Hiszpania, Maroko 2011 – dzień 8

9.30 – 20.30, Sidi Ouassai 259 km.

Jak zwykle rano pozbieraliśmy się wcześnie i o 9.00 parkowaliśmy już przed bramą medyny. Essauira to wspaniałe i bardzo wciągające miejsce. Gdy wchodziliśmy do zabytkowej medyny wpisanej na listę UNESCO jeszcze wszystko było senne i nic nie wskazywało, że ten punkt naszej wycieczki będzie jednym z najważniejszych i chyba najciekawszym. W miarę upływu czasu wąskie uliczki poprzez otwierane sklepy i kramy po obu stronach robiły się jeszcze węższe. Sprzedawcy starali się sprzedać nam swoje towary po najlepszych i najniższych cenach dla pierwszych kupujących. Faktycznie w Essauirze udało nam się zrobić kilka interesujących zakupów i to w bardzo atrakcyjnych cenach.

Pochodziliśmy jeszcze po murach z szeregiem armat, wypiliśmy dobrą kawę i tak w miłej atmosferze czas minął do 13.00. Było już bardzo tłoczno i hałaśliwie więc uznaliśmy, że można się ewakuować.

Z Essauiry pojechaliśmy dalej na południe. Bez zatrzymywania przejechaliśmy Agadir (mekkę urlopowiczów „last”, „first” i kto wie jakich jeszcze „minute”) i jadąc trasą N1 szukaliśmy zjazdu na Park Narodowy de Souss-Massa. Udało się dojechać do końca drogi dzięki napędowi 4×4, gdyż był to odcinek off-road. Na końcu drogi znajdował się upragniony przez dziewczyny rezerwat ptaków. To jest już tradycja naszych wyjazdów, że oglądamy zawsze zabytki UNESCO, staramy się zobaczyć jakąś jaskinię i oczywiście zawsze rezerwat ptaków.

I zawsze jest tak, że ptaków w tych rezerwatach nigdy nie ma. Tak było też tym razem, ale tradycji stało się zadość.

Zadowolone dziewczyny wróciły do samochodu i już po ciemku szukaliśmy kempingu w Sidi Ouassai, który wyhaczyliśmy po drodze. Kemping nad Atlantykiem i z dobrymi warunkami bytowymi.

Nocleg na kempingu (27,50 MAD).