5.15 – 17.00, Garmcasma 197 km.
Docieramy do Darvaz; punktu krytycznego w obecnej napiętej sytuacji w Chorogu. Spotykamy tam kilku turystów z Europy Zachodniej, którzy rezygnują z dalszej jazdy w kierunku Pamiru i wracają do Duszanbe. Jakoś to nas szczególnie nie dziwi. Spotykamy także konsula Afganistanu, który ewakuował się z Chorogu (nici z naszego wjazdu do Afganistanu) i opowiada o strzelaninie i niebezpiecznej sytuacji w tamtym rejonie. To już nas dziwi, bo kto jak kto, ale Afgańczyk nie powinien być przerażony strzałami z AK47. Robimy „burzę mózgów”, analizujemy wszystkie za i przeciw i wychodzi nam, że nie możemy jechać innym przejściem niż Przełęcz Kyzył-Art, bo to jedyne dostępne przejście dla obcokrajowców. Przejście w Karymyk jest tylko dla ruchu tadżycko-kirgiskiego. Ok., ruszamy, żandarmi sprawdzają dokumenty i jedziemy dalej. Po drodze spotykamy jeszcze Szwajcarów na motorach, którzy zrezygnowali z Chorogu i wracają do Darvaz . Spotykamy także 75 letniego Brytyjczyka z żoną, który mówi, że nie ma żadnych problemów (jednak Angole mają jaja). Nadal jedziemy rewelacyjną drogą wzdłuż Panj. Przed Chorogiem mamy problemy z przejechaniem przez miasto. Stoją wozy opancerzone i co chwilę dolatują helikoptery z żołnierzami. Zatrzymani przez wojsko czekamy przed miastem. Rozmawiamy z wieloma miejscowymi Pamircami, pod blokadę dojeżdża coraz więcej samochodów i staje się jasne, że muszą kiedyś te samochody puścić. Dwugodzinny postój przed Chorogiem kończy się sukcesem. Wjeżdżamy do miasta (widać zniszczone blokady drogowe, dużo wojska i trochę dziur po kulach na budynkach) i szybko je przejeżdżamy. Nasze marzenia się spełniły, jesteśmy na drodze do Korytarza Wachańskiego. W konsekwencji postanowienie o dalszej jeździe było bardzo trafne, ale i gruntownie przemyślane. Braliśmy pod uwagę każdą rozmowę przeprowadzoną po drodze z najróżniejszymi osobami i wybraliśmy słuszną decyzję. Dzięki temu mogliśmy przeżyć wspaniałe chwile w Korytarzu Wachańskim. Wieczorem docieramy do gorących źródeł.
Nocleg w hotelu w Garmcasma (60 TJS=43 PLN) z małą demolką w naszym wydaniu.