Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 9

7 lipiec 2018
0 km

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 9

10.30 – 20.30, Khojayli (Uzbekistan)

Jestem zadowolony po wczorajszych, a w zasadzie dzisiejszych „osiągnięciach”. Przejechaliśmy konkretny  dystans i granica też już za nami. Dzisiaj mamy cały dzień na zbliżenie się do Nukus, a jutro pozostanie nam tylko odebranie uczestników z Urgencz dokąd dolatuje samolot. Piszę o Nukus, ponieważ mamy tam do obejrzenia jedno z najlepszych muzeów sztuki współczesnej na świecie – Muzeum Sztuki Karakałpackiej Igora Sawickiego.

Położyliśmy się spać nad ranem i nie dane nam było zbyt długo odpocząć. Na tej jałowej pustyni Republiki Karakałpackiej rządzi słońce, które skutecznie wygania nas z namiotów. Pakujemy obóz i ruszamy przez pustkę. Rano temperatura szybko osiąga 40ºC. Trasa jest fatalna, stary asfalt z dziurami; jak dołożymy do tego wszechobecny kurz i pył pustynny mamy prawdziwą wyprawę. Właśnie dla tych chwil tutaj jesteśmy. Pierwsza czajchana i tak naprawdę pierwsze oznaki życia na tym terenie są po 160 km. od granicy. Później pustka ponownie do Khojayli.

W Khojayli zjadamy pierwszy uzbecki posiłek i obowiązkowo myjemy samochody. Nieprawdą jest, że uzbecka policja zatrzymuje za brudne auta, ale zdecydowanie lepiej użytkuje się samochód bez kilogramów piasku.

Miejsce na nocleg znajdujemy nad jednym z kanałów Amu-darii. Możemy się odprężyć, bo do Urgencz mamy niecałe 200 km. i zrealizowaliśmy pierwszą część planu wyprawy.

Nocleg na trasie.

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 8

6 lipiec 2018
0 km

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 8

8.30 – 4.00, za granicą uzbecką (Uzbekistan)

Przez ostatnie dwa dni nie pokonaliśmy dużych dystansów, a do Chiwy mamy około 1 300 km. Tam mamy się spotkać z uczestnikami dolatującymi w niedzielę. Zostały nam 3 dni jazdy i jedna granica do pokonania. Teoretycznie po 400 km. dziennie, ale różnie może być i dzisiaj musimy trochę nadrobić.

Trasa wiedzie cały czas przez step, temperatura jest zabójcza, 45ºC w cieniu, ale cienia i tak tutaj nie ma.

Nie pozostaje nic tylko cały dzień jechać. Mijamy Atyrau i Kulsary. Ostatnią miejscowością przed granicą jest Beyneu, uzupełniamy paliwo i ruszamy w stronę granicy. Niestety droga z Beyneu nadal jest tragiczna. Nowy asfalt jest już kładziony, ale nie załapaliśmy się na niego; 80 km. odcinek pokonujemy w 3,5 h.

Na granicę podjeżdżamy o północy. Poprzez budowę drogi nie byłem w stanie zauważyć kolejki samochodów osobowych i przejechałem obok ciężarówek pod samą bramę kontroli kazachskiej. Wcisnęliśmy się za ostatnim samochodem i zostaliśmy wpuszczeni na terminal. Zupełnym przypadkiem ominęliśmy długą kolejkę. Gdy już jesteśmy na terminalu Kazachowie traktują nas uprzywilejowanie, wpuszczają nas bez kolejki do kontroli paszportowej i celnej. Wszystko trwa 45 minut i wyjeżdżamy z Kazachstanu.

Po stronie uzbeckiej nie liczyłem na żadne przywileje, ale okazało się, że również nas wpuszczono bez kolejki. Tylko ze względu na większą ilość dokumentów odprawa trwała dłużej. Po godzinie jesteśmy po wszystkim i wyjeżdżamy z terminala.

Jesteśmy potwornie zmęczeni więc kilkanaście kilometrów za granicą zjeżdżamy w step i zatrzymujemy się na nocleg.

Nocleg na trasie.

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 7

5 lipiec 2018
0 km

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 7

8.30 – 19.30, przed Atyrau (Kazachstan)

Gdy pojawiają się problemy natury „dokumentacyjnej” tak jak na granicy rosyjskiej przyjmuję je na chłodno. Nauczyłem się na wielu wyjazdach, że prędzej czy później można je opanować i spokojnie jechać dalej. Przydają się zdolności negocjacyjne, czasem pomaga parę dolarów, uśmiech, znajomość języka lub nawet czasem udawanie, że się go nie potrafi. Jednak gdy zdarza się awaria techniczna pojazdu ogarnia mnie zawsze lekkie przerażenie i obawa, że wszystko się posypie.

