Turcja, Syria, Jordania 2008 – dzień 4

8.00 – 23.00, Kirklareli 535 km.

Rano próbujemy poobserwować ptaki, ale jak to zwykle bywa w ornitologicznych rezerwatach; ptaków nie ma. Wobec tego ruszamy dalej na południe w stronę Sevestari, gdzie znajdują się kurhany wpisane na listę UNESCO. Niestety w poniedziałek są zamknięte i oglądamy je tylko z zewnątrz. Docieramy też do Madary i oglądamy płaskorzeźbę „Jeźdźca z Madary”. Wspinamy się po wielu schodach i w końcu widzimy na wysokości 90 m. sylwetkę jeźdźca, psa i lwa. Z Madary jedziemy do Nesebyru. Zjadamy dobre rybki na obiad i spacerujemy po uliczkach. Potem ruszamy w stronę Burgas, mijamy miasto, ale błądzimy trochę na trasie do granicy tureckiej. Jedziemy takimi drogami, że można je nazwać prawdziwym off-road’em.

Około 22.00 docieramy do przejścia w Azizyie. Mimo opisów w przewodnikach o wielkich kolejkach nie ma nikogo oprócz małego liska siedzącego na środku pasa dla samochodów. Po chwili uświadamiamy sobie, że jest przecież prawosławny poniedziałek wielkanocny. Wyjazd z Bułgarii trwa tylko 10 minut, potem ruszamy do przejścia tureckiego. Tam też mimo wielu formalności związanych z wjazdem pojazdem leasingowym wszystko idzie sprawnie. Kupno wiz, sprawy związane z samochodem i  odprawa celna trwają godzinę. Zawsze będę twierdził, że wjazdy i wyjazdy z Turcji należą do najprzyjemniejszych, najszybszych i bardzo dobrze zorganizowanych. Europa całą gębą.

Jedziemy do najbliższego miasta i szukamy noclegu. W Kirklareli znajdujemy hotel, jemy kolację we własnym zakresie i po całym dniu wrażeń możemy położyć się na zasłużony spoczynek.

Nocleg w hotelu (16 PLN).