Iran, ZEA, Oman 2014 – dzień 26

9.00 – 19.00, Dubai 124 km.

Dzisiaj mamy dzień pobytu w Dubaju. Rano jedziemy do Ambasady Iranu i załatwiamy sobie wizy. Cała procedura trwa około 2 godzin, a paszporty z wizami możemy odebrać jutro.

Dubaj już zwiedzaliśmy przed wjazdem do Omanu; w zasadzie w tym mieście nie ma zbyt dużo do oglądania. Jedziemy na targ „rozmaitości” czyli Global Village. Jest to faktycznie wielkie targowisko podzielone na sektory, w których prezentują się różne państwa świata z produktami ze swoich stron. Jednak po bliższym przyjrzeniu się sprawie widać, że produkty nie są regionalne, a króluje wszechobecna chińszczyzna. W niektórych sektorach z regionu Półwyspu Arabskiego (Oman, Jemen, Arabia Saudyjska, Katar) można dojrzeć trochę regionalnych i prawdziwych produktów, ale trzeba faktycznie mocno szukać. Całkowitą porażką jest strefa europejska, w której wietnamscy sprzedawcy ubrani są w regionalne stroje z różnych krajów Europy. Wygląda to naprawdę śmiesznie, ale tylko dla nas, bo przeciętny obywatel Emiratów i tak nie wie gdzie jest Hiszpania, Holandia bądź Francja. Tak to już jest w tym kraju, że jeśli nie można pojechać do Europy to Europa przyjedzie do nich.

Po powrocie na plażę spotykamy się z Salehem, który bardzo nam pomógł podczas naszej wyprawy. Wieczorne spotkanie trwa do późna. Wspaniałe jest to, że będąc na końcu świata znajdują się ludzie, którzy pomagają nam w trudnych chwilach. Polecam Saleha wszystkim podróżnikom.

Nocleg na plaży.