Maroko, Mauretania, Senegal, Gwinea, Sierra Leone, Liberia, Algieria, Tunezja 2024

Maroko, Mauretania, Senegal, Gwinea, Sierra Leone, Liberia, Algieria, Tunezja 2024 – wstęp

Przed wyjazdem

Maroko, Mauretania, Senegal, Gwinea, Sierra Leone, Liberia, Algieria, Tunezja 2024 – wstęp

Nie jest to moja pierwsza wyprawa do Afryki Zachodniej, ale uznaję ją za najtrudniejszą i najbardziej skomplikowaną za wszystkich jakie odbyłem. Mimo, że odbywa się po terenach w większości mi znanych i przejechanych to zawiera sporo nowości i wiele znaków zapytania. Oto tych kilka najważniejszych:

  1. Ruszamy na dłuższy okres; daje to możliwość swobodnego dysponowania czasem, ale ilość niewiadomych po drodze może skutecznie nas opóźnić.
  2.  Część ekipy dolatuje i odlatuje z Dakaru i musimy się wstrzelić w ten termin.
  3. Afrykańską podróż rozpoczynamy w Tangerze, ale kończymy w Tunisie. Przejeżdżamy przez absolutnie nieznaną część Mauretanii przy granicy z Saharą Zachodnią oraz wjeżdżamy do Algierii całkowicie nowym przejściem granicznym, które do tej pory odwiedziło tylko kilku Europejczyków.
  4. Pozostała cześć to tylko ciężka do przejechania Gwinea oraz nowe dla mnie Sierra Leone i Liberia. 

 Z tych czterech punktów najbardziej obawiam się trzeciego. Podczas moich poprzednich wizyt w Algierii mieliśmy obowiązkowego przewodnika (ze względu na wjazdy w teren). Obecnie jedziemy tylko asfaltem i mamy wizy z adnotacją o wjeździe indywidualnym, ale zawsze jest obawa jak nas potraktują na granicy. Dodatkową niewiadomą jest odcinek w Mauretanii od As-Zuwarat do granicy algierskiej; około 1 000 km off-roadu. Teren, którym poruszają się Sahrawi, bliskość Sahary Zachodniej kontrolowanej przez Front Polisario, ale ostrzeliwanej z dronów przez Maroko. I właśnie Marokańczycy strzelają w pojazdy ciężarowe, czyli mój Mercedes może być na celowniku.

Bilety promowe kupione, większość wiz w paszportach bądź będzie załatwiona po drodze. Jesteśmy gotowi na wyzwanie. 

Maroko, Mauretania, Senegal, Gwinea, Sierra Leone, Liberia, Algieria, Tunezja 2024 – dzień 1 i 2

29 - 30 grudzień 2024
0 km

Maroko, Mauretania, Senegal, Gwinea, Sierra Leone, Liberia, Algieria, Tunezja 2024 – dzień 1 i 2

Dwa dni dojazdu do portu w Genui od lat wyglądają podobnie. Od zeszłego roku gdy jeżdżę większym i wolniejszym pojazdem przeznaczam 48 godzin na przejechanie tych 1 500 km. 

Pierwszego dnia startuję wieczorem, pokonuję około 600 km. Drugiego dnia docieram do włoskiego Voltaggio i w dzień wypłynięcia promu pozostaje około 50 km do portu.

Plan wykonany, jutro o 8.00 meldujemy się w porcie.

Maroko, Mauretania, Senegal, Gwinea, Sierra Leone, Liberia, Algieria, Tunezja 2024 – dzień 3 i 4

31 grudzień - 1 styczeń
0 km

Maroko, Mauretania, Senegal, Gwinea, Sierra Leone, Liberia, Algieria, Tunezja 2024 – dzień 3 i 4

Rano spokojnie docieramy do portu. Załatwiamy wszystkie formalności biletowe i paszportowe i o 12.00 ruszamy w rejs.

Czeka nas 50 godzin przeprawy po Morzu Śródziemnym z Genui do Tangeru z krótkim przystankiem w Barcelonie.

