Iran, Armenia, Gruzja 2010 – dzień 6

6.00 – 23.00, Bazargan 771 km.

Około godziny 6.00 zwijam wszystkie graty i zaczynamy wspinaczkę na szczyt. Wejście w okropnym wietrze zabiera nam pół godziny, ale na szczycie czeka na nas wschód słońca z widokiem głów z 2 połowy I w.p.n.e. Było warto.

Przed nami tylko trasa do Iranu. Chcąc dotrzeć do Siverek trzeba tylko skorzystać z promu kursującego średnio co godzinę i później już tylko trasa przez Diyarbakir, Tatvan, Ercis. Na trasie między Muradiye, a Dogubayazit zostajemy zatrzymani i przeszukani przez żołnierzy w ramach rutynowej kontroli anty-kurdyjskiej. Wszystko przechodzi bez problemu, chociaż trochę trwa gdyż kontrolowany jest każdy samochód. W końcu o 23.00 jesteśmy na granicy irańskiej. Dojechaliśmy do miejsca, o którym marzyliśmy od lat. Zaraz przekonamy się jak to będzie.

Wyjazd z Turcji nie nastręcza żadnych problemów. Otwiera się brama i możemy wjechać na terytorium Iranu. Należy zaparkować samochód i udać się do kontroli paszportowej. W tempie w miarę normalnym zostają sprawdzone nasze wizy, padają pytania o cel wyjazdu i miejsca, które chcemy zobaczyć. Żołnierz skrupulatnie to notuje i po chwili wszystko jest ok. Jako kierowca zostaję skierowany do następnego stanowiska gdzie gość informuje mnie, że jeśli nie mam CPD to muszę czekać do rana na przygotowanie dokumentów tranzytowych.

Nie mając innego wyboru rozkładam namiot, gotujemy jedzonko i idziemy spać.

Nocleg na granicy.