Iran, Armenia, Gruzja 2010 – dzień 9

8.00 – 19.00, Hamedan 631 km.

Dzień zaczynamy od zwiedzania jaskiń. Sahalan Caves to kompleks największych irańskich jaskiń wypełnionych wodą i w dużej części jeszcze niezbadanych. Poruszaliśmy się łódką w towarzystwie przewodnika-Kurda, który opowiadał nam o jaskiniach, życiu w Iranie i oczywiście wypytywał nas o wiele rzeczy.

Po jaskiniach jedziemy do Takht-e-Soleyman miejsca wpisanego na Listę UNESCO. Oglądamy ruiny pałacu z czasów Achemenidów (V-III w.p.n.e). Bez własnego środka transportu dotarcie tutaj może nastręczyć trochę problemów, ale ze względu na usytuowanie na wzgórzu jest to bardzo interesujące miejsce.

Dzisiaj zamierzamy dotrzeć do Hamedan i tam znaleźć nocleg co też nam się udaje. Wieczorem zwiedzamy Hamedan i z przykrością stwierdzamy, że będąc trzeci dzień w Iranie mamy trudności w znalezieniu dobrego jedzenia. Po długich poszukiwaniach zjadamy niestety nieśmiertelną pizzę (mimo wszystko bardzo smaczną) i popijamy ją Zam-Zam (irańska coca-cola).

Tu muszę napisać, iż w wielu miejscach szukaliśmy lokalnej kuchni, baru, restauracji czy garkuchni na świeżym powietrzu lecz niestety z marnym skutkiem. Opisy o wspaniałym jedzeniu irańskim na razie można włożyć między bajki. Jest ono zwykłe i normalne, ale bez smaku tzw. Orientu (który spotykałem bez żadnego problemu w Syrii, Jordanii o Turcji nie wspominając) i przede wszystkim mało dostępne.

Nocleg w hotelu (50 000 IRR).