Hiszpania, Maroko 2011 – dzień 9

10.45 – 18.30, plaża za El Ouatia 359 km.

Dzisiaj zaczyna się Western Sahara. Bezkres Sahary, groźny Atlantyk, wysokie klify, wielkie przestrzenie, odludzie i puste drogi, a w zasadzie jedna droga prowadząca do Mauretanii. W związku z tym, że dysponujemy tylko trochę ponad 2 tygodniami nie mamy szans na dotarcie zbyt daleko na południe. Mam w planach wyprawę do Mauretanii i Mali lub Senegal z Gambią, co pozwoli na przejechanie całej Sahary Zachodniej. Dlatego też ustaliliśmy, że jedziemy trochę na południe i w pewnym momencie zawracamy.

Posiedzieliśmy trochę dłużej na kempingu i o 10.45 wyruszyliśmy. Dobiliśmy do głównej N1 minęliśmy Tiznit i po około 125 km. zatrzymaliśmy się w centrum Guelmim na obiad. Tym razem był to kurczak z rożna z sałatkami w miejscowej knajpce.

Za Guelmim zaczyna się pusta droga, z rzadka mijamy lub wyprzedzamy samochody. Po prawej stronie w pewnym oddaleniu Ocean Atlantycki, po lewej stronie Pustynia Sahara, która ciągnie się do Egiptu. Piękna w każdej swojej postaci i jakże pociągająca dla podróżników.

Po następnych 125 km. jesteśmy w Tan-Tan skąd tylko 25 km. do wybrzeża. Niestety dostęp do plaży w większości miejsc jest niemożliwy ze względu na wysokie klify, a i ocean jest bardzo niebezpieczny ze swoimi wysokim falami (na wybrzeżu jest wiele dobrych miejsc dla surferów).

W okolicach El Ouatia wklejamy Defendera poszukując miejsca na nocleg, ale sprawna akcja dziewczyn z łopatkami i podkładaniem chodniczków z auta ratuje nas z opresji. Już grzeczni i skruszeni wracamy na asfalt i po kilku kilometrach znajdujemy ładną i dostępną zatoczkę.

Nocleg na plaży.