7.30 – 21.00, Bamako (Mali)
Dzisiaj również wystartowaliśmy wcześniej; za cel postawiliśmy sobie dotarcie do Bamako. Przejechanie ponad 700 km. i przekroczenie granicy to trudne zadanie.
Pierwszy postój mamy w Bobo-Dioulasso, gdzie korzystamy z internetu i próbujemy coś zjeść. Niestety pora jest zbyt wczesna i garkuchnie dopiero się rozkręcają. Internet też nie powala szybkością więc postoju nie zaliczam do udanych.
Przychodzi czas na granicę BF-Mali. Odprawa po stronie Burkina Faso jest sprawna; po stronie malijskiej też nie jest źle tylko urzędnik wypełniający dokument celny oprócz standardowej opłaty chciał coś dostać w łapę. Odmówiłem więc skierował mnie do stanowiska pograniczników, którzy mieli podstemplować dokument na pojazd. Nic takiego się nie działo w tamtą stronę, ale musiałem dostać ten stempel. Pogranicznik zażądał 2 000 XOF i żaden mój fortel, ani wymówka nie pomogły. Musiałem zapłacić i mogliśmy ruszyć dalej. Pojawiła się mała rysa na idealnym malijskim wizerunku. Wszystko zależy zawsze od człowieka, ale też od okoliczności i miejsca. Była to największa i najważniejsza granica między Mali, a BF więc korupcja kwitła. Trudno czasem wygrać z łapówkarstwem, czasem też nie warto z tym walczyć, gdyż czas jest istotny w podróży.
Po przekroczeniu granicy sprawnie jedziemy do Bamako. Wieczorem docieramy na znajomy kemping, zjadamy rewelacyjny obiad i możemy odpocząć po trudnym dniu.
Nocleg na kempingu (3 000 XOF).