8-9 sierpień 2018
0 km
Rosja i Ukraina
W Rosji większość głównych dróg jest w dobrym stanie, ale nadal zdarzają się stare zniszczone nawierzchnie. Taki odcinek cały czas jest od granicy do Saratowa. To aż 300 km. fatalnej drogi, ale na tak ogromnym terytorium Rosji to mała cząstka. My to odczuliśmy aż zanadto; przed Saratowem złapaliśmy drugą gumę w podróży.
Jedziemy przez Rosję, mijamy setki niczym nie wyróżniających się wiosek, mijamy kilka większych miast. Rosja przyciąga jak magnes chyba dlatego, że jest taka prosta i szczera do bólu, taka jak czasy lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, które pamiętamy z dzieciństwa. Przyjeżdżamy tutaj właśnie aby to poczuć, aby spotkać Rosjan, wypić z nimi, porozmawiać. Jako miłe dopełnienie podróży po Rosji dokładamy zwiedzanie miast-perełek po drodze i graniczne kontakty z urzędnikami. Wschód daje nam możliwość prawdziwego, dogłębnego przeżycia przygody jakiej już nie doświadczymy w Europie Zachodniej.
Do granicy ukraińskiej dojechaliśmy drugiego dnia o godzinie 18.00. Przed nami były tylko 3 auta na ukraińskich numerach. Rosjanie bardzo dokładnie sprawdzili samochody z Ukrainy, bądź co bądź państwa te są w stanie wojennego napięcia. Kontrola 3 aut trwała 3 godziny. Przyszła nasza kolej; uważałem, że jako turyści w dziwnych autach i Polacy zostaniemy potraktowani łagodniej. Nic z tych rzeczy, każdy z nas musiał wynieść na zewnątrz każdą torbę i plecak, każda z nich została sprawdzona wykrywaczem metalu i każdy sygnał jaki się pojawił nakazywał nam pokazanie przedmiotu. Dodatkowo przy tak skrupulatnej kontroli celnik znalazł drona i musiałem się tłumaczyć przełożonemu co to jest i do czego służy. Na szczęście opanowałem rosyjski na tyle, aby wytłumaczyć, że nie jestem szpiegiem, a sprzęt to turystyczno-sportowa kamera. Cała procedura zabrała nam 3 godziny.
O 24.00 byliśmy przed posterunkiem ukraińskim i także musieliśmy poczekać ze względu na awarię komputera. Gdy wjechaliśmy na terminal Ukraińcy standardowo wyłudzali kasę; byliśmy już zmęczeni i niechętni do „walki” jaką zawsze prowadzimy, ale i tak utargowaliśmy na 10 EUR od 3 samochodów. Ok, za taką kasę warto nie czekać do rana. Już podczas wypisywania dokumentu celnego okazało się, że inna osoba wjeżdżała jedną z moich Toyot, a inna wyjeżdża i to był ogromny dla nich problem. My już z tego faktu ironizowaliśmy, ponieważ kasa została zabrana i papiery muszą być wystawione.
O 1.30 wyjeżdżaliśmy z granicy. Musieliśmy tylko dotrzeć do głównej M02, ponieważ na odcinku od granicy do Głuchowa nie ma dobrego miejsca na nocleg. Ten 40 km. odcinek jest w fatalnym stanie i przez następną godzinę walczyliśmy z drogą. Ostatecznie o 2.30 dojechaliśmy do głównej trasy i zjechaliśmy w pole kukurydzy.
Noclegi na trasie.