10.30 – 21.30, Hammamet (Tunezja)
Jesteśmy już całkowicie wolni, nie mamy żadnej eskorty i sami możemy kształtować nasz dzień. Pozwoliliśmy sobie na dłuższe wylegiwanie i w konsekwencji wystartowaliśmy dosyć późno. Nie musimy się nigdzie spieszyć, nie mamy zamiaru raczej niczego oglądać po drodze. Chciałem dotrzeć jedynie do Sbeitli i obejrzeć pozostałości rzymskiego miasta z II wieku n.e. Gdy w 2009 roku wracałem z Libii zabrakło mi kilkanaście minut i odbiliśmy się od zamkniętej bramy. Chciałem to nadrobić w tym roku, ale toczyliśmy się bardzo wolno, w Gafsie zatrzymaliśmy się jeszcze na dobry obiad i nagle okazało się, że do Sbeitli wjechaliśmy o 17.00, a była to właśnie godzina zamykania wykopalisk. Gdy podjeżdżaliśmy pod bramę biletów już nie można było kupić, ale obsługa nas wpuściła i w szybkim tempie zostaliśmy przeprowadzeni po wykopaliskach. Warto było zobaczyć to miejsce, które wygląda imponująca, a to przecież tylko mała część odkopanego miasta.
Ze Sbeitli już bez zbędnych postojów dojechaliśmy do Hammametu i naszego kempingu Jaśmin. Kemping nie znajduje się w samym Hammamecie tylko kilkanaście kilometrów dalej w miejscowości Nabeul.
Spokojna nadmorska miejscowość z dobrymi knajpami i spokojnym kempingiem. Zgodnie z planem dziś nocujemy, a jutro o 23.00 mamy prom z Tunisu do Palermo.
Nocleg na kempingu Jaśmin (6 TND).