11.00 – 13.00, Saint Louis 53 km.
Jak to zwykle bywa poza Europą, czas płynie w innym tempie. Celnik pojawia się o 10.00 i do 11.00 musi się rozkręcić. Land Rover i Toyota otrzymują stosowne dokumenty celne za normalną opłatą (2 500 CFA=16 PLN), jednak kumpel z Iveco zostaje oszukany i naciągnięty na 100 EUR (ponoć ze względu na wiek auta), jest to oczywiście ewidentne złodziejstwo, ale co zrobić. To pierwsze i nie ostatnie negatywne wrażenia z Senegalu.
Ruszamy do Saint Louis. Nocleg znajdujemy na kempingu Ocean. Po południu ruszamy na pierwsze zwiedzanie miasta wpisanego na Listę UNESCO. Post kolonialne budynki wyglądają bardzo interesująco (choć są bardzo zniszczone). Na szczęście architektura wraz z senegalską mieszanką kulturową robią bardzo dobre wrażenie i tworzą świetną atmosferę. To przyćmiewa „małe niedociągnięcie” jakim jest wszechobecny śmietnik. Niestety plaża na naszym kempingu to już standardowe wysypisko śmieci. Wieczorem zjadamy w pobliskiej restauracji smaczne dania kuchni senegalskiej i humory nam się poprawiają.
Nocleg na kempingu Ocean (4 EUR=16,40 PLN).