Mauretania, Mali, Burkina Faso, Benin, Togo 2018 – dzień 23

8.00 – 19.00, Park Narodowy Pendjari (Benin)

Rano szybka pobudka i jedziemy na granicę. Przekraczamy ją sprawnie, pogranicznicy BF stemplują nam paszporty, celnik zabiera dokumenty na pojazdy i wjeżdżamy do Beninu. Tutaj jeszcze szybciej ponieważ dostajemy tylko stemple w paszport, a sprawy celne nie istnieją. To bardzo dobra wiadomość na przyszłość, gdyż jeżeli Benin nie wymaga i nie wystawia żadnych dokumentów celnych na samochody to można w tym kraju pozostawić pojazdy na dłużej bez opłat celnych lub konsekwencji dłuższego pobytu w kraju i narażenia się dodatkowe koszty. Jedynym problemem byłoby znalezienie bezpiecznego parkingu, ale te kwestie są często poruszane na internetowych forach podróżniczych.

Kilka kilometrów za granicą skręcamy do parku i po następnych kilku kilometrach podjeżdżamy pod główną bramę. Wszyscy jesteśmy podekscytowani gdyż jest to dla nas pierwszy park narodowy w Afryce, w którym można spotkać dzikie zwierzęta i jeden z niewielu w Afryce Zachodniej, gdzie zwierzęta w ogóle występują. Niestety Afryka Zachodnia jest miejscem, w którym większość dzikich zwierząt została wybita i obecnie w te rejony jeździ się na spotkania z miejscową kulturą, ale już nie ze zwierzętami. Te rejony są zupełnie inne niż Afryka południowa i wschodnia gdzie nadal przyroda jest mocno obecna. Być może to zbyt duże uogólnienie, ale odwiedzając wielokrotnie te rejony nigdy nie spotkałem wielu zwierząt.

Wjazd do Parku Narodowego Pendjari wiąże się z zakupem biletu i jeżeli przewidujemy nocleg na jego terenie to również z opłatą za skorzystanie z miejsca biwakowego. Jesteśmy tutaj pierwszy raz i mimo, że zostaliśmy zaopatrzeni w mapkę to wynajmujemy przewodnika, który zna miejsca występowania różnych zwierząt. Dolewamy jeszcze wodę do zbiorników, bo przez następne 24 godziny dostępu do czystego źródła nie będzie.

Brama się otwiera i wkraczamy do parku, krążymy po różnych dróżkach; widzimy sporo antylop, dużo pawianów, w pewnym momencie pojawia się stado bawołów afrykańskich. Przed zachodem słońca dojeżdżamy do Pendjari Lodge, bardziej cywilizowanego miejsca z możliwością noclegu w pokoju i ciepłą wodą (tylko gdy uda się uruchomić generator). My dotarliśmy do tego miejsca tylko dla potrzeb obserwacji słoni, które wieczorem regularnie przechodzą w tej okolicy. Faktycznie po chwili w odległości 100 m. mija nas rodzina siedmiu słoni. Pierwszy raz widzę słonie na wolności i robi to na mnie ogromne wrażenie.

Po obserwacji przejeżdżamy na biwak w wyznaczonym miejscu. Znajduje się tutaj platforma obserwacyjna i duży zbiornik wodny z hipopotamami. Atrakcje się jeszcze nie skończyły i w nocy mamy towarzystwo hipopotamów baraszkujących w jeziorze.

Nocleg w parku (3 000 XOF).