7.30 – 9.00, Osz (Kirgistan)
Dzisiaj priorytetem są sprawy wizowe. Startujemy więc bez śniadania i po godzinie jesteśmy w Osz. Francuzkę zostawiamy w centrum miasta, a my jedziemy do konsulatu rosyjskiego.
Przed konsulatem jest mała kolejka miejscowych po wizę do „ziemi obiecanej”, ale my jesteśmy obsłużeni bez kolejki w innym miejscu i przez oddelegowanego pracownika. Okazuje się, że urzędnik mówi dobrze po polsku, bo spędził jakiś czas w placówce w Warszawie. Dopiero od niego dowiadujemy się o niedawnym wypadku Polaka, który podczas wspinaczki zginął w okolicznych górach. Stało się to na tyle niedawno, iż Rosjanie myśleli, że jesteśmy osobami z tej grupy. Złożenie dokumentów było sprawne i szybkie. Termin odbioru wiz ustalony na czwartek był zgodny z harmonogramem pracy konsulatu. W sumie okazało się, że konsulat w Osz jest najbardziej przyjazny turystom i funkcjonujący w najszerszym zakresie czasu co pozwala na swobodniejsze kształtowanie podróży.
Największy problem i „ciężar” spadł nam z serca więc przyszedł czas na dobre śniadanie. Udaliśmy się do restauracji znajomego Akramona.
Później ruszyliśmy na poszukiwanie rozsądnego cenowo noclegu, bo w Osz musimy spędzić 3 dni. W centrum miasta, przy głównym bazarze trafiliśmy na Hotel Alay.
Dzięki szerokim kontaktom Janusza spotykamy się z Kirgizem Shahruhem, pracownikiem różnych międzynarodowych organizacji pomocowych dla uchodźców. Shahruh aktualnie spędzający urlop był na miejscu i mogliśmy wspólnie powymieniać poglądy.
Wieczorem do naszej grupy dołączają również Francuzi i miło spędzamy pierwszy wieczór w Osz.
Nocleg w hotelu (500 KGS).