Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – wstęp

Przed wyjazdem

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – wstęp

Długo myślałem nad wyborem wakacyjnego kierunku wyprawy, ale żaden nie wydawał się tak ciekawy i w miarę dostępny jak „stany”. Okazało się również, że ta destynacja ma wielu zwolenników wśród moich regularnych towarzyszy podróży. Najważniejsze w podróży jest dobre i sprawdzone towarzystwo więc decyzja co do kierunku zapadła szybko.

Byłem w tych rejonach już dwukrotnie więc stworzyłem plan obejmujący najciekawsze miejsca i dodatkowo włączyłem możliwość wjazdu do Afganistanu i w mniej uczęszczane regiony Tadżykistanu.

W wyprawie musiałem uwzględnić fakt, iż większość uczestników dolatywała do Uzbekistanu i odlatywała z Kazachstanu. Robiłem już takie rzeczy więc należało tylko uwzględnić czas na dostarczenie samochodów w odpowiednim momencie do Uzbekistanu i właściwe pojawienie się w Kazachstanie, aby nie spóźnić się na zabukowane loty.

Kierowcy musieli zorganizować sobie przed wyjazdem wizy rosyjskie i uzbeckie, pozostałe osoby tylko uzbeckie. Wizy tadżyckie są już dostępne internetowo, Kazachstan wpuszcza już nas bezwizowo, a Afganistan zorganizujemy w Tadżykistanie gdy będziemy pewni, że wjazd jest możliwy i bezpieczny.

Na dwa tygodnie przed wyjazdem wszystko mieliśmy gotowe, samochody przygotowane i spakowane.

Przygoda przed nami.

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 1

29 czerwiec 2018
0 km

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 1

18.30 – 2.15, za Kowlem (Ukraina)

Wyruszyliśmy w piątkowy wieczór. Mogliśmy to zrobić w sobotę rano, ale przypominając sobie poprzednie wyprawy i przekraczanie granicy ukraińskiej miałem obawy, że trochę sobie poczekamy na wjazd do Ukrainy. Gdy dojeżdżamy do Dorohuska ekipa z Warszawy już na nas czeka; ustawiamy się w kolejce. Nie jest dane nam wypocząć, co kilka minut musimy posuwać się do przodu w kolejce. Ostatecznie wjazd do Ukrainy zabiera nam 5 godzin, z czego po naszej stronie czekaliśmy 4 godziny, a Ukraińcy odprawili nas przez godzinę.

Podjeżdżamy trochę kilometrów i zatrzymujemy się na odpoczynek na leśnym parkingu.  

Nocleg na trasie.

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 2

30 czerwiec 2018
0 km

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 2

6.00 – 20.00, za Kipti (Ukraina)

Jak to zawsze bywa na takich wyjazdach mamy do wykonania ciężką tranzytową pracę. Osoby jeżdżące z nami z reguły potrafią akceptować przejeżdżane setki kilometrów i związane z tym znużenie. Bywają też osoby, dla których długie przejazdy są męczące lub po prostu nie mają tyle czasu na wyjazd. Dlatego też duża część ekipy dolatuje i odlatuje, biorąc udział w najciekawszej części wyprawy.

Dla nas kierowców ciekawie musi być zawsze i przez następne kilka dni będziemy pokonywali dłuższe odcinki bez  większego zaangażowania w zwiedzanie.

Po raz kolejny pokonuję drogę przez Ukrainę; mamy sobotę więc sprawnie przejeżdżamy Kijów i za miejscowością Kipti na rozjeździe w M02 zatrzymujemy się na nocleg. Przez cały dzień jedziemy w deszczu, ale na nocleg udaje nam się znaleźć zabudowania po dawnym gospodarstwie rolnym. Spędzamy miły wieczór pod zadaszeniem.

Nocleg na trasie.

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 3

1 lipiec 2018
0 km

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 3

9.00 – 20.00, przed Kurskiem (Rosja)

Startując rano nie przypuszczałem, że dzień będzie obfitował w takie emocje.

Do granicy rosyjskiej mamy tylko trochę powyżej 200 km. Droga przez cały czas idealna, ale na ostatnim odcinku od Gluhiv do posterunku granicznego nadal jest w fatalnym stanie. Na granicy ukraińskiej meldujemy się o 13.00; szybko przechodzimy kontrolę paszportową, ale małe schody zaczynają się przy celnikach. Niestety granica zachodnia w porównaniu do wschodniej to dzień do nocy, zupełnie inne standardy i szalejące łapówkarstwo. Na tym przejściu byłem już kilka razy, ale obecnie tego miejsca nie można już nazwać państwowym przejściem granicznym, a „samowolnym folwarkiem celników”. Zwykle nie mam uprzedzeń do żadnych ludzi, ale tych Ukraińców można znienawidzić. Mimo niechęci do dawania jakichkolwiek łapówek, szczególnie gdy nie dokonałem żadnego przewinienia, posiadam zdolności negocjacyjne i bardzo lubię to robić. Zacząłem działać.

Celnik poinformował mnie krótko, że jak nie zapłacimy to wszystkie bagaże na zewnątrz, a idzie duża burza. Wypakowanie bagaży nie jest problemem, ale nie chodzi o samo wypakowanie, a czas jaki celnicy przeznaczą na naszą kontrolę. Takie rzeczy mogą bardzo długo trwać, a dodatkowo w naszych bagażach można dużo znaleźć. Przystępuję szybko do rozmów i ostatecznie za trzy samochody płacimy 10 EUR i 10 USD. Po 15 minutach wyjeżdżamy z granicy i faktycznie zaczyna się ulewa. Przed nami granica rosyjska.

