Japonia, Rosja 2017 – dzień 22

22 lipiec 2017
0 km

Japonia, Rosja 2017 – dzień 22

8.00 – 19.30, Hiroszima (Japonia)

Nasz drugi dzień w Japonii.

Pierwszą rzeczą jaką zauważam to ślimacze tempo poruszania się samochodem. Miasta, przedmieścia, wioski nie są w Japonii oddzielone od siebie wolnymi przestrzeniami, gdzie można by rozwinąć większą prędkość. Mimo, że ulice często są dwupasmowe to ruch tamują tysiące sygnalizacji świetlnych. Dodatkowo nie panuje tutaj zasada „zielonej fali”, a także sygnalizacja działa również w nocy. Te wszystkie „zdobycze cywilizacji” skutecznie hamują kierowców i powodują, że średnia poruszania się po Japonii to 40 km/h.

W takim oto tempie dojeżdżamy do Hiroszimy. Tocząc się powoli po ulicach szukamy rozsądnego miejsca do zaparkowania samochodu. Znalezienie miejsca nie jest łatwe, ale udaje mi się zaparkować przy sieciowym sklepie. Teoretycznie nie można parkować dłużej niż 2 godziny, ale po pierwsze Japończycy się bardzo uprzejmi, a po drugie nie mówią po angielsku więc nie potrafiliby mi wytłumaczyć o co chodzi.

Zostawiamy samochód i ruszamy na zwiedzanie. Idziemy zobaczyć Pomnik Pokoju – pozostałości budynku, który nie został całkowicie zniszczony po wybuchu bomby atomowej zrzuconej na Hiroszimę 6 sierpnia 1945 roku. Budynek został zabezpieczony i zachowany w stanie w jakim znajdował się bezpośrednio po wybuchu. Obecnie zabytek ten jest wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Później ruszamy jeszcze na spacer po mieście i po południu ruszamy na poszukiwanie następnego darmowego kempingu.

Wszystkie tego typu obiekty znajdują się na obrzeżach miast. Musimy zatem wyjechać z miasta, co nie jest wielką różnicą, gdyż poruszanie się po centrum nie różni się niczym od jeżdżenia po przedmieściach. I tu i tam toczymy się góra 40 km/h. Poszukiwania kempingu zabierają nam trochę czasu, ale w końcu trafiamy. Miejsce jest rewelacyjne, kemping usytuowany jest na wzgórzu i mamy widok na Hiroszimę poniżej nas.

Nocleg na kempingu.

Japonia, Rosja 2017 – dzień 21

21 lipiec 2017
0 km

Japonia, Rosja 2017 – dzień 21

14.00 – 19.00, Hirata (Japonia)

Do portu w Sakaiminato docieramy o 12.00. Najpierw przechodzimy odprawę paszportową, później wyprowadzamy z promu pojazdy. W Japonii nie mamy żadnych problemów z osobistym wyjechaniem z promu; razem z Holendrami wyjeżdżamy i ustawiamy pojazdy na terminalu. Odprawa celna jest ustalona na godzinę 14.00. Sprawami celnymi zajmuje się Rosjanka Tatiana, która po studiach w Japonii od 10 lat tutaj mieszka i pracuje jako przedstawiciel przewoźnika morskiego DBS.

Do 14.00 mamy jeszcze godzinę więc możemy nadrobić zaległości internetowe. Dzięki uprzejmości Tatiany korzystamy z szybkiego łącza DBS.

Odprawa rozpoczyna się dokładnie o 14.00, tutaj jest Japonia więc musimy się przyzwyczaić do punktualności co do sekundy.

Do kontroli celnej jednego samochodu i dwóch motocykli oddelegowano sześć osób. Celnicy dokładnie oglądają samochód z każdej strony, sprawdzają czy nie jest brudny, sprawdzają czy nie ma żadnych przecieków płynów eksploatacyjnych. Tatiana potwierdza, że pojazdy, z których coś wycieka lub są po prostu „spocone” nie są wpuszczane do Japonii. Ten sprawdzian udaje nam się zdać.

Następnym etapem było przejechanie przez celniczkę chusteczkami po różnych elementach wewnątrz samochodu. Nie wiedzieliśmy co to oznacza, ale Tatiana poinformowała nas, że jest to test narkotykowy. Celniczka zabiera chusteczki do analizy i po 10 minutach mamy odpowiedź, że wszystko jest ok. Co do siebie to nie miałem wątpliwości, ale uśmiałem się z Holendra, gdzie marihuana jest legalna i przecież może posiadać na motocyklu jakieś jej pozostałości. Jednak Peet twierdzi, że nie pali i faktycznie też test przechodzi.

Ostatni etap to sprawdzenie samochodu wewnątrz. W tym przypadku Holendrzy nie mają żadnych problemów, bo w motocyklach bagażu jest niewiele natomiast ja musiałem się trochę nagimnastykować. Mam swoje sposoby na ukierunkowanie celników na miejsca mało istotne. Wieloletnie doświadczenie, setki granic i psychologia pozwalają mi zminimalizować intensywność kontroli. Tak też się stało tym razem i spokojnie mogliśmy wwieźć do Japonii sporo zakazanych produktów.