Przed nami dużo czasu na aktywności rodzaju wszelakiego.

Maroko, Mauretania, Senegal, Gwinea, Sierra Leone, Liberia, Algieria, Tunezja 2024 – dzień 5 i 6

2 - 3 styczeń 2025
0 km

Maroko, Mauretania, Senegal, Gwinea, Sierra Leone, Liberia, Algieria, Tunezja 2024 – dzień 5 i 6

Do Tangeru dopływamy o 11.00. Odprawa celna przebiega bardzo sprawnie i po godzinie jesteśmy już oficjalnie na terytorium Maroka.

W porcie są kantory kilku banków, ceny można trochę negocjować, ale z reguły kurs jest wszędzie podobny. Wymieniamy walutę i ruszamy w stronę Agadiru. Musimy się tam dostać pojutrze, ponieważ część grupy dolatuje i dopiero wówczas rozpoczynamy właściwą wyprawę.

Mamy niecałe 900 km, 2 dni i cały czas autostradę; dystans do pokonania spokojnie i bez nerwów. 

Kosztujemy wspaniałej marokańskiej kuchni, mamy już pełny dostęp do internetu więc nadrabiamy zaległości zawodowo-towarzyskie.

Po dwóch dniach meldujemy się na lotnisku w Agadirze i „pakujemy” resztę załogi na pokład. Jutro ruszamy dalej na południe.

 

Maroko, Mauretania, Senegal, Gwinea, Sierra Leone, Liberia, Algieria, Tunezja 2024 – dzień 7 i 8

4 - 5 styczeń 2025
0 km

Maroko, Mauretania, Senegal, Gwinea, Sierra Leone, Liberia, Algieria, Tunezja 2024 – dzień 7 i 8

Ruszamy z Agadiru na południe. Przez pierwsze 100 km jest tak jak zawsze, jeden pas, sporo powolnych ciężarówek, dosyć duży ruch. Jednak od Tiznitu Maroko zbudowało nową autostradę. Rewelacyjna trasa ciągnie się przez 550 km docierając do okolic Al-Ujun.

Tak naprawdę obszar Sahary Zachodniej i tak zawsze był wielką pustką, w szczególności dla zmotoryzowanych podróżników, którzy z rzadka mijali inne pojazdy. Sahara Zachodnia jest wspaniałym miejscem do eksploracji, wielką pustą i płaską pustynią nad wietrznym wybrzeżem Atlantyku, ale tym razem nie zatrzymujemy się tutaj na dłużej tylko dalej podążamy na południe. 

Niewątpliwie ta wspaniała autostrada jest odpowiedzią Maroka na budowę drogi z Algierii do Mauretanii. Kraje te również chcą dołączyć do korzyści jakie oferują komunikacyjne szlaki transsaharyjskie. Obecnie dostępna jest praktycznie tylko trasa nad Atlantykiem. Podczas tej podróży mamy zamiar przejechać w drodze powrotnej tą planowaną trasą Mauretania-Algieria, ale do będzie dopiero trzeci powrotny etap. 

Na razie jesteśmy na Saharze Zachodniej, pierwszy nocleg mamy w Tarfaya, drugiego dnia docieramy do Bir Gandouz; ostatniego cywilizowanego postu przed granicą mauretańską. 

Maroko, Mauretania, Senegal, Gwinea, Sierra Leone, Liberia, Algieria, Tunezja 2024 – dzień 9 i 10

6 - 7 styczeń 2025
0 km

Maroko, Mauretania, Senegal, Gwinea, Sierra Leone, Liberia, Algieria, Tunezja 2024 – dzień 9 i 10

Z Bir Gondouz mamy tylko 90 km do granicy. Rano obowiązkowe tankowanie taniego marokańskiego paliwa, tutaj na Saharze Zachodniej jeszcze tańszego niż na północy.

