Na Islandii byłem już w 2005 roku. Wówczas był to wyjazd autem osobowym i w okresie wiosennym stąd nie było możliwości na wjazd w interior. W tym roku chciałem nadrobić te zaległości i dodatkowo przejechać całą wyspę latem, aby w całej krasie obejrzeć wszystkie kolory Islandii.
Logistyka wyjazdu na Islandię jest prosta, bo polega tylko na dotarciu do portu Hirtshals w Danii, a następnie spędzeniu 2 dni na promie.
Problem jednak zaczyna się pojawiać przy zamawianiu biletów promowych. Mimo kosmicznych cen już w styczniu nie można kupić biletu dla pojazdu. Na szczęście zamawiałem bilety jeszcze w grudniu i wszystko się udało. Okres letni jest tak popularny wśród zmotoryzowanych turystów, że jedyna linia promowa „Smyril Line” może łupić wyjeżdżających, a i tak nie może się od nich opędzić.
W konsekwencji udało się kupić komplet biletów na kilkanaście dni przed ich wyprzedaniem.
Pozostałe przygotowania polegają tylko na zakupieniu racji żywnościowych ponieważ ceny na Islandii są zabójcze.
Wyekwipowani jak na zimę i zaopatrzeni prowiantowo czekamy tylko na dzień wyjazdu.