Po 15 minutach celnicy nas pożegnali i pozostało mi tylko wpisanie wwozu Toyoty do paszportu czego dokonuje się w urzędzie celnym. Muszę tam się udać na piechotę co w 33°C i wilgotności 95% nie jest przyjemne. Na szczęście to tylko 10 minut drogi. Po powrocie już u Tatiany płacę jeszcze za fracht i ubezpieczenie i możemy już jechać. Japonia stoi przed nami otworem.

Ustalamy, że w Japonii już się nie spieszymy, ważny jest dla nas termin powrotu, ale mamy ustaloną marszrutę, która jest pętlą w południowej części Honsiu. Co prawda w Rosji też specjalnie się nie spieszyliśmy, ale jednak dystans i presja czasu były ogromne. Tutaj w praktyce nie ma żadnego dystansu więc możemy się skupić na zwiedzaniu.

Dzisiaj musimy się trochę nauczyć Japonii więc ustalamy, że szukamy tylko naszego pierwszego darmowego kempingu. Kemping taki znajduje się we wiosce Hirata. Spokojnie pokonuję pierwsze 160 km. lewostronnego ruchu w Japonii.

Jesteśmy w Hiracie i próbujemy porozumieć się w jakimś języku z Japończykami, niestety nikt nie mówi w innym niż japoński. Wiedziałem, że w Japonii nie uczą się żadnych języków obcych, ale nie myślałem, że to może być tak poważny problem. Spotkany na parkingu Japończyk wskazuje nam kemping, po kilkuset metrach faktycznie trafiamy na dobre miejsce. Gdy już powoli rozkładamy biwak znajomy Japończyk podjeżdża do nas i każe nam jechać za sobą. Okazuje się, że to nie jest właściwe miejsce. Po kilkunastu minutach kluczenia po okolicy i poszukiwania kempingu Japończyk wskazuje nam kemping.

W ten sposób po raz pierwszy poznajemy życzliwość Japończyków, której jeszcze nie raz doświadczymy.

Nocleg na kempingu.

Japonia, Rosja 2017 – dzień 19 i 20

19-20 lipiec 2017

Japonia, Rosja 2017 – dzień 19 i 20

Wszystkie sprawy mamy już załatwione, pozostaje nam tylko dotarcie do portu.

Nasz hostel znajduje się w centrum miasta, a do portu mamy tylko 10 minut pieszo. Rano pozostaje nam jeszcze spacer po Władywostoku i skorzystanie z dobrego łącza internetowego jakie oferuje hostel.

W porcie jesteśmy o 12.00, spotykamy znajomych Holendrów, rozmawiamy, wypijamy dobrą kawę.

O 14.00 rozpoczyna się odprawa celna, procedura identyczna jak na każdej rosyjskiej granicy. Szybko ją przechodzimy i jesteśmy na promie.

Samochód i motocykle Holendrów też już są na promie; zostały wprowadzone przez obsługę portu.

Teoretycznie nie powinienem mieć do auta dostępu, ale koreańska obsługa promu jest bardzo miła i od razu ustalamy, że mogę bez problemu dostać się na deck samochodowy. Jedynie muszę to zrobić z kimś z obsługi.

Możliwość dostania się do samochodu to dobra wiadomość, gdyż mamy duże zapasy różnych napojów procentowych, a wszystkiego nie dało się zmieścić do małego bagażu podręcznego.

Na promie jest przeważająca grupa Koreańczyków i Rosjan, reszty dopełniają dwoje Holendrów i dwoje Polaków. Rosjanie od razu rozpoczynają imprezę, Koreańczycy też nie są im dłużni. My również nie „zasypiamy gruszek w popiele”.

Po krótkim czasie bawimy się z Rosjanami odwiedzając co jakiś czas Koreańczyków. Okazuje się, że w przeciwieństwie do Japończyków, Koreańczycy to bardzo otwarta i wesoła nacja.

Przez 2 dni trwa na promie dobra zabawa przeplatana odpoczynkiem i trzeźwieniem.

Na drugi dzień docieramy do Korei Południowej. Prom zatrzymuje się w porcie Donghae, postój trwa 6 godzin i mamy możliwość zejścia na ląd. Polacy mogą odwiedzać Koreę Południową bezwizowo więc skwapliwie z tego korzystamy.

Mając 6 godzin pozostaje nam tylko spacer po Donghae i zjedzenie dobrego koreańskiego obiadu.

Po powrocie zostaje nam ostatni etap podróży; 15 godzin rejsu do japońskiego Sakaiminato.

Japonia przed nami, zobaczymy co nas tam czeka.

Pobyt na promie

Japonia, Rosja 2017 – dzień 18

18 lipiec 2017

Japonia, Rosja 2017 – dzień 18

Pobyt we Władywostoku.

Juri podjeżdża po nas o 12.00 i ruszamy z załatwianiem spraw celnych i promowych.

Bilet promowy zabukowałem już wcześniej mailowo, teraz pozostało go tylko opłacić i wydrukować. Te czynności przebiegły sprawnie i po kilkunastu minutach mieliśmy bilety w ręku.

Kwestie celne są we Władywostoku bardziej skomplikowane dlatego też potrzebna jest pomoc agenta celnego.

