9.30 – 21.30, zatoka lodowcowa Fjallsjokull (Islandia)
Jesteśmy w najbardziej na południe wysuniętym krańcu Islandii. Temperatura nie rozpieszcza, wiatr jest ogromny. Te dwa żywioły razem tworzą bardzo nieprzyjemną mieszankę. Szybko zwijamy obóz i podjeżdżamy na stację benzynową w Vik. Jako, że stacje paliw to miejsca spotkań Islandczyków i turystów; tłok jest ogromny. Nikt nie chce w tych warunkach przebywać na zewnątrz. Kupujemy kawę i chwilę odpoczywamy wewnątrz budynku.
Ruszamy dalej, wjeżdżamy główną „1” w głąb lądu i na szczęście wiatr słabnie. Przejeżdżamy przez rejony pustki nazywane „sandurami”. Myrdalssandur, Medallandssandur, Brunasandur i największy Skeidararsandur to rozległe pustynie z czarnym piaskiem i materiałem pochodzenia lodowcowego, które powstają po gigantycznych powodziach powodowanych erupcjami wulkanicznymi pod lodowcami. Wybuchające wulkany roztapiają powoli lodowiec, który w końcu wypływa spod lodu i sieje zniszczenie. Tereny okoliczne są na szczęście niezamieszkane więc powodzie niszczą tylko okoliczne drogi i mosty. Po bardzo nieprzyjemnym wieczorze i poranku należy nam się chwila odpoczynku. Po 70 km. przejazdu przez pustynię zatrzymujemy się w Kirkjubajarklaustur i odwiedzamy miejscowy basen. Dwie godziny w basenach o różnej temperaturze przywracają nas do życia.
Przed nami następna perełka przyrodnicza Islandii – Park Narodowy Skaftafell. Podjeżdżamy pod duży parking z centrum turystycznym. Jeszcze kilka lat temu był tylko parking, teraz jest restauracja, kemping, biura turystyczne, sklepy. My idziemy obejrzeć dwie sztandarowe ciekawostki – najpierw wodospad Svartifoss, a później krótka trasa do czoła lodowca Skaftafelljokull.
Po kilku godzinach wyjeżdżamy z parku i jedziemy do Jokulsarlon. Jednak pogoda nagle się załamuje, zaczyna padać deszcz i otacza nas mgła. Nie ma sensu oglądać fajnej atrakcji w takich warunkach. Ustalamy, że szukamy miejsca na nocleg, a jutro rano ruszamy do zatoki.
Na tym odcinku „jedynka” z jednej strony prowadzi blisko wybrzeża, a z drugiej wzdłuż mniejszych lodowców składających się na ogromną czapę Vatnajokull. Wybierając dróżkę w stronę lodowca docieramy do jeziora lodowcowego z pływającymi krami i z widokiem lodowca za jeziorem. Idealne miejsce na nocleg.
Mamy dużo lodu do naszych napojów, słyszymy jak co jakiś czas lodowiec się „cieli” i tylko pada niemiłosiernie. Jednak nie przeszkadza to nam w spędzeniu miłego wieczoru w tych imponujących warunkach przyrodniczych.
Nocleg nad zatoką lodowcową.