Islandia 2016 – dzień 23

23 sierpień 2016
0 km

Islandia 2016 – dzień 23

9.30 – 19.30, latarnia morska Streitishvarf (Islandia)

Przed nami słynna zatoka Jokulsarlon; jeden z najczęściej fotografowanych cudów natury Islandii. Niewątpliwie przyczynia się do tego lokalizacja zatoki przy głównej „1”. Wszyscy objeżdżający wyspę muszą tutaj się pojawić. My przybyliśmy rano, ale i tak już była tutaj spora gromada turystów.

Jokulsarlon to jezioro z pływającym na powierzchni lodem z cielącego się pobliskiego lodowca. Zgodnie z pływami morskimi dwa razy dziennie kry lodowe przemieszczają się po jeziorze. My akurat trafiliśmy na odpływ i obserwowaliśmy wypływające z impetem kry lodowe. Cały efekt potęguje „wąskie gardło” przez które kry wydostają się na ocean. Fotografując to niesamowite zjawisko przyrodnicze spędziliśmy w zatoce  kilka godzin.

Ruszyliśmy dalej i dotarliśmy do Hofn – głównego ośrodka administracyjnego na południowym wschodzie. Było to najlepsze miejsce na zjedzenie posiłku i nadrobienie zaległości internetowych.

Za dwa dni wypływamy z Islandii i powoli zmierzamy do portu. Wschodnia Islandia nie oferuje wielu atrakcji więc pozostaje nam tylko droga do Seydisfjordur.

Wieczorem znajdujemy dobre miejsce na nocleg przy latarni morskiej na przylądku Streitishvarf. Dojazd jest tylko dla pojazdów 4×4 więc nikt wieczorem nam nie przeszkadza.

Nocleg na trasie.

Islandia 2016 – dzień 22

22 sierpień 2016
0 km

Islandia 2016 – dzień 22

9.30 – 21.30, zatoka lodowcowa Fjallsjokull (Islandia)

Jesteśmy w najbardziej na południe wysuniętym krańcu Islandii. Temperatura nie rozpieszcza, wiatr jest ogromny. Te dwa żywioły razem tworzą bardzo nieprzyjemną mieszankę. Szybko zwijamy obóz i podjeżdżamy na stację benzynową w Vik. Jako, że stacje paliw to miejsca spotkań Islandczyków i turystów; tłok jest ogromny. Nikt nie chce w tych warunkach przebywać na zewnątrz. Kupujemy kawę i chwilę odpoczywamy wewnątrz budynku.

Ruszamy dalej, wjeżdżamy główną „1” w głąb lądu i na szczęście wiatr słabnie. Przejeżdżamy przez rejony pustki nazywane „sandurami”. Myrdalssandur, Medallandssandur, Brunasandur i największy Skeidararsandur to rozległe pustynie z czarnym piaskiem i materiałem pochodzenia lodowcowego, które powstają po gigantycznych powodziach powodowanych erupcjami wulkanicznymi pod lodowcami. Wybuchające wulkany roztapiają powoli lodowiec, który w końcu wypływa spod lodu i sieje zniszczenie. Tereny okoliczne są na szczęście niezamieszkane więc powodzie niszczą tylko okoliczne drogi i mosty. Po bardzo nieprzyjemnym wieczorze i poranku należy nam się chwila odpoczynku. Po 70 km. przejazdu przez pustynię zatrzymujemy się w Kirkjubajarklaustur i odwiedzamy miejscowy basen. Dwie godziny w basenach o różnej temperaturze przywracają nas do życia.

Przed nami następna perełka przyrodnicza Islandii – Park Narodowy Skaftafell. Podjeżdżamy pod duży parking z centrum turystycznym. Jeszcze kilka lat temu był tylko parking, teraz jest restauracja, kemping, biura turystyczne, sklepy. My idziemy obejrzeć dwie sztandarowe ciekawostki – najpierw wodospad Svartifoss, a później krótka trasa do czoła lodowca Skaftafelljokull.

Po kilku godzinach wyjeżdżamy z parku i jedziemy do Jokulsarlon. Jednak pogoda nagle się załamuje, zaczyna padać deszcz i otacza nas mgła. Nie ma sensu oglądać fajnej atrakcji w takich warunkach. Ustalamy, że szukamy miejsca na nocleg, a jutro rano ruszamy do zatoki.

Na tym odcinku „jedynka” z jednej strony prowadzi blisko wybrzeża, a z drugiej wzdłuż mniejszych lodowców składających się na ogromną czapę Vatnajokull. Wybierając dróżkę w stronę lodowca docieramy do jeziora lodowcowego z pływającymi krami i z widokiem lodowca za jeziorem. Idealne miejsce na nocleg.