Podstawową różnicą między normalną odprawą celną przy innych przeprawach promowych, a odprawą we Władywostoku jest niemożność załatwienia tych czynności podczas wjeżdżania lub wyjeżdżania z promu. Juri twierdzi, że wynika to z braku możliwości odprawy pojazdu w porcie. Trudno to ocenić na pierwszy rzut oka, ale faktycznie port jest dedykowany dla ruchu pasażerskiego; brak jest terminala dla pojazdów i miejsca też nie ma zbyt dużo. Z takiej sytuacji korzysta agent celny, a my niestety ponosimy wyższe koszty transportu.

Po kupieniu biletów musimy zostawić samochód w porcie, zabrać z niego wszystko co będzie nam niezbędne podczas dwudniowego rejsu i dalej już poruszamy się samochodem Juriego.

Kuriozalną rzeczą utwierdzającą nas, że jesteśmy na pewno w Rosji jest wizyta w urzędzie celnym, który znajduje się kilka kilometrów od portu, zupełnie w innej części miasta. Musimy tam podjechać z agentem w celu okazania paszportów i przypisania nas do mojego pojazdu. Inną ciekawostką jest też to, że żaden celnik nie kontroluje mojego pojazdu co ma miejsce na każdej innej rosyjskiej granicy.

Ostatnią dzisiejszą czynnością jest obowiązkowe umycie samochodu, gdyż Japończycy odmawiają wjazdu na swoje terytorium zabrudzonych samochodów.

W trakcie tych wszystkich czynności poznajemy parę holenderskich motocyklistów Peeta i Janny van Dam twórców popularnej strony internetowej i FB www.yamaniacs.nl. Odbywają oni 3 miesięczną wyprawę z Holandii przez Turcję, Iran, „stany”, Mongolię, Rosję aby ostatecznie dotrzeć do Japonii na zlot fanów Yamahy.

Po umyciu samochodu Juri zawozi nas do hostelu Izba w centrum Władywostoku. Prom wypływa jutro o 14.00, zameldować musimy się o 13.00.

Popołudnie spędzamy na odpoczynku i zwiedzaniu wielokulturowego miasta.

Nocleg w hostelu (800 RUB).

Japonia, Rosja 2017 – dzień 17

17 lipiec 2017
0 km

Japonia, Rosja 2017 – dzień 17

9.00 – 23.30, Władywostok (Rosja)

Przez kilkanaście ostatnich dni jechałem przez odludne rejony Rosji bądź omijałem duże rosyjskie miasta obwodnicami. Trochę odzwyczaiłem się od jeżdżenia po centrach dużych miast. Dzisiaj miało się to zmienić, ponieważ we Władywostoku mam się spotkać z agentem celnym, który przeprowadzi mnie przez gąszcz rosyjskiej biurokracji.

Rano pakujemy Francuza i jego rower do samochodu i ruszamy w stronę Władywostoku. Po kilku kilometrach przekraczamy Amur i żegnamy się z Francuzem. My musimy dotrzeć do Władywostoku dzisiaj, Francuz ma nieograniczony czas.

Za Chabarowskiem krajobraz się zmienia, wyjeżdżamy z terenów górzystych i wkraczamy w rejony rolnicze. Jedziemy wzdłuż rzeki Ussuri, która na terenach nizinnych pozwala na funkcjonowanie rolnictwa.   

Mamy dotrzeć do biura Yuriego, które znajduje się w centrum Władywostoku. Jednak dystans, który mamy do pokonania to około 800 km. i wiem, że dotrzemy tam bardzo późno. We Władywostoku meldujemy się około północy; nie ma sensu o tej porze poszukiwać noclegu w hostelu więc zatrzymujemy się w rewelacyjnym miejscu w centrum miasta. Yuri wskazuje nam parking pod wiszącym mostem; miejsce w którym zatrzymuje się wielu podróżników i które do później nocy jest tętniącym życiem punktem spotkań młodzieży.

Wszystkie formalności zostawiamy na jutro.

Nocleg na parkingu.

Japonia, Rosja 2017 – dzień 16

16 lipiec 2017
0 km

Japonia, Rosja 2017 – dzień 16

7.15 – 22.00, Chabarowsk (Rosja)

Słońce obudziło nas wcześnie, nie było szans dłużej pospać więc ruszyliśmy w trasę.

W okolicach Biełogorska zaczynają się obszary gęściej zamieszkane, jednak na drogach tego nie widać i cały czas jedziemy bez zakłóceń. Ten rejon jest bardziej zaludniony ze względu na rolnictwo, które korzysta z Amuru. Przez kilka tysięcy kilometrów Amur jest rzeką graniczną z Chinami, ale tylko na swoim odcinku od Błagowieszczańska do Chabarowska okoliczne rejony nadają się do upraw rolniczych.

Po całym dniu jazdy docieramy do „stojanki” przed Chabarowskiem. Po kilku dniach w tajdze każdy chce skorzystać z pokoju i prysznica więc ekipa ochoczo melduje się w pokojach.

Spotykam tutaj Francuza na rowerze, który od 60 dni jedzie przez całą Rosję od Petersburga. Ma specjalnie przygotowany rower pozwalający na prawie leżącą pozycję. Taka konstrukcja pozwala mu na pokonywanie 200 km. dziennie co jest niesamowitym osiągnięciem. Ze względu na to, iż przez most na Amurze nie można przejeżdżać na rowerach ustaliliśmy, że zabiorę jego rower z gratami, a jego wcisnę na koniec samochodu i tak jutro przejedziemy przez Amur.

