Przez cztery dni jazdy pokonaliśmy w Gwinei 725 km. Cieszymy się, że już wyjeżdżamy z tego kraju i zarazem z obawą myślimy o powrocie. Będziemy musieli jeszcze raz przebrnąć przez tą komunikacyjną udrękę. To jest na razie przyszłość, a teraz cieszymy się z odwiedzin nowego dla nas Sierra Leone.
Przekroczenie granicy to była formalność; sprawnie wbite pieczątki do paszportu, wypisanie dokumentów dla pojazdów i podatek drogowy. Wszystkie czynności trwały 30 minut i mogliśmy się się cieszyć nowym krajem. W Sierra Leone od razu widać różnicę cywilizacyjną; jako, że jest to była kolonia brytyjska to kraj ten jest zdecydowanie lepiej rozwinięty od byłej francuskiej Gwinei. Od razu rzuca się w oczy większy porządek, czystość i organizacja.
Za cel obieramy stolicę Freetown; musimy tam zorganizować wizę do Liberii i również odpocząć na znanych okolicznych plażach.
Pierwszy nocleg spędzamy na plaży Sussex w ośrodku Franco Diving Center.