6.30 – 21.30, Boromo (Burkina Faso)
Gdy zwijaliśmy obóz odwiedzili nas mieszkańcy wioski, trochę nas poobserwowali, pomogli w zwijaniu namiotów, wykonaliśmy trochę zdjęć. Było przyjemnie, ale czas nieubłaganie upływa, a my musimy za osiem dni być w Tangerze gdzie mamy powrotny prom do Europy. Sporo Afryki mamy do przejechania.
Szybko się zwinęliśmy i ruszyliśmy na granicę Burkiny Faso. Przekraczamy ją w Cinkanse na głównej drodze łączącej Togo z północy na południe. Wszystkie formalności zabrały nam 2 godziny ponieważ gdzieś się zakręciliśmy i chcieliśmy wyjechać ze strefy bez burkińskiej odprawy celnej. Celnik wypełnił stosowne dokumenty i próbował wyłudzić jakąś łapówkę, ale powiedziałem mu wprost, że nic nie dostanie. Oddał papiery i życzył spokojnej drogi. Jedyna opłata to 2 000 XOF za wjazd do strefy celnej. Była biletowana więc zapłaciłem chociaż jej kwota wskazywała, że była raczej dla „białasów”.
Przed nami kilkaset kilometrów nieciekawej drogi, którą już jechaliśmy poprzednio. Mimo braku postojów i raczej dobrej drogi i tak nie pokonaliśmy zbyt dużego odcinka. Należy brać dużą poprawkę na szybkość poruszania się w Afryce. Zatrzymała nas granica, później spowalniacze w mijanych wioskach, później przejazd przez Ouagadougou.
Ostatecznie na nocleg zatrzymujmy się za wioską Boromo w połowie drogi między stolicą, a Bobo-Dioulasso.
Nocleg na trasie.