Okazuje się, że Mauretania wprowadziła e-wizy, ale stało się to w ostatnich dniach grudnia i bez żadnej ogólnodostępnej informacji. Udało mi się się na forum Afryki Zachodniej to namierzyć i dwa dni temu uruchomiliśmy ten proces. Dosyć trudno, ale w końcu udało się nam te dokumenty uzyskać. 

Na granicy trafiliśmy akurat na rajd Africa Eco Race 2025. To coroczna duża impreza rajdowa dla każdego rodzaju pojazdów i motocykli nawiązująca do Rajdu Paryż-Dakar. Podobnie jak historyczny „Dakar” startuje z Francji i poprzez Maroko i Mauretanię kończy swoją trasę w Dakarze w Senegalu. Nasze pojazdy zdecydowanie wpisywały się swoim wyglądem w maszyny rajdowe więc wyjazd z Maroka przeszedł bardzo sprawnie i szybko. Sama odprawa nigdy nie jest tutaj długa, ale brak „rentgena” zdecydowanie ją przyśpieszył.

Później oczywiście przejazd tzw. pasem „No Man Land” i wjazd na terminal mauretański. Tam też wzięto nas za ekipę rajdową, a my nie oponowaliśmy. Oczywiście kwestia stempli wjazdowych i odprawy celnej pojazdów musiała być zachowana. Okazało się, że jako jedyni mamy e-wizy, ale w systemie pojawiły się błędy i niestety w tempie afrykańskim musiały być poprawione.

Ostatecznie na granicy spędziliśmy 5 godzin. Uznaliśmy, że w drodze powrotnej nie wykupujemy e-wiz, bo turyści, którzy ich nie posiadali wjechali na podstawie dawnej procedury wyrabiania wizy na granicy i wjechali szybciej niż my z e-wizami. 

Wymęczeni ruszamy dalej i po kilkunastu kilometrach wjeżdżamy na trasę wzdłuż linii kolejowej, do Ben Amiry i Ataru. Przed nami 500 km pięknej pustyni i prawdziwego off-roadu. Jadę tym odcinkiem już po raz trzeci, a pierwszy raz ciężarówką. Od razu widać różnicę w prędkości Toyoty i Mercedesa więc ustalamy, że każdy jedzie swoim tempem i spotykamy się w Atarze.

Pierwszy dzień kończymy po 245 km, o 20.00 biwakiem przy linii kolejowej.

Drugi dzień to 401 km pokonane razem z uczestnikami Africa Eco Race (nie w ich tempie), odpoczynek przy Ben Amirze i zakończenie dnia w Atarze na znajomym kempingu Bab Sahara.

 

 

 

Maroko, Mauretania, Senegal, Gwinea, Sierra Leone, Liberia, Algieria, Tunezja 2024 – dzień 11 i 12

8 - 9 styczeń 2025
0 km

Maroko, Mauretania, Senegal, Gwinea, Sierra Leone, Liberia, Algieria, Tunezja 2024 – dzień 11 i 12

Z Ataru do stolicy Mauretanii – Noakchott jest 450 km. Trasa jest pusta, prosta i bardzo wietrzna. Nie obfituje w oszałamiające widoki. Pokonujemy ją w kilka godzin i około 17.00 docieramy na znajomy kemping Terijt.

Mamy zamiar zostać w Noakchott parę dni, nadrobić zaległości internetowe i odpocząć.

Po drodze zrodził nam się pomysł, aby część trasy przejechać w Mali. W Mali nigdy nie było całkowicie bezpiecznie, ale w części zarządzanej przez władze federalne można było podróżować. Mali odwiedziłem dwukrotnie w 2018 i 2019 roku. Swobodnie poruszaliśmy się po zachodniej części kraju i w Bamako. Kraj ten robi ogromne wrażenie i według mnie jest jednym z ciekawszych w Afryce. Ta łatwość i bezpieczeństwo podróży odnosiła się do zachodniej cześci, tak do okolic miasta Segou. Dalej już mogło być niebezpiecznie. Wizę w tamtym okresie też było łatwo dostać, ale to co było łatwe i szybkie, bo wydanie wizy trwało tylko 2 godziny, obecnie stało się problemem. Mali zaprzestało wydawania wiz turystycznych i pozostały tylko wizy wjazdowe na zaproszenie. Udało mi się uzyskać zaproszenia i złożyliśmy stosowne wnioski w Ambasadzie Mali w Noakchott. Niestety rozpatrywanie tych wniosków trwa minimum tydzień i decyzja zapada w Bamako. Nie było szans, aby je uzyskać w szybszym tempie. Dobrze się stało, bo poziom bezpieczeństwa obniżył się w całym kraju i już nawet w części zachodniej podróżowanie stało się ryzykowne.

