9.00 – 12.00, Tabriz 152 km.
Z Sarab mamy krótki odcinek do Tabriz więc dojeżdżamy szybko. Po wjechaniu do miasta wbijamy się w ogromny korek, ale w przeciwieństwie do ulic polskich gdzie ruchem kieruje bezmyślna sygnalizacja świetlna i głupie znaki tutaj istnieje instynkt kierowcy i ogromna fala pojazdów ciągle się porusza i swobodnie płynie. Niestety w sformalizowanej Europie i dodatkowo przy polskiej głupocie używanie mózgu odeszło w niepamięć i nigdy nie wrócimy do normalności jaka jest na ulicach azjatyckich miast.
W Tabriz nie ma kłopotu ze znalezieniem noclegu toteż po kilku chwilach lokujemy się w Hotelu Sina.
Po południu ruszamy na zwiedzanie miasta. Obowiązkowo bazar, ponoć jeden z najstarszych na Bliskim Wschodzie; wpisany na Listę Dziedzictwa UNESCO. Bazar jest bardzo rozległy i można tutaj znaleźć wszystko czego dusza zapragnie. Wokół bazaru jest sporo dobrych jadłodajni więc z głodem nie ma problemu.
Wieczorem robimy sobie jeszcze wycieczkę do parku Elgoli. Jest to miejsce spotkań i odpoczynku mieszkańców, można popływać rowerkami wodnymi, posiedzieć w cieniu, także dobrze zjeść. Miejsce nie jest interesujące jako samo w sobie, ale atmosfera jaka tutaj panuje i permanentne zainteresowanie miejscowych naszymi osobami spowodowało, że pozytywnie zapadło mi w pamięci.
Dopełnieniem była rozmowa i wspólna fotografia z merem Tabriz Panem Sadegh Najafi-Khazarlou.
Ze względu na to, że zmieniliśmy trochę plan w Iranie i wykorzystaliśmy kilka dni w innych miejscach w Tabriz mogliśmy zostać tylko jeden dzień.
Nocleg w hotelu (13 USD).