9.00 – 21.00, Canilo 631 km.
Rano szybkie śniadanie i ruszamy dalej. Przedzieramy się przez Francję starając się znajdować rozsądny kompromis miedzy płatnym autostradami, a bezpłatnymi „nacjonalkami”. Jadąc w tą stronę udało nam się zapłacić 30 EUR za autostrady, wynik niezły, ale nie fenomenalny.
Jechaliśmy trasą na Andorę i gdy byliśmy 30 km przed jej granicami rozpętała się nawałnica śnieżna. Francuzi wprost oszaleli, wszyscy zatrzymali się na poboczach i parkingach i zakładali łańcuchy na koła. Wyglądało to komicznie i zadawałem sobie pytanie czy łańcuchy są tutaj obowiązkowe. Twardo jechałem i wyprzedzałem francuzików i w końcu Andora przywitała nas stacją benzynową z ON za 1,03 EUR/litr. Wspaniała cena paliwa, niższa niż w Polsce.
Było już dosyć późno i zaczęliśmy szukać noclegu. Niestety trafiliśmy na piątkowy wieczór i dosłownie wszystkie miejsca noclegowe od tych najtańszych do najdroższych były zajęte przez narciarzy. W końcu po długich poszukiwaniach w miejscowości Canilo wynajmujemy bungalow.
Dzisiejszy dystans to tylko 631 km, ale warunki były bardzo niesprzyjające. Ponadto przejechanie w Andorze 20 km od wysokości 1 000 m.n.p.m do 2 392 m.n.p.m zajmuje trochę czasu.
Nocleg w bungalowie (20 EUR).