Wieczór był miły, ale musiałem utrzymać formę gdyż jutro muszę zameldować się we Władywostoku, aby we wtorek załatwić wszystkie formalności celne związane z transportem samochodu.

Nocleg na „stojance” (75 RUB).

Japonia, Rosja 2017 – dzień 15

15 lipiec 2017
0 km

Japonia, Rosja 2017 – dzień 15

9.15 – 21.00, 1 240 km. za Czitą (Rosja)

Jedyna dzisiejsza atrakcja to skrzyżowanie dróg w miejscowości Never. Bardzo charakterystyczne miejsce dla wielu podróżników poruszających się po Rosji. Właśnie w Neverze droga skręca na północ do Jakucka i dalej do Magadanu. Jadąc w stronę Jakucka również przejeżdża się przez Tyndę, która jest początkowym lub końcowym odcinkiem Bajkalsko-Amurskiej Magistrali. BAM jest północną odnogą Kolei Transsyberyjskiej. Kolej tamtędy jeździ, ale droga jest w opłakanym stanie i stanowi niezłe wyzwanie dla samochodów i motocykli. Miałem w planach powrót BAM-em, ale gdy okazało się, że wyrusza tylko jeden samochód zarzuciłem ten pomysł i pozostałem przy niewymagających drogach asfaltowych.

BAM razem z Magadanem pozostaje w dalszych planach. Niewątpliwie po obecnym „zmęczeniu” Rosją i tak za jakiś czas odezwie się we mnie zew ponownego powrotu w te rejony i wtedy będzie to BAM z Magadanem, a może jeszcze Kołyma.

Przejechanie Neveru było następnym symbolicznym etapem, bo przestali się już pojawiać motocykliści. Dla większości turystów BAM i Magadan (lub najczęściej tylko Magadan) jest wielkim osiągnięciem i nie zapuszczają się już dalej. Nawet spotkani w Neverze Rosjanie mówili, że Władywostok to odległy cel i jeszcze przed nami 2 000 km.

Toczyliśmy się do wieczora, ale nie trafiliśmy na żadną „stojankę”. Zjechaliśmy z trasy i ponownie rozłożyliśmy namioty w tajdze.     

Nocleg w tajdze.

Japonia, Rosja 2017 – dzień 14

14 lipiec 2017
0 km

Japonia, Rosja 2017 – dzień 14

10.00 – 21.45, Akcenowo-Zilowskoie (Rosja)

Wczoraj na granicy Republiki Buriacji i Kraju Zabajkalskiego też przeskoczyła godzina. Trzeba było swoje odespać i ruszyliśmy trochę później.

Przez cały czas na drodze są pustki więc jedzie się dobrze. Jadąc cały dzień bez większego napinania się można przejechać około 700 km. Gdy będziemy wracali sytuacja będzie odwrotna, bo godziny będą nam się dodawały i zarazem będziemy gonić dzień. Jeżeli nie będzie ogarniało mnie zmęczenie to niewątpliwie przejedzie się większy dystans.

Zatrzymujemy się tylko w Czycie na małe zakupy i jedziemy dalej. Ostatecznie po całym dniu docieramy do Akcenowa-Zilowskoie; wioski takiej samej jak setki mijanych i istniejącej tylko ze względu na drogę oraz przechodzącą tędy kolej transsyberyjską. 

Znajdujemy też dobre miejsce w tajdze i rozbijamy biwak.

Nocleg w tajdze.

Japonia, Rosja 2017 – dzień 13

13 lipiec 2017
0 km

Japonia, Rosja 2017 – dzień 13

10.15 – 21.45, Arei (Rosja)

Dzisiaj faktycznie było ciężko wstać. Chciałoby się jeszcze poleżeć, ale słońce skutecznie wyrzuca mnie z samochodu. Z lekkim bólem głowy ruszam dalej na wschód. Po kilkunastu kilometrach mijam symboliczną dla mnie granicę czyli zakręt na przejście graniczne z Mongolią w Kiachcie i jestem już w miejscach, w których mnie wcześniej nie było.

Białorusini faktycznie mówili prawdę; za Ułan-Ude zaczyna się prawdziwa pustka, miejscowości to malutkie wioski, jedynym większym miastem jest tylko Czita, ale to jeszcze daleko przede mną.

Odnoszę wrażenie, że dopiero teraz zaczyna się 3,5 tysięczny odcinek trasy, który będzie monotonny i będzie się okropnie dłużył.

Teren ten jest bardziej górzysty i pofałdowany. Droga często ma bardzo długie podjazdy i zjazdy, za każdym takim podjazdem człowiek oczekuje jakieś odmiany, ale bez przerwy widzi te same krajobrazy i lasy modrzewiowe.

„Stojanki” zdecydowanie się przerzedziły, ale także ruch samochodów jest niewielki. W tych rejonach kierowcy mają dokładnie rozplanowane gdzie będą się zatrzymywali na nocleg. Ja takich dokładnych planów nigdy nie robię; kieruję się z reguły godzinami zachodu słońca i intensywności występowania komarów (jeśli takowe istnieją). Bywa, że mijamy „stojankę”, a za godzinę szukamy noclegu w tajdze.

