7.30 – 19.00, Delta Matmata 432 km.
Szybki start o 7.30 i jedziemy dalej. Mijane miasteczka są już odmienne od tych na północy Mauretanii. Tutaj widać już zdecydowanie bardziej „czarną Afrykę” i jest to bardzo ciekawe doświadczenie.
Mijamy Boutillimit i docieramy do Aleg. Tutaj muszę zatankować i wymienić trochę euro na ougija. Jest bank, ale jak to bywa w tej części świata kierują mnie do lokalnego biznesmana, który po niezbyt korzystnym kursie (nie obyło się bez twardej negocjacji) wymienia mi euro. Tankujemy, robimy kilka drobnych zakupów i po kilku chwilach znamy już dużą część populacji Aleg. Jest bardzo miło, ale ruszamy dalej. W Sangarafie zjeżdżamy z głównej N3 na Moudjeria. Upał jest niemiłosierny, ale mauretańskie asfalty w przeciwieństwie do polskich są dobrej jakości i się nie topią. Na trasie do Moudjeria też jest asfalt i prowadzi nas poprzez rewelacyjną z niesamowitym widokiem przełęcz Acheft do zjazdu na Matmata.
Mam koordynaty z GPS i we właściwym miejscu skręcamy w prawo. Wkraczamy w totalnie odludny rejon z bardzo trudnym odcinkiem głębokiego piasku. Ostro walczę z terenem, z przegrzewającym się samochodem (awaria turbo i spadki mocy uniemożliwiające co pewien czas jazdę) i z 45°C z nieba. 30 kilometrowy odcinek pokonujemy przez 3 godziny. W końcu docieramy do delty i na kilka kilometrów przed celem (delta z krokodylami) nie możemy namierzyć przejezdnej drogi. Krążymy trochę po wiosce Matmata i w końcu szef wioski proponuje nam swoje przewodnictwo. Dzięki jego pomocy po następnej godzinie i przejechaniu 7 następnych kilometrów, łącznie z dwukrotnym używaniem kompresora docieramy do wewnętrznej delty Matmata.
Udaje nam się zobaczyć dwa krokodyle, czyli mamy 100% trafień. Mimo trudów dotarcia do tego miejsca każdy przejechany metr i wykonana praca była warta obejrzenia widoków, przyrody, spotkania z miejscowymi mieszkańcami i wszystkich wrażeń tego dnia.
Przez następną godzinę wracamy do wioski, gdzie szef wskazuje nam miejsce na nocleg. Przed zachodem słońca odwiedzają nas dzieci, które obdarowujemy zabawkami. Całe przedstawienie (z nami w głównej roli) kończy się gdy szef wioski rozgania dzieciaki i zabrania przeszkadzać gościom. I faktycznie mamy spokój.
Rewelacyjny dzień z niezapomnianymi wrażeniami.
Nocleg w wiosce Matmata.