Islandia 2016 – dzień 5

10.00 – 20.00, Brimnes (Islandia)

Północno-wschodnia Islandia jest jednym z najbardziej odosobnionych rejonów i widać to na głównej drodze. Najpierw do Vopnafjordur jedziemy drogą nr 917, później do Porshofn drogą nr 85 i mijające samochody możemy policzyć na jednej ręce. To, że nie jeżdżą miejscowi można zrozumieć (bo niby po co mieliby jeździć), ale także brak jest turystów. Wszyscy jadą od razu na zwiedzanie największych atrakcji Islandii omijając ten rejon. My z wielką przyjemnością zabawimy tutaj trochę.

Pierwszą atrakcję mamy za miejscowością Vopnafjordur. Kilka kilometrów za miasteczkiem trafiamy na basen geotermalny.

Baseny, które można spotkać w każdej islandzkiej miejscowości są rewelacyjnymi miejscami do wypoczynku. Dysponują zawsze kilkoma basenami z różnymi temperaturami wody, często sauną i atrakcjami dla dzieci. Co ciekawe bilety wstępu są śmiesznie tanie (to najniższy wydatek na Islandii), z reguły nie przekraczają w przeliczeniu 20 PLN i pobyt na basenie nie jest ograniczany czasowo.

Na naszym basenie byliśmy jedynymi gośćmi. Po ablucjach ruszyliśmy w dalszą drogę.

Dojechaliśmy do Porshofn i wjechaliśmy w Półwysep Langanes. Podmokły i ograniczony klifami półwysep jest dostępny tylko dla samochodów 4×4 lub dla turystów pieszych. Uznaliśmy, że to miejsce dla nas. Na początku szutrowa droga zmienia się po jakimś czasie w kamienisty trakt. Droga prowadzi północną częścią półwyspu, mijamy opuszczone gospodarstwa. Niektóre z nich to tylko nazwy na mapie lub pozostałości fundamentów; inne to opustoszałe budynki. W pewnym momencie mamy małe skrzyżowanie. Jedna z dróg prowadzi do przylądek z latarnią morska Fontur, druga do dawnej osady rybackiej Skalar.

Jedziemy do Skalar; osada rybacka została opuszczona w 1946 roku, obecnie znajduje się tutaj tylko schron ratunkowy, pozostałości portowe i wdzięczne miejsce do plenerów fotograficznych.

Rozważaliśmy pozostanie tutaj na nocleg, ale wygrała opcja przejechania trasy powrotnej i rozlokowania się bliżej Porshofn.

Dobre miejsce znajdujemy w opuszczonym gospodarstwie Brimnes. Ten rejon Islandii obfituje w syberyjskie drewno wyrzucane na brzeg. W innych miejscach jest tego drewna mniej i jest też skrzętnie wykorzystywane do produkcji ogrodzeń gospodarskich. Tutaj drewna było tak dużo, że wykonane były z niego nawet słupy elektryczne (już nieczynne) i zalegało w ogromnych ilościach na brzegu.

Chłodny islandzki wieczór ogrzało nam ognisko z syberyjskiego drewna i polskie produkty płynne.

Nocleg przy opuszczonym gospodarstwie.