Tak też się stało tym razem; zjechaliśmy z trasy i wjechaliśmy trochę w tajgę. Było to gdzieś 200 km. przed Czitą i jest to jedyne określenie tego miejsca. Na mapie gdzieś w okolicach była wioska o nazwie Arei. Dystans niewielki, ale po wczorajszej integracji nie dało rady przejechać więcej.

Polana była idealna na rozbicie biwaku. Okazało się, że w tych rejonach jest zdecydowanie mniej komarów i pozwoliło to nawet na spędzenie wieczoru przy bajkalskim omule i naszej żubrówce.  

Nocleg w tajdze.

Japonia, Rosja 2017 – dzień 12

12 lipiec 2017
0 km

Japonia, Rosja 2017 – dzień 12

9.15 – 17.00, przed Ułan-Ude (Rosji)

Dzień rozpoczyna się dobrą pogodą. Mamy przed sobą ponad 200 km. drogi wzdłuż Bajkału. W pewnym momencie zjeżdżamy na bajkalską plażę odpocząć i spojrzeć jak Rosjanie traktują to jezioro.

Nazywają je „morzem”, bo faktycznie rozmiary ma ogromne. Wzdłuż brzegów znajdują się prymitywne ośrodki wypoczynkowe z reguły nie wyposażone w żadne udogodnienia dla turystów i nie piszę tutaj o kawiarni z dobrą kawą z ekspresu, a o zwykłych toaletach.

Rosjanie i tak na potęgę rozbijają namioty wzdłuż brzegu, biwakują, bawią się i piją. Wielu z nich przyjeżdża z daleka, aby w taki sposób spędzić wakacje.

Zauważyłem również wielu Mongołów, dla których Bajkał też stał się atrakcją.

Mimo niezbyt wysokiej temperatury wszyscy moczą się w wodzie. Kilka lat temu, gdy też spędzałem noc nad Bajkałem byłem świadkiem jak Rosjanie nabierali wody z jeziora do picia. Taką oto sprawczą moc ma Władimir Putin, który przyjechał nad Bajkał i stwierdził, że woda jest czysta.

Po sesji fotograficznej ruszamy dalej i docieramy do dużej „stojanki” przed Ułan Ude. Bardzo dobrze zaopatrzona restauracja i dostęp do szybkiego wi-fi powoduje, że zatrzymujemy się na jakiś czas.

Po pewnym czasie witają się z nami Białorusini – kierowcy ciężarówek. Po rozmowie okazuje się, że ta „stojanka” to ostatnie takie cywilizowane miejsce przed Władywostokiem i nie warto już dzisiaj dalej jechać.

Nie byłem w stanie tego potwierdzić, ponieważ właśnie Ułan-Ude było najdalszym miejscem do którego dotarłem w swoich podróżach. Byłem tutaj kilka lat temu wracając z Mongolii.

Nie daliśmy się długo namawiać przez Białorusinów i szybko wyciągnęliśmy nasze zapasy z lodówki. Białorusini obstawili jedzonko i impreza się rozkręciła. Okazało się, że jeden z chłopaków mieszka 500 metrów od polskiej granicy, mówi po polsku. Chłopaki jadą z transportem ze Słowenii do Mongolii. W jedną stronę jadą 20 dni, a gdy się spotkaliśmy to musieli poczekać 3 dni na wjazd do Mongolii ze względu na mongolskie święto. Taka oto jest praca kierowcy ciężarówki na takich długich trasach.

Jak to zwykle bywa wszyscy mocno się zintegrowaliśmy i nawet nie wiem jak i kiedy dotarłem do samochodu.  

Nocleg na parkingu.

Japonia, Rosja 2017 – dzień 11

11 lipiec 2017
0 km

Japonia, Rosja 2017 – dzień 11

9.30 – 23.15, za Irkuckiem (Rosja)

Dzisiaj dzień bez większych wrażeń. Trasa robi się już spokojniejsza, jest mniej ciężarówek. Przed Irkuckiem robimy sobie tylko pamiątkowe zdjęcia z mamutami i ruszamy dalej. Do Irkucka nie zaglądamy, ale na szczęście kilka lat temu zwiedziłem to miasto i należy ono do nielicznych, które warto w Rosji zobaczyć.

Każdy ma ochotę chociaż spojrzeć na Jezioro Bajkał więc tak układam plan, aby można było za dnia przejechać wzdłuż Bajkału.

W związku z tym, dziś wspinamy się tylko pod południowy kraniec jeziora i zatrzymujemy się na noc na stacji paliw.

Nocleg na stacji paliw.

Japonia, Rosja 2017

Japonia, Rosja 2017
Japonia, Rosja 2017 – dzień 10

10 lipiec 2017
0 km

Japonia, Rosja 2017 – dzień 10

9.00 – 24.00, Taiszet (Rosja)

W ciągu tysięcy rosyjskich ciężarówek, brniemy na wschód. Spoglądając na mapę mam wrażenie, że stoję w miejscu, a przede mną nadal tysiące kilometrów Rosji. Mapy rosyjskie są wykonane w szczególny sposób. Tereny obejmujące dalej na wschód są zmapowane w mniejszej skali i gdy na początkowym etapie jeszcze przerzuca się stronami atlasu i chociaż iluzorycznie widać, że się jedzie; tak teraz stoję w miejscu.

