9.00 – 18.00, Kasghar – Karakorum Highway (Chiny).
Jedna z większych atrakcji w rejonie Kasghar to przejazd Karakorum Highway do granicy pakistańskiej. Niestety nie mamy swoich środków transportu, ale udało nam się wczoraj zorganizować miejscowy transport i możemy odbyć tą wycieczkę.
Rano podjeżdża po nas taksówka i ruszamy w trasę. Początkowo droga jest łatwa i jedziemy asfaltem. W miejscowości Shufu zatrzymujemy się na śniadanie. Później powoli wkraczamy w wysokie partie Pamiru, a nawierzchnia staje się zdecydowanie gorsza. Ten odcinek drogi pokonuje sporo ciężarówek i samochodów terenowych, ale osobówek nie widziałem zbyt wielu. Nasz kierowca natomiast wiezie nas autem osobowym. Jedzie jak pirat i już po krótkim czasie daje się odczuć konkretne uderzenia kamieni w podwozie i ogólnie niemiłe odgłosy dobiegające z okolic podwozia samochodu.
Trasa jest niesamowita, poprowadzona wąskim paskiem drogi wśród wysokich szczytów nad którymi królują siedmiotysięczniki Kongur Shan i Muztagata. Na całej trasie widać zaangażowanie Chin w budowę nowej drogi. Karakorum Highway budowana jest z wielkim rozmachem; w wielu miejscach droga prowadzona jest na wysokich estakadach powyżej niebezpiecznego i ciągle zmieniającego się nurtu rzek.
W takich oto rewelacyjnych warunkach dojeżdżamy do Jeziora Kala Kul przed masywem Muztagaty. W tym miejscu chwilę odpoczywamy i zawracamy. Mogliśmy dotrzeć do Taxkorgan, ale nie było sensu jechać jeszcze dwóch godzin, bo największe atrakcje były właśnie do rejonu Kala Kul.
W drodze powrotnej doświadczamy potęgi natury; woda przerwała drogę i zatrzymujemy się w małym korku. Trudno jest ocenić głębokość przeprawy i dno, ale znajduje się jeden śmiałek w terenowym Mitsubishi. Po chwili okazuje się, że źle ocenił swoje możliwości, bo topi samochód, a cała reszta oczekujących już wie, że trzeba będzie uzbroić się w cierpliwość. Najpierw udaje się wyratować Mitsubishi, które po wyciągnięciu wygląda niczym akwarium, a później do akcji wkracza ciężki sprzęt, który zaczyna regulować koryto rzeki. Wszystko odbywa się sprawnie, bo koparki i spychacze znajdują się na miejscu (ze względu na budowę drogi). Po godzinie woda zostaje skierowana w inne koryto i najpierw ciężarówki, potem auta terenowe, a na końcu nasza taksówka może przejechać bród.
Z jednej strony to dobrze, że po skończeniu budowy będzie można przebyć ten odcinek wygodnym asfaltem, ale z drugiej strony to wielki żal, że świat staje się betonowo-asfaltowy i zatraca swoją naturalność. Chyba jesteśmy jednymi z ostatnich, którzy jadą lichymi drogami na KKH i muszą używać rozumu do jej przebycia. Przyszłość to asfalt i szybki bolid z niskim zawieszeniem, ale niestety taka jest kolej rzeczy.
Wieczorem już bez przeszkód docieramy do Kasghar. Cała wycieczka trwała 12 godzin i zapłaciliśmy po 200 CNY od osoby.
Kolację serwujemy sobie w knajpce z kurczakami, a późny wieczór spędzamy w lokalnej kawiarni. Udało nam się znaleźć lokal serwujący prawdziwą kawę z ekspresu. Czas mija nam na sączeniu doskonalej kawy i oglądaniu życia codziennego w Kasghar.
Nocleg w hostelu (50 CNY).