8.20 – 20.30, Choum 248 km.
Nocleg był niesamowity. W nocy i nad ranem przejechał pociąg i wrażenia słuchowe były wspaniałe.
Dzisiaj udaje nam się wyruszyć o 8.20. Nie jest to idealnie, ale można już trochę więcej przejechać.
Oprócz pustyni czeka nas dzisiaj atrakcja w postaci Ben Amiry. Jest to drugi co do wielkości monolit kamienny na świecie. Pierwszy znajduje się w Australii – święta góra Aborygenów Uluru, drugi właśnie w Mauretanii.
Trasa jest bardzo ciężka, pokonujemy długie odcinki kopnego piasku. Raz trafiamy na pociąg w całej okazałości, 165 wagonów ciągniętych przez 3 lokomotywy.
Przed Ben Amirą ratujemy Grzegorza z poważnej opresji (został dosyć mocno przygnieciony przez motor). Po południu docieramy do monolitu, ale najpierw kierujemy się do mniejszej góry o nazwie Aisha, która znajduje się 5 km. od Ben Amiry w kierunku NW. Mniejszy monolit jest naznaczony bytnością ludzi są na nim wyrzeźbione różne postaci, zwierzęta i formy geometryczne wykonane w różnych czasach historycznych, ale w większości w 1999 roku wyrzeźbione przez 16 międzynarodowych rzeźbiarzy, którzy w tym miejscu celebrowali wejście w nowe millenium.
Pod głównym monolitem urządzamy sobie piknik z obiadem. Po obiedzie ruszamy w stronę Choum.
Przekraczając jedną z wydm Krzysiek z Toyoty zakopał się w piasku i stwierdziwszy, że trochę muszą pokopać uznał, że mogę jechać do Choum. Był to przełomowy moment, bo od tej chwili mieliśmy się nie widzieć przez kilka dni. My ruszyliśmy w stronę Choum, gdzie dotarliśmy około 19.00. Uznaliśmy jednak, że chłopaki z Toyoty przejechali Choum więc my też pojechaliśmy dalej w stronę Atar. Niestety było już kompletnie ciemno i nie udało nam się namierzyć poprawnego szlaku. Jak niepyszni wróciliśmy do Choum i spotkaliśmy się z kompletnie wycieńczonym Grzegorzem. Żandarmeria natychmiast się nami zajęła, zabrali nas na posterunek i pozwolili biwakować na jego terenie. Po 248 km. byliśmy wykończeni więc skorzystaliśmy z zaproszenia.
Jednak o Toyocie nie było żadnych wieści.
Nocleg na posterunku w Choum.