Mamy dużo lodu do naszych napojów, słyszymy jak co jakiś czas lodowiec się „cieli” i tylko pada niemiłosiernie. Jednak nie przeszkadza to nam w spędzeniu miłego wieczoru w tych imponujących warunkach przyrodniczych.

Nocleg nad zatoką lodowcową.

Islandia 2016 – dzień 21

21 sierpień 2016
0 km

Islandia 2016 – dzień 21

14.30 – 21.30, Vik (Islandia)

Rozważaliśmy odwiedzenie Błękitnej Laguny. Byłem w niej podczas poprzedniej wizyty na Islandii i wrażenia były niesamowite. Miejscowa elektrownia geotermalna wypompowuje na powierzchnię mineralizowaną wodę o temperaturze 240°C, która jest używana na potrzeby Reykjaviku, a następnie wracając już chłodniejsza wlewana jest do naturalnych basenów. Będąc bogatą w minerały tworzy swego rodzaju uzdrowisko. Miejsce stało się obecnie tak popularne, że nie ma możliwości wejścia bez uprzedniej rezerwacji (tylko internetowej), czas pobytu został ograniczony do dwóch godzin, a ceny osiągnęły absurdalne nominały. Wolne terminy rozpoczynały się za kilka dni, a cena skutecznie odstraszała od wizyty. Zgodnie podjęliśmy decyzję o rezygnacji (tym bardziej, że odwiedziliśmy lagunę w Myvatn). Osobiście nie żałowałem tej decyzji i zauważyłem ogromną różnicę w podejściu Islandczyków do turystów od mojej poprzedniej wizyty. W tym bogatym społeczeństwie zapanowała zasada łupienia turysty na wszystkim co jest możliwe. Minęło 11 lat od mojej wizyty, a Islandia zmieniła się diametralnie.

Uznaliśmy, że do południa pozwiedzamy jeszcze Reykjavik. Spakowaliśmy graty, wyjechaliśmy z kempingu i zaparkowaliśmy samochód w centrum miasta. Pospacerowaliśmy, wypiliśmy dobrą kawę, zjedliśmy obiad i ruszyliśmy w dalszą drogę.

Wyjechaliśmy z Reykjaviku na główną „1” w stronę Vik. Po drodze zatrzymaliśmy się przy dwóch imponujących wodospadach. Najpierw Seljalandsfoss; 60-cio metrowej wysokości wodospad, który można obejść od tyłu i oglądać zza ściany wody. Po kilkudziesięciu kilometrach podjeżdżamy pod Skogafoss, równie ciekawy wodospad.

W okolicy znajduje się także wrak amerykańskiego samolotu wojskowego DC-3, który lądował awaryjnie na tutejszej plaży w 1973 roku. Obecnie nie ma możliwości dojechania do wraku samochodem, ponieważ wjazd został zakazany. Pozostaje 8 km. spacer w niesprzyjających warunkach. Dobrze, że Islandczycy nie pobierają opłat za wizytę przy wraku.

Zbliża się wieczór i zaczynamy szukać miejsca na nocleg. We miejscowości Vik znajdujemy miejsce z małym wodospadem, gdzie rozkładamy biwak. Niestety pogoda robi się niesprzyjająca; mocno wieje i pada. Szybko zamykamy się w namiotach.

Nocleg na trasie.

Islandia 2016 – dzień 20

20 sierpień 2016
0 km

Islandia 2016 – dzień 20

9.30 – 16.30, Reykjavik (Islandia)

Nie ma jak to lato na Islandii; w nocy mieliśmy przymrozek. Szybko się zebraliśmy i ruszyliśmy do Pingvellir. Uznałem, że wcześniejsza wizyta będzie lepsza ze względu na tłumy turystów, które docierają tutaj z Reykjaviku.

Równina Pingvellir ma ogromne znaczenie historyczne dla Islandczyków, a dodatkowo przyroda również pokazuje tutaj swoje groźne oblicze.

To tutaj po raz pierwszy w 930 roku zebrał się Althing (parlament islandzki). Eksperyment się udał i parlament islandzki istniał przez następne setki lat z krótką przerwą w XIX w. Na równinie można pospacerować po ścieżkach, którymi od setek lat chodzili Wikingowie zmierzający na obrady.

