Iran, Armenia, Gruzja 2010 – dzień 1

17.30 – 2.30, Velky Krtis 577 km.

Od dawna myślałem o wyprawie do Iranu. Niestety niewielu podróżników docierało do Iranu swoim samochodem. Oprócz dużej odległości problem stanowi CPD czyli dokument celny pozwalający na wolny wwóz pojazdu i oczywiście swobodny wyjazd z niego. Po wielu miesiącach przeglądania zasobów Internetu dochodzę do wniosku, że można wjechać do Iranu bez karnetu mimo zapewnień osób z PZM, które uparcie chcą nas ograbiać z pieniędzy i wciskać te bezużyteczne żółte papierki.

Wyruszamy z Kalisza i jedziemy po koleżankę Anię do Sieradza. Plan na dzisiaj jest krótki, mamy przejechać tyle kilometrów ile nam się uda.

Spokojnie przejeżdżamy Polskę, granica w Cieszynie, później Słowacja. Poruszamy się bez winietki ponieważ mamy tylko 14 km odcinka autostrady na Słowacji. Jedziemy te wspomniane 14 km bez kłopotów, ale w okolicach Zwolenia wjeżdżam w niewłaściwy wjazd i zmuszony jestem zawrócić. Wykonuje ten manewr o godzinie 2 w nocy w całkowicie pustej okolicy i okazuje się, że oczywiście namierza mnie patrol drogówki schowany za filarem mostu. Intensywnie przyglądają się szybie Defendera w poszukiwaniu winietki, ale ja pokazuję gliniarzom mapę i zasypuję ich gradem pytań o drogę na Węgry i pokazuję trasę skąd przyjechałem (oczywiście nie autostradę). Po 5 minutach uciekają do swojego samochodu i każą mi jechać. Mimo wszystko trzeba przyznać, że są bardzo skrupulatni i tylko to, że byłem już za autostradą, a oni nie byli mi w stanie udowodnić, że się nią poruszałem spowodowało puszczenie mnie bez mandatu. Jednak jest prawdą, że należy uważać z naszymi przyjaciółmi z południa, bo w nadgorliwości już dawno przegonili Niemców.

W środku nocy zatrzymujemy się na leśnej polanie za Velkim Krtisem i idziemy spać.

Nocleg w lesie.