Na szczęście na tej wyprawie jechał z nami swoją Toyotą Gałka – specjalista od „siedemdziesiątek”. Jego prawie trzydziestoletnia Toyota nie miała przed nim żadnych tajemnic. Po głębszych przemyśleniach Janek rozwikłał wczorajszy problem ze skokami temperatury i mogliśmy dzisiaj ruszyć w stronę Kazachstanu. Do granicy jest tylko 70 km., przeprawa po pontonowym moście na rzece Buzun (od lat bez zmian) i ustawiamy się w niedużej kolejce samochodów. W kolejce w większości stoją Kirgizi z zakupionymi w Armenii samochodami, które prowadzą do Kirgistanu. Dzięki Unii Celnej WNP w Armenii można kupić samochody w dobrych cenach i wszystkie nacje należące do wspólnoty skrzętnie z tego korzystają.

Na granicy spędzamy 2 godziny z czego większą część po stronie rosyjskiej. Kazachowie odprawiają nas w szybkim tempie, nie interesują się zbytnie zawartością samochodów.

Po stronie kazachskiej należy obowiązkowo zakupić ubezpieczenie OC dla pojazdów; policja to sprawdza więc nie warto ryzykować. Wymiana dolarów na tenge odbywa się u starszych pań, które oferują całkiem przyzwoity kurs wymiany. Po wszystkich formalnościach ruszamy w stronę Atyrau.

Droga do Atyrau jest nadal w fatalnym stanie, ale jej początkowy 50 km. odcinek można przejechać nowym asfaltem przez wioski od południa. Po następnych 100 km. zbliżamy się do Morza Kaspijskiego. Niewątpliwie jest atrakcją możliwość wjechania w „morze” na kilkanaście kilometrów. Linia brzegowa jest obecnie dalej na południe i nawigacja pokazuje nam, że jesteśmy w wodzie. Wjeżdżamy w głąb na rozsądną odległość, dalej staje się to niebezpieczne, gdyż można utknąć w błocie. Pamiątkowe fotki i jedziemy dalej.  

Po kilkunastu kilometrach zjeżdżamy w step i rozkładamy obóz.

Nocleg na trasie.

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 6

4 lipiec 2018
0 km

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 6

9.00 – 20.00, Astrachań (Rosja)

Docieramy do Astrachania i zwiedzamy miasto. Astrachań jak na warunki rosyjskie jest miastem wartym obejrzenia. Często mijane miasta to bezład sowieckich bloków i architektoniczne potworki z dawnych lat. Gdy doda się do tego problemy komunikacyjne i zakorkowane ulice, które nie przewidywały takiej ilości samochodów to odechciewa się wjeżdżania do rosyjskich miast. Będąc wielokrotnie w Rosji z radością korzystałem z obwodnic, aby tylko ominąć miasto. W przypadku Astrachania polecam wjechać i pospacerować po mieście. Jest ono dosyć zwarte i większość zabytków znajduje się niedalekiej odległości od siebie.

Gdy po południu wyjechaliśmy z Astrachania w stronę granicy kazachskiej okazało się, że w Toyocie Janka w dziwny sposób zachowuje się wskaźnik temperatury. Niby nic poważnego, ale wzrastał do temperatury maksymalnej, aby po chwili wrócić do normalnej. Objaw o tyle niebezpieczny, że jedziemy w najbardziej gorące rejony Azji i wiedza na temat prawdziwej temperatury w samochodzie jest na wagę złota.

Krążymy chwilę po mieście i trafiamy na chłopaków w terenówkach. Okazuje się, że mają niezły warsztat 4×4 i oferują swoją pomoc. Gdyby Jankowi nie udało się dzisiaj odnaleźć problemu umawiamy się na jutro na wizytę w ich warsztacie. Chłopaki zawożą nas na plażę nad Wołgą, gdzie możemy rozbić biwak.

Nie udało nam się pokonać dobrego dystansu, ale ważniejsza była naprawa czujnika temperatury, z którym Janek poradził sobie na biwaku. Jesteśmy przygotowani na jutrzejszy wjazd do Kazachstanu.

Nocleg na trasie.

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 5

3 lipiec 2018
0 km

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 5

7.30 – 19.00, przed Astrachaniem (Rosja)

Dojeżdżamy do Wołgogradu. Obowiązkowo zwiedzamy kurhan Mamaja; kompleks poświęcony pamięci bitwy stalingradzkiej z górującą figurą Matki-Ojczyzny. Warto pospacerować po terenie kurhanu nie tylko dla odświeżenia historii, ale przede wszystkim dla przyjrzenia się jak Rosjanie traktują II WŚ i jak jest ona im przedstawiana od wczesnych lat szkolnych. Niewątpliwie ciekawostką jest także zmiana warty w Sali Pamięci z płonącym wiecznym ogniem.