Oprócz atrakcji historycznych Pingvellir oferuje też ciekawostkę geologiczną. Dokładnie przez równinę przebiega granica oddalających się od siebie płyt tektonicznych: europejskiej i amerykańskiej. Spacerując po okolicach widać w wielu miejscach pasujące do siebie części skał, które powoli się rozsuwają i powiększają terytorium Islandii.

Zgodnie z moimi przewidywaniami gdy już wyjeżdżaliśmy wszystkie parkingi były zajęte, a tłumy turystów wylewały się z autobusów. Taki widok trochę mnie zaskoczył; z wielką przyjemnością odpaliliśmy samochody i ruszyliśmy do Reykjaviku.

W mieście nocleg na dziko nie wchodzi w rachubę więc pierwsze kroki kierujemy na kemping. W mieście jest jeden kemping i latem jest tak oblegany, iż przyjęto zasadę, że ten kto znajdzie miejsce to może się rozlokować, a później dokonać opłaty. Udaje nam się wcisnąć samochodem i zaraz po naszym wjeździe wjazd dla pojazdów zostaje zamknięty. Niestety druga część naszej ekipy będzie musiała poszukać noclegu poza miastem. My płacimy i ruszamy na zwiedzanie miasta.

Największe miasto Islandii ma raptem 120 000 mieszkańców, a dodając do tego region stołeczny skupia aż 60% mieszkańców wyspy. Na szczęście tak jak w pozostałych częściach wyspy żyje się tutaj w nieśpiesznym tempie i wszędzie można dotrzeć na piechotę. Z kempingu do centrum mieliśmy raptem 2 km. Spacerując obejrzeliśmy wszystkie zabytki stolicy i dodatkowo trafiliśmy na coroczny maraton oraz Dzień Kultury w Reykjaviku. Imprezy plenerowe i zabawa trwały do rana.

Nocleg na kempingu (1 400 ISK).

Islandia 2016 – dzień 19

19 sierpień 2016
0 km

Islandia 2016 – dzień 19

10.30 – 22.00, Biskupsbrekka (Islandia)

Jak na warunki islandzkie to dzisiaj przypadł nam długi odcinek trasy. Rano wyruszyliśmy z Półwyspu Latrabjarg i udaliśmy się w stronę Reykjaviku. Cały dzień jechaliśmy zatrzymując się tylko na przygotowanie posiłków.

Wieczorem dotarliśmy do Borgarnes gdzie skorzystaliśmy z odpoczynku na dużym basenie i kolacji w pobliskim centrum handlowym. Jutro mamy w planach Pingvellir więc próbujemy znaleźć rozsądne miejsce biwakowe gdzieś w jego okolicach. Wyjeżdżając z miasta wjeżdżamy na trasę nr 50, a następnie 52 i przed farmą Biskupsbrekka znajdujemy spokojne miejsce na biwak. Zatrzymujemy się nad jeziorem Uxavatn (niestety nie podgrzewanym przez gorące wyziewy).

Nocleg na trasie.

Islandia 2016 – dzień 18

18 sierpień 2016
0 km

Islandia 2016 – dzień 18

10.00 – 21.30, Saudlaksdalur (Islandia)

Dzisiaj nasz następny dzień na Fiordach Zachodnich. Zaczęliśmy od wizyty w Isafjordur; największym mieście i stolicy regionu. Stolica przywitała nas małym lądowiskiem dla samolotów, sklepem „Bonus” i jedną stacją benzynową. Mimo swojego mikroskopijnego rozmiaru miasteczko jest bardzo ładne i malowniczo rozlokowane nad fiordem o tej samej nazwie.

Pokręciliśmy się tutaj chwilę, wypiliśmy kawę i ruszyliśmy dalej. Jedziemy dalej główną drogą nr 60, dojeżdżając do następnej ciekawostki przyrodniczej.

Wodospad Dynjandi; woda spada ze 100-metrowej ściany skalnej, po czym u podstawy rozlewa się na kilka pomniejszych wodospadów. Widok jest naprawdę niesamowity i spędzamy tutaj też trochę czasu.

Kilka kilometrów dalej na południe droga się rozwidla. Rozważaliśmy czy zjeżdżać powoli z Fiordów Zachodnich, czy odwiedzić jeszcze półwysep Latrabjarg słynny ze swoich maskonurów. Oczywiście było jasne, że decyzja może być tylko jedna – ruszamy na Latrabjarg. Dojazd do maskonurów jest asfaltowo-szutrowy. W swoich ostatnich 50 km droga jest szutrowa i bardzo malownicza. Docieramy do parkingu przy latarni morskiej i dalej już prowadzi tylko wąska ścieżka nad wysokimi klifami. Urwiste klify na których gniazdują maskonury ciągną się przez 14 km, a w najwyższym miejscu osiągają 444 m.n.p.m. Wrażenia są tutaj niesamowite i nawet brak widoku maskonurów nie wywołał u nas żalu. Niestety dotarliśmy już zbyt późno nad klify i miłe ptaszki już zdążyły się pochować do swoich podziemnych domków. Cóż, nie widzieliśmy maskonurów, ale byliśmy na najbardziej na zachód wysuniętym punkcie Europy; też wspaniale.

