8.00 – 16.00, Chinguetti 193 km.
Pozbywszy się na kempingu zbędnych ciężarów (cały czas wożę opony motocyklowe i sprzęt Grzegorza) wyruszamy na zwiedzanie okolicznych atrakcji. Rano ponownie mamy nerwówkę z Grzegorzem i znowu wyjeżdżamy spóźnieni. Na szczęście dzisiaj nie spieszymy się, bo i tak wracamy na kemping.
Pierwsza atrakcja to Przełęcz d’Ebnou, za którą kończy się asfalt i zaczyna się właściwa droga do antycznych ksarów w Chinguetti i Ouadane. Właśnie w tym miejscu tracimy z oczu naszego motocyklistę, który obrażony znika na pustyni i wraca (na szczęście) po północy.
My dobrze utrzymaną szutrówką przez 80 km. jedziemy do Chinguetti. Po jakimś czasie ukazuje się nam wymierające miasto zasypywane przez wydmy. W czasach świetności było to miejsce na przecięciu szlaków karawan zamieszkiwane przez 20 000 ludzi. Było to w XIII wieku, obecnie mieszka tu tylko 4 000 osób żyjących głównie z turystów takich jak my. Aktualnie gdy rząd francuski odradza swoim obywatelom wyjazdy w te rejony i oazę odwiedza niewielka ilość turystów zostaliśmy osaczeni przez kobiety sprzedające pamiątki. Udało nam się zwiedzić muzeum z biblioteką pełną islamskich manuskryptów i pochodzić trochę po mieście.
Mimo natłoku handlarek udało nam się zrobić pewne zakupy i opuściliśmy Chinguetti.
Podjęliśmy decyzję, że nie jedziemy już do Ouadane, tylko udaliśmy się w stronę najciekawszej przełęczy w regionie: Passe d’Amogjar. Urządzamy tam obiad i odpoczywamy w cieniu. Niestety ze względu na bardzo wąski i zniszczony przez przepływającą wodę trakt na przełęczy nie decyduję się na zjazd i wracamy tą samą drogą do Atar. Na kempingu meldujemy się o 16.00.
Wieczór upływa na odpoczynku, praniu i pakowaniu gratów do Defendera.
Nocleg na kempingu (8 750 MRO).