Tutaj na wschodzie jest tylko jedna droga i ewentualnie czasem dojazd do wsi na południe lub północ od tej drogi. Środki na renowację, budowę i utrzymanie tej jednej nitki są ogromne. Często widzę zaawansowane budowy bezpiecznych skrzyżowań i wiaduktów, ale te wiadukty donikąd nie prowadzą. Odnosi się nawet wrażenie, iż są budowane tylko po to, aby pijany Wania przeciął bezpiecznie główną „federalkę” i pojechał dalej do innej wioski po drugiej stronie.

Każda droga odchodząca na prawo i lewo i prowadząca do jakieś wsi kończy się po kilku metrach i zamienia się w bagno, które z reguły pokona Kraz, Uaz, „wiezdiechod” i pijany Wania w Ładzie.

Kapuściński właściwie określił, że Rosja to stan umysłu. My już nie pojmujemy, że tak można żyć. Można zostawić miliony ludzi bez podstawowych udogodnień, ale łożyć miliony na jedną drogę. Jednak jakże ważną dla funkcjonowania tego państwa.

Tocząc się przez bezmiar tego kraju widzę jakie my Polacy osiągnęliśmy sukcesy przez lata wolności od 1989 roku. Mam nadzieję, że rządzącym w Polsce nie uda się zniszczyć tego co osiągnęliśmy przez te 27 lat i doprowadzić nas do poziomu Rosji.

Nocleg na parkingu.

Japonia, Rosja 2017 – dzień 9

9 lipiec 2017
0 km

Japonia, Rosja 2017 – dzień 9

9.15 – 21.45, Władymirowka (Rosja)

Czym dalej wjeżdżamy na wschód dni stają się do siebie podobne, krajobrazy też nie zmieniają się za bardzo. Przejeżdżamy przez podmokłe rejony Syberii Zachodniej zdominowanej przez lasy brzozowe poprzecinane gdzieniegdzie polami uprawnymi. Były to dawne kołchozy i sowchozy i widać, że obecnie wiele z tych dawnych gospodarstw zarasta powoli drzewami. Tajga odbiera to co kiedyś jej wyrwano. Z tajgą trudno wygrać i my też tego doświadczamy.

W każdym przypadku gdy zapada decyzja o noclegu gdzieś w tajdze należy się skrupulatnie przygotować na akcję rozkładania biwaku.

Zawsze należy się posilić za dnia, gdy komary jeszcze nie atakują. Rozsądnie jest rozłożyć biwak, gdy słońce jest wysoko, bo wyższa temperatura trzyma komary w zaroślach i nie są skore do ataku. Niestety ta opcja nie jest dla nas do przyjęcia, bo pokonanie całej Rosji zabrałoby nam dwa razy więcej czasu niż planowałem. Należy zatem szybko wyciągnąć już wcześniej przygotowane graty z samochodu i zamknąć auto. To pozwala mi na w miarę normalny sen, bo muszę wybić tylko kilkadziesiąt komarów, które wlecą do auta, a nie kilka milionów.

W przypadku rozkładania namiotu sprawa jest prosta, bo do środka z reguły się nie dostaną, ale akcja rozkładania sprzętu jest naprawdę bolesna. Komar atakuje przez każdy rodzaj odzieży i przez czapkę. Nasze środki na komary można użyć jako zapach do samochodu, ale nie jako środek odstraszający komary. Przez krótki czas działa sprawdzony DEET, ale po jakimś czasie też przestaje lub komary są tak zdeterminowane, że atakują bez opamiętania.

Po szczelnym zamknięciu się w namiocie jest spokojnie, ale niestety bardzo ciepło. W samochodzie mam możliwość otworzenia bocznych ścian (są zaopatrzone w moskitiery) i uchylenia okienek (też z moskitierami). Uchyliłem wszystko co było możliwe, niestety nic nie wiało i również było ciepło. Jednak po jakimś czasie w aucie zaczęły pojawiać się komary. Regularnie z nimi walczyłem, ale było coraz gorzej. Po poszukiwaniach okazało się, że cwaniaki są na tyle małe, iż przeciskają się między moskitierą w oryginalnych oknach. Na rosyjskie komary nawet niemiecka technika nie daje rady.

Po jakimś czasie sytuację opanowałem, ale i tak nie uniknie się ich ataku. Plusem tych syberyjskich komarów jest to, że boli zdecydowanie krócej niż po naszych polskich.

Po tej nocy dla wszystkich już jest jasne, że należy szukać miejsc noclegowych na wyasfaltowanych przestrzeniach takich jak stacje paliw, parkingi (stojanki) lub po zatrzymaniu samochodu nie wychodzić z auta (co jest raczej nie możliwe).

Coś takiego jak wieczorne grillowanie (tak popularne w Polsce) tutaj jest niemożliwe. Całe życie towarzyskie toczy się za dnia na dworze, ale wieczorem należy się przenieść do zamkniętych pomieszczeń.

