12.30 – 22.00, Diama 316 km.
Wyjeżdżamy z opóźnieniem, ale nie mamy do pokonania dużego odcinka. Trasa na południe od Nouakchott jest pusta, ale nie obywa się bez przygód. Kolega beztrosko wjeżdża w piasek swoim Iveco, które mu gaśnie, a ma uszkodzony rozrusznik. Akcja wyciągania 3-tonowego samochodu trwa 2 godziny. Moim celem jest ominięcie najgorszego w Afryce przejścia granicznego w Rosso i przejazd do innego na tamie w Diama. Jednak niestety trafiamy do Rosso i z pewnymi kłopotami, ale w końcu bez żadnych łapówek znajdujemy trasę do Diama przez Park Narodowy Diawling. Droga jest bardzo interesująca i obfitująca we wszelakiego rodzaju ptactwo i guźce. Do granicy mauretańskiej dojeżdżamy już po ciemku.
Jak to zwykle bywa pogranicznicy chcą pieniądze (niby za pracę po godzinach), ale twardo odmawiam i w końcu odpuszczają. Przekraczamy na tamie rzekę Senegal i wjeżdżamy do Senegalu, odprawa paszportowa bardzo szybko i bez żadnych kłopotów mimo braku wiz w paszportach (nowe paszporty bez problemu, ze starszymi można mieć problem z wjazdem) , ale odprawa celna dopiero rano.
Nocleg na granicy.