Pierwotnie mieliśmy przejechać przez Senegal dwukrotnie i w drodze powrotnej odebrać znajomych przylatujących do Dakaru na końcowy etap podróży. Gdyby Mali wypaliło Senegal byłby tylko raz. Ostatecznie nie wypaliło i wracamy do planu pierwotnego. Jutro ruszamy na granicę senegalską na zaporze Diama.

 

 

Maroko, Mauretania, Senegal, Gwinea, Sierra Leone, Liberia, Algieria, Tunezja 2024 – dzień 13 i 14

10 - 11 styczeń 2025
0 km

Maroko, Mauretania, Senegal, Gwinea, Sierra Leone, Liberia, Algieria, Tunezja 2024 – dzień 13 i 14

Rano wyruszamy z Noakchott w stronę granicy senegalskiej. Dla tradycyjnego ruchu samochodowego dostępne są dwa przejścia graniczne: Rosso i zapora w Diamie (motocykle i piesi mogą jeszcze przekraczać granicę w innych miejscach przy pomocy małych łodzi pływających po granicznym Senegalu). Rosso słynne chyba na całym świecie, a napewno wśród podróżujących po Zachodniej Afryce jako najgorsze przejście graniczne. Miejsce gdzie zorganizowana mafia pograniczników i celników łupie turystów na ogromne kwoty za dokumenty, które powinny być wystawiane za darmo. Tak to po dwóch stronach granicy, a w największym stopniu po stronie senegalskiej kwitnie ten bandycki proceder. Od zawsze wiedziałem, że Rosso to wielka porażka i zawsze je omijałem. Każde moje przekroczenie granicy Mauretania-Senegal odbywałem w Diamie. 

Od Noakchott dobry asfalt prowadzi do Keur-Macene, później mamy w miarę dobre szutry, które w Parku Narodowym Diawling są  już mocno zniszczone poprzez częste wylewanie Senegalu. Jest to raptem odcinek 50 km, ale dla mojej ciężarówki to 2-3 godziny jazdy. Okoliczne tereny w związku z dostępnością słodkiej wody i częstymi wylewami są zagospodarowane rolniczo, ale wizja nowej asfaltowej drogi chyba też jest w planach. Przejazd przez Diawling mimo, że męczący to zawsze jest interesujący ze względu na otaczającą florę i faunę.

Wyjazd z Mauretanii jest zwykle bezstresowy i szybki. Senegal natomiast to bardzo sprawna odprawa paszportowa i długi proces odprawy celnej pojazdów. Dla samochodów młodszych niż 8 lat procedura jest tania i szybka, dla pojazdów starszych to wysoka opłata. Co jest istotne to opłata powyższa nie jest opisana żadnym dokumentem więc wędruje do prywatnych kieszeni urzędników i innych zamieszanych w to osobników. Różnica między Rosso, a Diamą jest tylko taka, że w Diamie haracz jest dużo niższy.

Po wszystkich perypetiach granicznych o 21.00 docieramy do Saint Louis i lokujemy się w hotelu. Wieczorem dobra kolacja i spacer po pięknie odnowionym centrum miasta. 

Następnego dnia nadal eksplorujemy Saint-Louis i wyruszamy dopiero po południu. Do wieczora przejeżdżamy 350 km i na nocleg zatrzymujemy się na dzikim biwaku gdzieś na trasie do Tambacoundy.

 

15 825
przejechanych kilometrów
50
dni w podróży