Gdy już wróciliśmy do samochodów przyszedł czas na szukanie dobrego miejsca na nocleg. Na parkingu był oczywiście zakaz biwakowania, bo cały teren należy do jakiegoś rolnika, który chce ściągnąć wszystkich turystów na swój pobliski kemping. Byliśmy nawet świadkami ostrej wymiany zdań między włoskimi motocyklistami, a owym rolnikiem, który nie pozwalał na rozbicie namiotu nawet na plaży. Chłopaki nic sobie z tego nie robili i myślę, że zostali na noc przy latarni. Uznaliśmy, że jedziemy i szukamy czegoś dalej od siedzib ludzkich. Faktycznie po kilkunastu kilometrach trafiamy na rewelacyjne miejsce przy kościółku protestanckim z przygotowanymi miejscami biwakowymi i miejscem na ognisko. Chłodny wieczór spędziliśmy przy ognisku i grillu.

Nocleg na trasie.

Islandia 2016 – dzień 17

17 sierpień 2016
0 km

Islandia 2016 – dzień 17

10.30 – 20.00, Sudavik (Islandia)

Cały dzień jedziemy krętymi drogami Fiordów Zachodnich. Rzadko mijamy osady ludzkie, tutaj rządzi przyroda. Również ruch turystyczny jest znikomy. Na całym dzisiejszym dystansie minęliśmy raptem kilka samochodów.

Trasa nr 61 prowadzi nas w stronę Isafjordur wzdłuż kilku większych i mniejszych fiordów. Objeżdżanie każdego z nich to dziesiątki kilometrów. Droga jest malownicza choć nie spotyka się wielu atrakcji przyrodniczych.

Jadąc cały dzień z przerwami na obowiązkowe fotografowanie wieczorem dojeżdżamy do wioski Sudavik. Jesteśmy kilkadziesiąt kilometrów przed Isafjordur i zostawiamy sobie zwiedzanie „stolicy” Fiordów Zachodnich na jutro.

Znajdujemy rewelacyjne miejsce biwakowe pod bezimiennym wodospadem.

Nocleg na trasie

Islandia 2016 – dzień 16

16 sierpień 2016
0 km

Islandia 2016 – dzień 16

10.30 – 19.30, Sandholar nad Bitrufjordur (Islandia)

Fiordy Zachodnie to odcięty od świata i niedostępny region Islandii. W tym rejonie trudno się poruszać bez swojego środka transportu, a atrakcje turystyczne są w mniejszej skali niż w innych miejscach na wyspie. Powoduje to, iż turystów jest mało, ale dzięki temu region nabiera dla mnie wielkiego znaczenia.

Koniecznie musieliśmy odwiedzić ten zakątek. Zjeżdżając z drogi Kjolur wjechaliśmy na główną „1”, zatrzymaliśmy się na uzupełnienie zapasów w Blonduos; około 6-cio tysięczna miejscowość po tygodniu w interiorze wydała nam się wielką aglomeracją. Po zakupach ruszyliśmy dalej i ponownie mijaliśmy tylko pojedyncze farmy, chociaż na tym odcinku wybrzeża i tak było widać większe skupiska ludności niż w regionach, które odwiedziliśmy wcześniej.

W wiosce Bru główna droga prowadzi na południe w stronę Reykjaviku, ale my ruszyliśmy „61” na północ wjeżdżając w rejon Fiordów Zachodnich.

Po prawej stronie mieliśmy fiord Hrutafjordur, po lewej strome górskie ściany. Mimo prawie całkowitej pustki teren był w większości użytkowany jako pastwiska. Szanując miejscowe zwyczaje nie chcieliśmy się zatrzymywać na nocleg w miejscu nie do końca legalnym. Nasze poszukiwania okazały się owocne we fiordzie Bitrufjordur. Na samym końcu fiordu był okazały parking, na którym już byli rozlokowani Hiszpanie. Trafiliśmy na idealne miejsce na wieczornego grilla i nocleg. Głośny wieczór spędziliśmy w towarzystwie Hiszpanów i miejscowych ciekawskich owiec.

Nocleg na trasie.