
Przed wyjazdem

Nie jest to moja pierwsza wyprawa do Afryki Zachodniej, ale uznaję ją za najtrudniejszą i najbardziej skomplikowaną za wszystkich jakie odbyłem. Mimo, że odbywa się po terenach w większości mi znanych i przejechanych to zawiera sporo nowości i wiele znaków zapytania. Oto tych kilka najważniejszych:
- Ruszamy na dłuższy okres; daje to możliwość swobodnego dysponowania czasem, ale ilość niewiadomych po drodze może skutecznie nas opóźnić.
- Część ekipy dolatuje i odlatuje z Dakaru i musimy się wstrzelić w ten termin.
- Afrykańską podróż rozpoczynamy w Tangerze, ale kończymy w Tunisie. Przejeżdżamy przez absolutnie nieznaną część Mauretanii przy granicy z Saharą Zachodnią oraz wjeżdżamy do Algierii całkowicie nowym przejściem granicznym, które do tej pory odwiedziło tylko kilku Europejczyków.
- Pozostała cześć to tylko ciężka do przejechania Gwinea oraz nowe dla mnie Sierra Leone i Liberia.
Z tych czterech punktów najbardziej obawiam się trzeciego. Podczas moich poprzednich wizyt w Algierii mieliśmy obowiązkowego przewodnika (ze względu na wjazdy w teren). Obecnie jedziemy tylko asfaltem i mamy wizy z adnotacją o wjeździe indywidualnym, ale zawsze jest obawa jak nas potraktują na granicy. Dodatkową niewiadomą jest odcinek w Mauretanii od As-Zuwarat do granicy algierskiej; około 1 000 km off-roadu. Teren, którym poruszają się Sahrawi, bliskość Sahary Zachodniej kontrolowanej przez Front Polisario, ale ostrzeliwanej z dronów przez Maroko. I właśnie Marokańczycy strzelają w pojazdy ciężarowe, czyli mój Mercedes może być na celowniku.
Bilety promowe kupione, większość wiz w paszportach bądź będzie załatwiona po drodze. Jesteśmy gotowi na wyzwanie.