Nocleg na trasie.

Japonia, Rosja 2017 – dzień 8

8 lipiec 2017
0 km

Japonia, Rosja 2017 – dzień 8

8.45 – 22.15, Kokoszino (Rosja)

Dzisiaj udało się wyruszyć o rozsądnej godzinie. W Nowosybirsku mamy się spotkać z Aleksem Kamerzanowem, podróżnikiem, który odbywa etapową wyprawę dookoła świata. Odbywa ją w sposób taki sam jak ja, czyli samochodem więc wymiana poglądów będzie jak najbardziej wskazana.

Okazuje się jednak, że Aleks jest na spotkaniu w Paryżu i wróci dzień po naszym pobycie w okolicach Nowosybirska.

Szybko podejmuję decyzję, że jednak jedziemy dalej, a spotkanie odłożymy na naszą trasę powrotną. I tak nie ma innej drogi niż przez Nowosybirsk.

Po całym dniu jazdy docieramy około 150 km. przed Nowosybirsk. Nie udaje nam się znaleźć rozsądnej stacji paliw więc zjeżdżamy kilka kilometrów w głąb drogi do jednej z wiosek i w okolicznym brzozowym zagajniku szybko rozbijamy namioty i idziemy spać.

Pisząc rozsądna stacja paliw mam zawsze na myśli na tyle dużą, że stają na niej samochody dostawcze, ale nie jest tak ogromna jak „stojanka”. Stojanki są dobre gdy idzie się spać do oferowanych przez nie miejsc noclegowych, gdy zostajesz na parkingu prawie przez cały czas słyszysz warkot silników i agregatów. Warto jest ustalić z obsługą gdzie są bardziej ciche miejsca i tam się usadowić.

Gdy już faktycznie mamy dość hałasu szukamy średniej wielkości stacji i wówczas nie ma problemu z ciężarówkami, które z reguły się tam nie zatrzymują lub jest ich tylko kilka. Na takiej stacji spokojnie można na trawniku rozbić namiot.

Gdy potrzeba nam całkowitej ciszy zjeżdżamy trochę z trasy i wówczas problemem są tylko hordy komarów, ale przy szybkim rozłożeniu sprzętu można sobie z tym poradzić.

Tak też zrobiliśmy dziś i mieliśmy cichą i spokojną noc.

Nocleg na trasie.

Japonia, Rosja 2017 – dzień 7

7 lipiec 2017
0 km

Japonia, Rosja 2017 – dzień 7

10.00 – 0.30, Smolenka (Rosja)

Po wczorajszej utracie godziny musieliśmy trochę odespać i start się opóźnił. Przyjąłem zasadę, że z reguły wstajemy o tej samej godzinie bez względu ile ich tracimy. Ta sztuczka może się udać gdy byśmy zabawili dłużej w jednym miejscu i przyzwyczaili się do zmiany czasu. Nam się to nie udaje gdyż prawie codziennie jedna godzina nam ucieka i gdy się ich trochę zbierze zmęczenie wygrywa.

Dzisiaj trasa nie była porywająca, jechaliśmy przez obszary stepowe na pograniczu kazachskim. Minęliśmy Kurgan, Iszim i dotarliśmy 180 km. przed Omskiem do wioski Smolenka. Zjechaliśmy trochę z drogi i rozbiliśmy biwak w stepie.

Nocleg na trasie.

Japonia, Rosja 2017 – dzień 6

6 lipiec 2017
0 km

Japonia, Rosja 2017 – dzień 6

9.00 – 1.15, Czelabińsk (Rosja)

Rano nadal bez przerwy pada, szybko się zbieramy i ruszamy dalej. Po kilku dniach podróży wpadam w rytm i pokonywanie kilometrów przestaje być problemem.

Akurat kwestię ilości kilometrów podczas przejeżdżania przez Rosję należy mocno wziąć pod uwagę.

Turystyczna wyprawa w pewnym momencie przestaje być przygodą, a jest łykaniem następnych setek kilometrów dróg, tych samych krajobrazów, mijaniem i wyprzedzaniem setek ciężarówek, spożywaniem posiłków w przydrożnych knajpach.

Wśród moich rozmówców panują dwa trendy co do oceny takiego wyjazdu. Pierwszy; to głupota, bo można do Japonii dolecieć samolotem. To prawda, ale jaka to przygoda w lataniu samolotem.

Drugi; świetna sprawa, ja też chciałbym tak pojechać. To stanowisko jest jednak bardziej niebezpieczne, ponieważ ludzie nie zdają sobie sprawy z ogromu terytorium Rosji i monotonii wyjazdu. Jeżeli ktoś tylko chciałby pojechać, a nie ma w głowie i psychice odporności na trudy i monotonię to niech faktycznie lepiej nigdzie nie jedzie.

Ja znam i rozumiem Rosję, lubię tutaj przebywać i rozumiem tutejsze sytuacje mimo, że od 27 lat żyję w innym i wolnym kraju. Jednak lata wychowania w PRL zrobiły swoje i dlatego tak nostalgicznie wracam do Rosji.

