7.00 – 21.30, Darvaza 720 km.
Dzisiaj następny cel z listy „cudów Turkmenistanu”, ale najpierw pompuję koło i jedziemy kilka kilometrów do Balkanbat gdzie miejscowy serwis wulkanizacyjny zajmuje się moją oponą. W czasie gdy chłopacy „walczą” z oponą my na zapleczu serwisu jesteśmy ugoszczeni przez miejscowych. Trafiamy akurat na śniadanie więc za 3 TMT szykują też dla nas wspaniałe babeczki z mięsnym nadzieniem i herbatę. Rewelacja; po dwóch „somsach” (w cenie) jestem pełny. Serwis całą akcję naprawy opony wycenia na 10 TMT. Usługi tanie, jedzenie tanie, energia i paliwa tanie; ale, … każdy wie o co chodzi.
Ruszyliśmy dalej M37 i po 350 km. rozpoczęliśmy poszukiwania podziemnego jeziora Kov-Ata. Jest to atrakcja turystyczna więc pojawiły się znaki i po 15 km, dojechaliśmy do celu. Kąpiel w lekko zasiarczonych wodach kosztuje 40 TMT (dla obcokrajowców) i jest bardzo przyjemna. Po godzinie wychodzimy z jaskini i serwujemy sobie obiad w jednej z 4 jadłodajni. Tutaj również smak zwykłej kofty jest rewelacyjny.
Do Ashgabatu mamy blisko, ale omijamy go obwodnicą i jedziemy do Darvaza – wioski w środku pustyni Kara-kum. Chcemy dotrzeć do gazowego krateru – „Wrót do Piekieł” i podziwiać to zjawisko w nocy. Odległość 250 km. jedziemy 2,5 godziny. Nie niepokojeni przez żaden posterunek docieramy w okolice krateru, ale mimo koordynatów i blasku ognia nie możemy namierzyć skrętu w prawo. Dopiero miejscowy właściciel knajpy za symboliczną kwotę dowozi nas na miejsce.
Widok jest niesamowity, warty „zboczenia” z trasy 500 km., a doznania potęguje dodatkowo czarna noc. Oczywiście my przypieczętowujemy tak wspaniałe doznania przyrodnicze doznaniami smakowymi.
Nocleg na pustyni.