Turkmenistan, Iran, Azerbejdżan 2014 – dzień 23

7.20 – 14.00, Baku 275 km.

Rano ruszamy do Baku, ale po drodze mamy jeszcze do obejrzenia Rezerwat Petroglifów w Qobustan i w tej samej okolicy wulkany błotne. W Qobustan należy zjechać z autostrady w lewo, przejechać wiaduktem i w odległości kilku kilometrów trafia się na ogrodzony teren rezerwatu. Niestety mieliśmy pecha, rezerwat był zamknięty ze względu na prace archeologów.

Jadąc wzdłuż ogrodzenia, a później na „kreskę” w stronę widocznych górek dojeżdżamy do Wzgórz Dasgil. Właśnie w tym miejscu zaczynamy wspinaczkę. Jest naprawdę stromo; obowiązkowo napęd 4×4 i załączona redukcja na niskim biegu. Po kilkunastu minutach wspinaczki, a później poszukiwania właściwej drogi trafiamy na pierwsze skupisko wulkanów błotnych. Niesamowity widok bulgoczącego błota i co pewien czas mini wystrzał. Oprócz widocznych dużych wulkanów cały teren usiany jest małymi wulkanami i dziurami w ziemi, z których wypływa szare błoto. Jadąc grzbietem wzniesienia trafiamy na drugie miejsce o wiele obfitsze w wulkany i różne ich formacje. Po sesji fotograficznej wracamy tą samą drogą.

Na przedmieściach stolicy wjeżdżamy na pola naftowe, a w zasadzie na jedno wielkie pole o nazwie James Bond Oil Field. Nazwa wzięła się z jednego z odcinków filmu nagrywanego w tym miejscu. Zgodnie z informacjami w przewodnikach turystycznych pole to jest rekultywowane i widać jeszcze dużo pracujących żurawi, ale nie jest to widok jak z filmu. Powoli teren jest zajmowany pod inwestycje i budowy nadmorskich hoteli. Bardzo fajnie wyglądają skupiska żurawi między nowymi budynkami i parkingami.

Mieliśmy zarezerwowany jeden nocleg w Baku co było wymogiem uzyskania wizy. Nasz hotel był w ścisłym centrum – starym mieście. Wjazd na starówkę jest płatny, ceny są wysokie, a hotele nie posiadają własnych bezpłatnych parkingów. Po odszukaniu hotelu właściciel wskazuje nam miejsce na zewnątrz murów i tam zostawiamy samochody.

Startujemy na zwiedzanie miasta. Porównując do pozostałej części Azerbejdżanu Baku to miejsce, w które pompuje się petrodolary. Tutaj widać bogactwo, przepych, nowe fasady budynków, blask tysięcy świateł i wszechobecne fontanny. Dodając najnowsze marki samochodów i najdroższe sklepy można się pomylić, że jest się w biednym kraju. W stolicy można spełnić każdą zachciankę i oczywiście trzeba za to zapłacić konkretne kwoty. Starówka, na której mieszkaliśmy jest wpisana na Listę UNESCO; jest kompletnie odnowiona, wygląda bardzo ładnie i okazale, ale brakuje jej duszy starego miasta. Wokół Starówki rozciągają się nowoczesne hotele, budynki rządowe, muzea – wszystkie pachnące nowością, oświetlone i wyposażone we wszechobecne kamery monitoringu. Zwiedzanie podzieliliśmy na dwie tury, popołudniowe i wieczorne dla obserwacji iluminacji.

W taki oto sposób zakończyliśmy dzień w mieście „szklanych domów” – wizji, która tutaj ziszcza się naprawdę.

Nocleg w hotelu (25 EUR).