Pobyt w Kasghar (Chiny).
Dzisiaj też jedziemy obejrzeć jedną z większych miejscowych atrakcji – targ zwierzęcy w Kasghar.
Na szczęście nie jest to już taki problem jak z wyjazdem na KKH. W pierwszej kolejności zaliczamy dobre śniadanko w postaci smakowitych chińskich zup, których nazw nie potrafię przytoczyć.
Później w okropnym upale idziemy na duży bazar, na którym można kupić i sprzedać wszystko. Po ciekawostkach bazaru wsiadamy do taksówki i jedziemy na opłotki miasta na targ zwierzęcy. Za kurs płacimy śmieszne 15 CNY.
Targ zwierzęcy jest niesamowity i mimo bytności na różnych targach w różnych częściach świata mogę potwierdzić, że warto przyjechać do Kasghar. Atmosfera jest tutaj naturalna, handel prawdziwy i nic co się dzieje nie jest skierowane na potrzeby turystów (których i tak naliczyliśmy kilku, razem z nami).
Owce, krowy, jaki i wielbłądy zmieniają w dynamiczny sposób właścicieli, pokrzykiwania sprzedających mieszają się z głosami zwierząt. Dominujący w gorącym południowym powietrzu zapach zwierząt miesza się z zapachem smażonego mięsa oferowanego z wielu straganów. Ludzie ładują kupione zwierzęta na miejscowe akumulatorowe tuk tuki lub nawet spętane wrzucają na skutery. Kilka godzin spędzonych na targu daje nam dużą dawkę ogromnych wrażeń. Tutaj warto było przyjechać.
Powrót okazał się zdecydowanie trudniejszy, bo żadna taksówka nie przejeżdżała w okolicy. Przejście na piechotę w tym skwarze nie wchodziło w rachubę, ale udało się „złapać” tuk tuka (wersja do przewozu ludzi) i dotrzeć do centrum miasta. W tym przypadku za kurs zapłaciliśmy 25 CNY.
Po powrocie serwujemy sobie odpoczynek w cieniu. Temperatura 44ºC zdecydowanie odbiera chęci do intensywniejszych spacerów.
Dzień zaliczamy do bardzo udanych.
Nocleg w hostelu (50 CNY).