7.15 – 20.30, Szeged 885 km.
Wczesna pobudka i jedziemy dalej. Kilkadziesiąt kilometrów za Harmanli zaczyna się autostrada i sprawnie docieramy do Sofii. Stolicę objeżdżamy obwodnicą i po 60 km. jesteśmy w Serbii.
Tutaj podobnie jak w na granicy Bułgarii tylko kontrola paszportowa i możemy ruszać dalej. Serbia nie dorobiła się jeszcze autostrady od granicy Bułgarii i do Niszu jedziemy jednopasmówką. Od Niszu wjeżdżamy na wspaniałe i tanie serbskie autostrady. Płatny odcinek od Niszu do granicy węgierskiej to wydatek tylko około 50 PLN. Obwodnica Belgradu też została już ukończona.
Podczas drogi widzimy bardzo wysoki stan wody, w wielu miejscach autostrada jest podmywana, ale na szczęście nie jest zamknięta. Po powrocie do kraju okazało się, że była to ogromna powódź i spowodowała wielkie szkody. Nam udało się przejechać bez problemu.
Obawialiśmy się trochę węgierskiej kontroli, bo zawsze gdy tędy wracałem celnicy dokładnie przeglądali mój samochód. Tym razem Węgrzy nie byli zainteresowani naszymi zakupami (szczególnie z Turkmenistanu i Gruzji). W Szegedzie zatrzymujemy się na obiad, a później szukamy miejsca na nocleg. Niestety tutaj też wszystko jest zalane i trudno znaleźć odpowiednie miejsce na rozbicie namiotów. Pozostaje nam skorzystanie z kempingu za Szegedem.
Nocleg na kemping (6,25 EUR).