszkadzać ruszamy dalej. Po następnych 10 km. zatrzymujemy się o okolicach Jeziora Kjalvotn i rozkładamy obóz.

Dzień zaliczamy do bardzo udanych, trasa obłędna, wrażenia niesamowite.

Nocleg na trasie.

Islandia 2016 – dzień 11

11 sierpień 2016
0 km

Islandia 2016 – dzień 11

11.30 – 19.30, Askja (Islandia)

Dzisiaj w planach mamy dotarcie do jaskiń lodowych Kverkfjol. Musimy wrócić się 13 km. do skrzyżowania z trasą F910 i później skręcić jeszcze w F902. Mimo, że jedziemy w kompletnej głuszy i w trudnych warunkach terenowych to oznakowanie jest rewelacyjne i można czuć się jak na niemieckiej autostradzie. Tutaj nie można zabłądzić lub mieć wątpliwości czy jedzie się w niewłaściwym kierunku. Widoki są rewelacyjne, po 70 km. docieramy do czoła największego lodowca Europy – Vatnajokull. Lodowiec Kverkfjol ze swoimi lodowymi jaskiniami jest częścią tego ogromnego lodowca.

Samochody zostawiamy na prowizorycznym parkingu i ruszamy na pieszo do jaskiń. Jesteśmy w środku lata i może nie jest najcieplej, ale widzimy informacje o niebezpieczeństwie zbliżania się do czoła lodowca. Idziemy wąską ścieżką pomiędzy kamieniami i żwirem pozostawionym przez cofający się lodowiec. Wszędzie wokół nas kapie woda, płyną mniejsze lub większe strumyki, grunt pracuje i wydaje dziwne odgłosy. Trochę naginając zasady bezpieczeństwa podchodzimy pod jaskinię. Z głębi jaskini wypływa z łoskotem parująca rzeczka. Wejście nie jest bezpieczne, w głębi widać zapadliska lodu i śniegu.

Tą niesamowitą chwilę celebrujemy w najbardziej odpowiedni sposób; wypijamy dobrą whiskey z lodem z lodowca Vatnajokull.

Wracamy do samochodów i musimy pokonać tą samą trasę jaką tutaj dotarliśmy.

Gdy dojeżdżamy do kempingu w Askji jest już 19.30; nie ma sensu dalej ruszać. Zostajemy na jeszcze jedną noc, a jutro ruszymy w dalszą drogę poznawać islandzki interior.

Nocleg w Askji.

Islandia 2016 – dzień 10

10 sierpień 2016
0 km

Islandia 2016 – dzień 10

11.00 – 20.00, Askja (Islandia)

O 9.00 podjeżdżam pod lotnisko w Akureyri. Cisza i spokój, tylko kilka osób z obsługi i ani żywej duszy.

Ładujemy kumpla do samochodu i jedziemy w dalszą drogę.

Dzisiaj zaczyna się nasza długo wyczekiwana trasa poza asfaltowymi szlakami. Islandzki interior jest dostępny tylko dla pojazdów 4×4 i tylko w okresie letnim. Mimo wielu atrakcji dostępnych z głównej „1” możliwość wjechania w interior jest bardzo kusząca. Jesteśmy doskonale do tego przygotowani i możemy ruszać.

Wracamy w stronę Myvatn; w Reykjahlid robimy ostatnie zakupy (mimo osiągnięć cywilizacyjnych wnętrze wyspy nadal jest dzikie i bez dostępu do sklepów lub paliwa) i wjeżdżamy na trasę F88.

F88 nazywana trasą Askja prowadzi od głównej „1” na południe wzdłuż glacjalnej rzeki Jokulsa a Fjollum do pięknej kaldery Askja. Trasa jest przyjemna i łatwa, po 60 km. mijamy interesująco wyglądającą górę Herdubreid. Mijamy kilka brodów, które nie są dla nas żadnym wyzwaniem, ale spotykamy motocyklistów, którzy „przeszarżowali” i musieli zakończyć tutaj podróż. Przy takich podróżach zawsze trzeba uważać, bo czasem z pozoru łatwe odcinki mogą poważnie zaważyć na losach wyprawy.

Po drodze spotykamy strażnika z parku, który przypomina nam o zasadach jazdy w parku i bezwzględnego trzymania się wyznaczonych tras.

Przejeżdżamy przez niesamowicie piękne miejsca; różnego rodzaju formacje lawowe, pola lawy, skały z pumeksu i różnokolorowego piasku. Wokół nas rozciąga się pustynia, a jedynymi żywymi organizmami są kupki szarych porostów i my.

Po następnych 35 km. docieramy do Askji. Jest tutaj kilka chat dla strażników, niedawno wybudowano toalety i ogólnie dostępną kuchnię dla turystów. Jedyną formą noclegu jest kemping, czyli rozbicie namiotu na wulkanicznych pokruszonych skałach. Rządzi tutaj tylko wiatr, deszcz i nieprzyjemne zimno.

Po posiłku pojechaliśmy jeszcze pod samą kalderę Askja. Samochody zostawia się na małym parkingu i później już trakt pieszy prowadzi przez kalderę do wnętrza krateru z Jeziorem Oskjuvatn i dodatkowym małym jeziorkiem Viti. Jeziorko ma niesamowity kolor i  jest zasilane ciepłą wodą.

Askja jest młodym kraterem, bo ostatni raz wybuchła w 1875 roku i to co teraz oglądamy jest bardzo świeżym (z punktu widzenia geologicznego) widokiem. Sam 10 km. dojazd do krateru od kempingu przebiega przez pola lawowe jeszcze młodszej erupcji, bo z 1961 roku. To miejsce ze swoimi widokami i kolorami zrobiło na nas ogromne wrażenie.

Po kilku godzinach wracamy na kemping i zostajemy na noc.

Nocleg w Askji.

Islandia 2016 – dzień 9

9 sierpień 2016
0 km

Islandia 2016 – dzień 9

11.00 – 19.00, Akureyri (Islandia)

Jutro rano dolatuje do Akureyri nasz kumpel. Na razie tak sobie zorganizowaliśmy zwiedzanie wyspy, że krążymy w okolicach północno-wschodniego krańca Islandii. Obejrzeliśmy wszystkie lub większość atrakcji i krótki postój w mieście zdecydowanie nam się przyda.

Wjechaliśmy do drugiego pod względem wielkości miasta Islandii. Zaparkowaliśmy samochody i ruszyliśmy w miasto.

Trochę pospacerowaliśmy po mieście, udało nam się skorzystać z pralni, mając dostęp do internetu nadrobiliśmy wszystkie zaległości zawodowo-prywatne.

Wieczorem przenieśliśmy się na łąkę w okolicach lotniska i rozbiliśmy biwak.

Nocleg przy trasie.