Po południu wyjeżdżamy z Wołgogradu i jedziemy w stronę Astrachania. Nie dojeżdżamy do miasta, którego zwiedzanie zostawiamy sobie na jutro tylko zatrzymujemy się nad Wołgą. Znajdujemy świetne miejsce biwakowe nad rzeką i dodatkowo dołączamy się do imprezy z wesołymi Rosjankami.

Nocleg na trasie.

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 4

2 lipiec 2018
0 km

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 4

8.00 – 20.30, za Borysoglebskiem (Rosja)

Dzisiaj spokojny dzień, „rozgościliśmy” się już w Rosji. Przejeżdżamy przez Woroneż ogarniając tylko kwestie internetu. Jedziemy na wschód wśród ogromnych pól uprawnych, poprzez najbardziej urodzajne czarnoziemy w Rosji. Udaje nam się pokonać całkiem rozsądny odcinek drogi.

Biwak rozkładamy na polu słoneczników.

Nocleg na trasie.

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 3

1 lipiec 2018
0 km

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 3

9.00 – 20.00, przed Kurskiem (Rosja)

Startując rano nie przypuszczałem, że dzień będzie obfitował w takie emocje.

Do granicy rosyjskiej mamy tylko trochę powyżej 200 km. Droga przez cały czas idealna, ale na ostatnim odcinku od Gluhiv do posterunku granicznego nadal jest w fatalnym stanie. Na granicy ukraińskiej meldujemy się o 13.00; szybko przechodzimy kontrolę paszportową, ale małe schody zaczynają się przy celnikach. Niestety granica zachodnia w porównaniu do wschodniej to dzień do nocy, zupełnie inne standardy i szalejące łapówkarstwo. Na tym przejściu byłem już kilka razy, ale obecnie tego miejsca nie można już nazwać państwowym przejściem granicznym, a „samowolnym folwarkiem celników”. Zwykle nie mam uprzedzeń do żadnych ludzi, ale tych Ukraińców można znienawidzić. Mimo niechęci do dawania jakichkolwiek łapówek, szczególnie gdy nie dokonałem żadnego przewinienia, posiadam zdolności negocjacyjne i bardzo lubię to robić. Zacząłem działać.

Celnik poinformował mnie krótko, że jak nie zapłacimy to wszystkie bagaże na zewnątrz, a idzie duża burza. Wypakowanie bagaży nie jest problemem, ale nie chodzi o samo wypakowanie, a czas jaki celnicy przeznaczą na naszą kontrolę. Takie rzeczy mogą bardzo długo trwać, a dodatkowo w naszych bagażach można dużo znaleźć. Przystępuję szybko do rozmów i ostatecznie za trzy samochody płacimy 10 EUR i 10 USD. Po 15 minutach wyjeżdżamy z granicy i faktycznie zaczyna się ulewa. Przed nami granica rosyjska.

W Rosji wszystkie procedury są jasne i tutaj nie ma żadnych łapówek. Po wpuszczeniu nas na obszar celny podjeżdżamy do kontroli paszportowej. Nagle okazuje się, że w jednym z naszych paszportów wiza rosyjska rozpoczyna się od 2 lipca. Oczywiste jest, że ta osoba nie może dzisiaj wjechać. Pogranicznik wzywa oficera i rozpoczynam z nim rozmowę, ale zaproszony jestem do biura, gdzie rozmowa toczy się w towarzystwie szefa placówki. Rozmawiamy dłuższy czas (jakie to szczęście, że w moich czasach rosyjski był w podstawówce i liceum) i po moich wyjaśnieniach oraz przedstawieniu planu całej wyprawy otrzymujemy zgodę na wcześniejszy wjazd. Nie pierwszy raz spotykam się z uprzejmością Rosjan i pozytywnym podejściem do Polaków nawet ze strony urzędników.

Dostajemy stemple i przechodzimy do kontroli celnej. Sprawdzanie samochodów idzie sprawnie, dokumenty również szybko. Problem pojawia się przy mojej drugiej Toyocie, która jest wprowadzana przez członka rodziny, ale wg rosyjskiej celniczki musi mieć upoważnienie do poruszania się na terytorium Rosji. Kiedyś miałem już podobne problemy, ale zawsze się udawało ostatecznie wjechać bez żadnych dokumentów. Tym razem negocjacje trwają długo, nawet pojawia się wersja, że muszę pojechać po upoważnienie do notariusza na Ukrainie. Proponuję celniczce, że napiszę upoważnienie teraz i podłączy je do dokumentów; jest akceptacja, ale mamy problem z napisaniem tego pisma po rosyjsku. Pani szybko nam to dyktuje, my później kaligrafujemy w cyrylicy. Pismo idzie do sprawdzenia i czujemy się jak w podstawówce, gdzie mamy pokreślony tekst i wpisane poprawki. W końcu udaje się i wjeżdżamy do Federacji Rosyjskiej. Ponownie mimo wielkich przeciwności „wygrywamy” z rosyjską machiną urzędniczą, chociaż trwało to 5 godzin. Oczywiście tylko dlatego, że to oni się zgodzili, ale niewątpliwie dobrze to o nich świadczy. Nikt mi nie powie, że Rosja nie jest dla nas przyjazna.