Napisałem w wolnym kraju, bo to prawda, a w Rosji ludzie nigdy nie osiągnęli takiego stanu wolności jak Polacy i tak naprawdę nawet nie mają świadomości do czego to byłoby im potrzebne. Wszystko co dostają mają reglamentowane z Moskwy, a reszta jest niepotrzebna i nawet o niej nie wiedzą. Przecież wiedza jest niebezpieczna więc wszystko tak jest ustawione, aby ludzie poznawali tylko „jeden słuszny przekaz”. Podobnie jak chce się zrobić w naszym kraju.

Dzisiaj przed nami symboliczna granica – Góry Ural. Granica między Europą i Azją. Najpierw jednak wjechaliśmy do Ufy, aby skorzystać z jakiegoś darmowego wi-fi i nadrobić sprawy zawodowe i osobiste.

Ufa ponad milionowe miasto wygląda jak obraz nędzy i rozpaczy, jak polskie miasta z czasów Gomółki. Niestety brak władzy samorządowej widać w Rosji jak na dłoni i odbija się to przede wszystkim na zwykłym obywatelu.

Z wielką radością wyjeżdżam z Ufy i dalej jadę wyremontowaną i zadbaną trasą federalną w stronę Czelabińska. Przekraczanie Uralu samochodem trwa dosyć długo, bo za każdą pokonaną doliną myślisz, że to już ta ostatnia i zjedziesz do Czelabińska, a to się ciągle ciągnie.

W końcu zjeżdżamy z gór i meldujemy się na rogatkach Czelabińska. Miasto posiada dużą obwodnicę i wolę nadrobić kilometry niż gdzieś błądzić w mieście. Piszę błądzić, ponieważ cechą rosyjską jest kompletny brak wyobraźni w oznakowaniu tras w miastach bądź zupełny brak oznakowania (również to „zasługa” braku samorządów, bo przecież Rosjanin wie i zawsze wiedział gdzie jechać).

Objazd Czelabińska kończymy na stacji Rosnieft już na wylocie na Kurgan.

Nocleg na stacji paliw.

Japonia, Rosja 2017 – dzień 5

5 lipiec 2017
0 km

Japonia, Rosja 2017 – dzień 5

9.15 – 22.00, Nabierieżnyje Czełny (Rosja)

Od wjazdu na Łotwę bez przerwy pada deszcz. W Rosji przybrało to nawet kategorię klęski żywiołowej, gdyż w telewizji ciągle mówią o problemach rolników i zalanych miastach. Faktycznie od trzech dni pada i nie zanosi się, że szybko się skończy. Jazda w takich warunkach nie należy do przyjemnych i bezpiecznych. Mimo, że główna droga federalna na wschód jest w dobrym stanie to zdarzają się momenty, gdy ciężarówka z przeciwka wyrzuca falę wody na mój samochód. W takich warunkach pokonuję ponad 600 km, w międzyczasie zmienia się strefa czasowa i ubywa nam godzina. Udało się przejechać Kazań (stolicę Tatarstanu) i nie ma sensu dalej jechać. Zatrzymujemy się więc na „stojance” (parkingu dla ciężarówek) w miejscowości Nabierieżnyje Czełny. Stojanka z reguły oferuje również miejsca noclegowe więc ekipa nie ma problemu z rozbijaniem namiotów i wynajmuje pokoje. Ja zostaję w samochodzie i moim jedynym problemem jest ciągły hałas silników ciężarówek, bądź pracujących agregatów.

Nocleg na parkingu.

Japonia, Rosja 2017 – dzień 4

4 lipiec 2017
0 km

Japonia, Rosja 2017 – dzień 4

9.15 – 23.30, Pyra (Rosja)

Na granicy spędziłem 16 godzin, następny dzień też był stracony gdyż byłem zmęczony i jazda w takim stanie nie byłaby bezpieczna.

Dzisiaj muszę się rozkręcić i wpaść w rytm podróży. Jadąc na wschód mamy jeszcze jeden niesprzyjający fakt czyli krótszy dzień. Co kilkaset kilometrów przekraczamy strefę czasową i znika nam jedna godzina. To też trzeba brać pod uwagę.

Na szczęście rytm złapałem i udało się pokonać całkiem przyzwoity dystans. Nawet przejazd przez Moskwę nie spowodował większych opóźnień. Objechałem stolicę wewnętrzną obwodnicą, korków nie było. Ewentualne zwiedzanie miasta zostawiłem na drogę powrotną, gdy już nie będzie presji czasu.

Nocleg zorganizowaliśmy sobie na stacji paliw i w okolicznej gospodzie.

Nocleg na stacji paliw.

Japonia, Rosja 2017 – dzień 3

3 lipiec 2017
0 km

Japonia, Rosja 2017 – dzień 3

14.00 – 21.00, Nikulino (Rosja)

Po nieprzespanej nocy bardzo trudno jest zorganizować sobie dzień. Z granicy ruszyłem po południu, po kilku godzinach musiałem się normalnie przespać. Sen z zaplanowanej godziny przedłuża się do dwóch godzin.

Dzisiaj już nie uda się pokonać zbyt wielu kilometrów więc tylko zjadam dobrą rosyjską solankę, tankuję taniego rosyjskiego paliwa i wieczorem dojeżdżam do wioski Nikulino, gdzie na stacji paliw zatrzymuję się na nocleg.

Nocleg na stacji paliw.