9.00 – 23.00, Bandar-e-Gonaveh 597 km.
Wstajemy, szykujemy się do dalszej drogi, ale gospodarz bez śniadania nie chce nas wypuścić. Opisanie wszystkiego co się wydarzyło wczoraj i dzisiaj nie jest takie proste, wystarczy tylko powiedzieć, że takiej gościnności jeszcze w życiu nie doświadczyłem, a byłem już w wielu miejscach na świecie.
Dla Polaka nie jest to do pojęcia, że ktoś spotkany na ulicy zaprasza cię do domu, służy noclegiem, swoim czasem, także swoim paliwem itd., itp. Taki jest Iran. Naprawdę coś wspaniałego, a my nawet nie możemy się odwdzięczyć.
Po śniadaniu składającym się z koziego sera, miodu, placków lawach i dobrej herbaty jedziemy na zwiedzanie Sush (niestety muzeum było zamknięte), później w okropnym upale oglądamy najlepiej zachowany ziggurat w Choqa Zanbil i po następnych kilkunastu kilometrach jesteśmy w Shusthar gdzie znajdują się niedawno wpisane na listę UNESCO systemy nawadniające z III w.n.e., ale zbudowane na wcześniejszych fundamentach z czasów Dariusza Wielkiego.
W planach mamy dotarcie do Zatoki Perskiej i poszukanie noclegu gdzieś na plaży. Niestety nad morze docieramy już po zmroku i nie jesteśmy w stanie wyszukać dobrego miejsca.
Jedziemy cały czas wybrzeżem i w miejscowości Bandar-e-Gonaveh miejscowi chłopacy obwożą nas po lokalnych hotelikach i w końcu znajdujemy nocleg w jednym z nich.
Nocleg w hotelu (45 000 IRR).