Jedziemy jeszcze ponad 100 km i przed Kurskiem wjeżdżamy w pole czarnoziemów. Znajdujemy dobre miejsce na nocleg. Po takiej dawce emocji należy nam się zasłużony odpoczynek; z radością opijamy wjazd do Rosji.

Nocleg na trasie.

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 2

30 czerwiec 2018
0 km

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 2

6.00 – 20.00, za Kipti (Ukraina)

Jak to zawsze bywa na takich wyjazdach mamy do wykonania ciężką tranzytową pracę. Osoby jeżdżące z nami z reguły potrafią akceptować przejeżdżane setki kilometrów i związane z tym znużenie. Bywają też osoby, dla których długie przejazdy są męczące lub po prostu nie mają tyle czasu na wyjazd. Dlatego też duża część ekipy dolatuje i odlatuje, biorąc udział w najciekawszej części wyprawy.

Dla nas kierowców ciekawie musi być zawsze i przez następne kilka dni będziemy pokonywali dłuższe odcinki bez  większego zaangażowania w zwiedzanie.

Po raz kolejny pokonuję drogę przez Ukrainę; mamy sobotę więc sprawnie przejeżdżamy Kijów i za miejscowością Kipti na rozjeździe w M02 zatrzymujemy się na nocleg. Przez cały dzień jedziemy w deszczu, ale na nocleg udaje nam się znaleźć zabudowania po dawnym gospodarstwie rolnym. Spędzamy miły wieczór pod zadaszeniem.

Nocleg na trasie.

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 1

29 czerwiec 2018
0 km

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 1

18.30 – 2.15, za Kowlem (Ukraina)

Wyruszyliśmy w piątkowy wieczór. Mogliśmy to zrobić w sobotę rano, ale przypominając sobie poprzednie wyprawy i przekraczanie granicy ukraińskiej miałem obawy, że trochę sobie poczekamy na wjazd do Ukrainy. Gdy dojeżdżamy do Dorohuska ekipa z Warszawy już na nas czeka; ustawiamy się w kolejce. Nie jest dane nam wypocząć, co kilka minut musimy posuwać się do przodu w kolejce. Ostatecznie wjazd do Ukrainy zabiera nam 5 godzin, z czego po naszej stronie czekaliśmy 4 godziny, a Ukraińcy odprawili nas przez godzinę.

Podjeżdżamy trochę kilometrów i zatrzymujemy się na odpoczynek na leśnym parkingu.  

Nocleg na trasie.

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – wstęp

Przed wyjazdem

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – wstęp

Długo myślałem nad wyborem wakacyjnego kierunku wyprawy, ale żaden nie wydawał się tak ciekawy i w miarę dostępny jak „stany”. Okazało się również, że ta destynacja ma wielu zwolenników wśród moich regularnych towarzyszy podróży. Najważniejsze w podróży jest dobre i sprawdzone towarzystwo więc decyzja co do kierunku zapadła szybko.

Byłem w tych rejonach już dwukrotnie więc stworzyłem plan obejmujący najciekawsze miejsca i dodatkowo włączyłem możliwość wjazdu do Afganistanu i w mniej uczęszczane regiony Tadżykistanu.

W wyprawie musiałem uwzględnić fakt, iż większość uczestników dolatywała do Uzbekistanu i odlatywała z Kazachstanu. Robiłem już takie rzeczy więc należało tylko uwzględnić czas na dostarczenie samochodów w odpowiednim momencie do Uzbekistanu i właściwe pojawienie się w Kazachstanie, aby nie spóźnić się na zabukowane loty.

Kierowcy musieli zorganizować sobie przed wyjazdem wizy rosyjskie i uzbeckie, pozostałe osoby tylko uzbeckie. Wizy tadżyckie są już dostępne internetowo, Kazachstan wpuszcza już nas bezwizowo, a Afganistan zorganizujemy w Tadżykistanie gdy będziemy pewni, że wjazd jest możliwy i bezpieczny.

Na dwa tygodnie przed wyjazdem wszystko mieliśmy gotowe, samochody przygotowane i spakowane.

Przygoda przed nami.