Turcja, Irak 2024 – dzień 14 i 15

21 - 22 marzec 2024
0 km

Turcja, Irak 2024 – dzień 14 i 15

Po męczącej nocy musieliśmy trochę odpocząć i dłużej się wyspać. Przed nami duże dystanse w Turcji i musimy umiejętnie wybierać miejsca do obejrzenia. W tym pięknym i obfitującym w zabytki i atrakcje kraju nie da się wszystkiego zobaczyć podczas jednego wyjzadu. Dodatkowo trzy tygodnie to bardzo krótki jak dla nas czas więc musimy się streszczać i działać wybiórczo.

Jako dzisiejszy punkt docelowy obraliśmy Sanliurfę. Wyruszyliśmy przed południem; w Cizre zjedliśmy smaczne śniadanie i jadąc dobrymi tureckimi autostradami wieczorem dotarliśmy do Sanliurfy. Zwiedzanie zostawiliśmy na następny dzień.

Rano podzieliliśmy się na dwie grupy. Jedna pojechała do Gobekli Tepe na północny-wschód od Sanliurfy. Znajduje się tam stanowisko archeologiczne wpisane na listę UNESCO. Kryje one pozostałości prehistorycznego sanktuarium, ale jest też miejscem, w którym narodziły się najstarsze cywilizacje, powstało rolnictwo i z tego miejsca wiedza ta rozprzestrzeniała się na cały świat. Badania archeologiczne prowadzone są dopiero od 1994 roku więc przed nami jeszcze dużo nowych odkryć.

Druga grupa wybrała się do Muzeum Archeologicznego i Muzeum Mozaiki. Te dwa obiekty znajdują się blisko siebie i można kupić łączony bilet. Muzeum Archeologiczne jest na światowym poziomie, w ciekawy i zrozumiały sposób przedstawia historię człowieka i osadnictwa w tych rejonach od paleolitu do czasów współczesnych. Muzeum w sposób bardziej przejrzysty niż wykopaliska ukazuje historię człowieka na tych terenach i ekspansję wszystkich zdobyczy cywilizacyjnych na inne rejony Europy i Azji.

Po dawce wiedzy ruszyliśmy w dalszą drogę, jechaliśmy do 22.00 i zatrzymaliśmy się stacji benzynowej.

Noclegi w Sanliurfie i na trasie. 

Turcja, Irak 2024 – dzień 13

20 marzec 2024
0 km

Turcja, Irak 2024 – dzień 13

Rano cały czas trwały przygotowania do wieczornych uroczystości. Zjeżdżały się setki samochodów z celebrantami. My obraliśmy inny kierunek i wyjechaliśmy z Akry. Uznaliśmy, że warto się pokręcić po okolicy i jeszcze coś pooglądać, a później na wieczór wrócić na imprezę. Parkowaliśmy z dala od centrum i ewentualnie jeden mniejszy pojazd by się gdzieś wcisnął, ale mój i tak nie miał szans.

Ruszyliśmy do Kanionu Dore – cudowne miejsce z zapierającym dech kanionem nad rzeką Bradost, nazywaną po kurdyjsku Sidekan. Po sesjach fotograficznych pojechaliśmy do Barzan – miasta z którego pochodzi założyciel rodu Barzanich Ahmed Barzani oraz Mustafa Barzani – przywódca Kurdów, założyciel Demokratycznej Partii Kurdystanu i bojownik o niepodległość Kurdystanu. 

Mimo niedużych dystansów tutaj w górach czas nam szybko minął i musieliśmy wracać do Akry. Do miasta wjechaliśmy gdy już było zamknięte centrum. Toyota jeszcze się wcisnęła w okolice niedalekie centrum, z moimi gabarytami nie miałem szans. Pozostał mi tylko transport taksówką, który okazał się bardzo korzystny. Kierowca informując, że wiezie turystów został wpuszczony do ścisłego centrum i nie musieliśmy robić kilometrów, aby dostać się do dobrych puntów obserwacyjnych. Niestety pogoda była nieciekawa, cały czas lało i było bardzo zimno. Miejscowi opowiadali, że od 20 lat nie było tak niesprzyjających warunków. Największe atrakcje tej imprezy, czyli pokazy pirotechniczne i ogólnie związane z ogniem zdecydowanie nie wypaliły. Po godzinie 20.00 większość uczestników zaczęła wracać do samochodów. My również uznaliśmy, że wracamy. Po dobrym posiłku zrobiliśmy „burzę mózgów” i uznaliśmy, że ruszamy w drogę powrotną. W drodze powrotnej było jeszcze trochę atrakcji, ale ze względu, że byliśmy w Akrze to nie były one po naszej trasie. Nie ma problemu, jeszcze tutaj wrócimy.

O 21.00 wystartowaliśmy w stronę tureckiej granicy. Wszystko przebiegało bez problemu z wyjątkiem bardzo trudnego spotkania z jednym policjantem, który był prawdziwym służbistą i musieliśmy długo negocjować, aby nas puścił. Co ciekawe była to sytuacja związana z naszym złamaniem przepisów i nie było żadnych kwestii łapówkarskich. Ostatecznie się udało i o 3.00 nad ranem wjechaliśmy na przejście graniczne. Granica sprawnie i bez problemów, jedynie Turcy jak zwykle mieli dylemat z wpuszczeniem moich dwóch pojazdów. Te problemy Turcy mają zawsze na granicach wschodnich gdyż od strony Bułgarii wjeżdżanie więcej niż jednego pojazdu zarejestrowanego na tą samą osobę jest płynne. Od strony Iranu, Iraku i Gruzji potrzebne są dodatkowe papiery, ale są one do ogarnięcia na bieżąco.

Wjeżdżamy do Turcji i o 5.00 rano wykończeni zatrzymujemy się w Silopi na nocleg. 

Nocleg w Silopi.