Mauretania, Mali, Burkina Faso, Benin, Togo 2018 – dzień 14

8.30 – 20.00, przed Sangrafa (Mauretania)

Po śniadaniu ruszamy do Ambasady Mali. Pracę zaczynają tutaj nieśpiesznie, od godziny 10.00. Przed ambasadą pojawiamy się jeszcze przed pracownikami i jesteśmy dzisiaj jedynymi turystami aplikującymi o wizy. Atmosfera w placówce jest bardzo miła, pani konsul obsługuje nas sprawnie i szybko. W utrzymaniu miłej atmosfery pomaga zapewne unoszący się zapach marihuany. Po godzinie odbieramy paszporty z wizami; w naszym przypadku wersja 3 miesięczna z dwukrotnym wjazdem, koszt 6500 CFA.

Po formalnościach jedziemy jeszcze do portu rybackiego gdzie przez dwie godziny chłoniemy miejscowy koloryt. Port jest niesamowitym miejscem i oprócz możliwości zakupu świeżych owoców morza jest ogromną dawką doznań kulturowych i węchowo-wzrokowych. Idealne miejsce dla fotografa i filmowca.

Na wylocie z miasta odwiedzamy również targ zwierzęcy. Wielbłądy, bydło, osły, muły, wszechobecny pył, handlowanie, kupiectwo i prawdziwe targowanie się Maurów robią ogromne wrażenie. Jestem tutaj drugi raz i nieodmiennie fascynuje mnie to miejsce.

Z Noakchott wyjeżdżamy na południowy-wschód tzw. „drogą nadziei”. Prowadzi ona przez pustynne i urokliwe miejsca. Zgodnie z zasadą panującą w Mauretanii nocleg lepiej zorganizować przy posterunku żandarmerii. Gdy byłem tutaj w 2011 roku próbowaliśmy się zatrzymywać w innych miejscach, ale zawsze żołnierze bądź żandarmeria wyjeżdżali po nas i zabierali nas na swój posterunek. Uzasadniali to naszym bezpieczeństwem. Nie chciałem sprawdzać czy nadal obowiązuje ta zasada więc od razu wolałem zatrzymać się na posterunku. Wybór takiego miejsca niczym nie różnił się od innych, ponieważ posterunki są usytuowane z dala od miejscowości, a my również możemy rozbić biwak zdecydowanie poza obrębem posterunku. W każdym przypadku zawsze znajdujemy się na pustyni, co nam bardzo odpowiada.

W Aleg minęliśmy posterunek na rozjeździe do granicy senegalskiej i przez następne ponad 100 km. nie było żadnych posterunków. Było już ciemno, gdy przed Sangrafą zatrzymaliśmy się na posterunku, na którym rozbiliśmy biwak.

Noclegi na pustyni.