Podczas tego wyjazdu jesteśmy niestety niewolnikami czasu. Faktycznie nie była to wyprawa przygotowywana z dużym wyprzedzeniem, niewiele osób o niej wiedziało. Zebraliśmy się bardzo szybko, małą grupą i bez większego przygotowania ruszyliśmy w nieznane. Tym nieznanym oczywiście był Irak i jego wspaniała kurdyjska część. Potraktowaliśmy ten krótki wypad jako rekonesans pod przyszły powrót w te rejony, ale już dłuższy i także głębiej w terytorium federalnego Iraku.
Na razie pozostaje nam szybki powrót do Polski. Wybieramy zatem sobie tylko jeden punkt – Edirne i do niego zmierzamy. Cała trasa prowadzi dobrymi tureckimi autostradami. Ankara, Stambuł i przygraniczne Edirne. Docieramy wieczorem, pozostaje nam spacer po mieście, dobre jedzenie i oczywiście wizyta w prawdziwym tureckim hammamie. Dobrze, że zachowałem opisaną kolejność, bo gdyby hammam był pierwszy to nie starczyłoby sił ani na spacer, ani na posiłek.
Po rewelacyjnym odprężeniu w łaźni każdy grzecznie położył się spać.
Nocleg w Edirne.