W Rosji wszystkie procedury są jasne i tutaj nie ma żadnych łapówek. Po wpuszczeniu nas na obszar celny podjeżdżamy do kontroli paszportowej. Nagle okazuje się, że w jednym z naszych paszportów wiza rosyjska rozpoczyna się od 2 lipca. Oczywiste jest, że ta osoba nie może dzisiaj wjechać. Pogranicznik wzywa oficera i rozpoczynam z nim rozmowę, ale zaproszony jestem do biura, gdzie rozmowa toczy się w towarzystwie szefa placówki. Rozmawiamy dłuższy czas (jakie to szczęście, że w moich czasach rosyjski był w podstawówce i liceum) i po moich wyjaśnieniach oraz przedstawieniu planu całej wyprawy otrzymujemy zgodę na wcześniejszy wjazd. Nie pierwszy raz spotykam się z uprzejmością Rosjan i pozytywnym podejściem do Polaków nawet ze strony urzędników.

Dostajemy stemple i przechodzimy do kontroli celnej. Sprawdzanie samochodów idzie sprawnie, dokumenty również szybko. Problem pojawia się przy mojej drugiej Toyocie, która jest wprowadzana przez członka rodziny, ale wg rosyjskiej celniczki musi mieć upoważnienie do poruszania się na terytorium Rosji. Kiedyś miałem już podobne problemy, ale zawsze się udawało ostatecznie wjechać bez żadnych dokumentów. Tym razem negocjacje trwają długo, nawet pojawia się wersja, że muszę pojechać po upoważnienie do notariusza na Ukrainie. Proponuję celniczce, że napiszę upoważnienie teraz i podłączy je do dokumentów; jest akceptacja, ale mamy problem z napisaniem tego pisma po rosyjsku. Pani szybko nam to dyktuje, my później kaligrafujemy w cyrylicy. Pismo idzie do sprawdzenia i czujemy się jak w podstawówce, gdzie mamy pokreślony tekst i wpisane poprawki. W końcu udaje się i wjeżdżamy do Federacji Rosyjskiej. Ponownie mimo wielkich przeciwności „wygrywamy” z rosyjską machiną urzędniczą, chociaż trwało to 5 godzin. Oczywiście tylko dlatego, że to oni się zgodzili, ale niewątpliwie dobrze to o nich świadczy. Nikt mi nie powie, że Rosja nie jest dla nas przyjazna.

Jedziemy jeszcze ponad 100 km i przed Kurskiem wjeżdżamy w pole czarnoziemów. Znajdujemy dobre miejsce na nocleg. Po takiej dawce emocji należy nam się zasłużony odpoczynek; z radością opijamy wjazd do Rosji.

Nocleg na trasie.

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 4

2 lipiec 2018
0 km

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 4

8.00 – 20.30, za Borysoglebskiem (Rosja)

Dzisiaj spokojny dzień, „rozgościliśmy” się już w Rosji. Przejeżdżamy przez Woroneż ogarniając tylko kwestie internetu. Jedziemy na wschód wśród ogromnych pól uprawnych, poprzez najbardziej urodzajne czarnoziemy w Rosji. Udaje nam się pokonać całkiem rozsądny odcinek drogi.

Biwak rozkładamy na polu słoneczników.

Nocleg na trasie.

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 5

3 lipiec 2018
0 km

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 5

7.30 – 19.00, przed Astrachaniem (Rosja)

Dojeżdżamy do Wołgogradu. Obowiązkowo zwiedzamy kurhan Mamaja; kompleks poświęcony pamięci bitwy stalingradzkiej z górującą figurą Matki-Ojczyzny. Warto pospacerować po terenie kurhanu nie tylko dla odświeżenia historii, ale przede wszystkim dla przyjrzenia się jak Rosjanie traktują II WŚ i jak jest ona im przedstawiana od wczesnych lat szkolnych. Niewątpliwie ciekawostką jest także zmiana warty w Sali Pamięci z płonącym wiecznym ogniem.

Po południu wyjeżdżamy z Wołgogradu i jedziemy w stronę Astrachania. Nie dojeżdżamy do miasta, którego zwiedzanie zostawiamy sobie na jutro tylko zatrzymujemy się nad Wołgą. Znajdujemy świetne miejsce biwakowe nad rzeką i dodatkowo dołączamy się do imprezy z wesołymi Rosjankami.

Nocleg na trasie.

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 6

4 lipiec 2018
0 km

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 6

9.00 – 20.00, Astrachań (Rosja)

Docieramy do Astrachania i zwiedzamy miasto. Astrachań jak na warunki rosyjskie jest miastem wartym obejrzenia. Często mijane miasta to bezład sowieckich bloków i architektoniczne potworki z dawnych lat. Gdy doda się do tego problemy komunikacyjne i zakorkowane ulice, które nie przewidywały takiej ilości samochodów to odechciewa się wjeżdżania do rosyjskich miast. Będąc wielokrotnie w Rosji z radością korzystałem z obwodnic, aby tylko ominąć miasto. W przypadku Astrachania polecam wjechać i pospacerować po mieście. Jest ono dosyć zwarte i większość zabytków znajduje się niedalekiej odległości od siebie.

Gdy po południu wyjechaliśmy z Astrachania w stronę granicy kazachskiej okazało się, że w Toyocie Janka w dziwny sposób zachowuje się wskaźnik temperatury. Niby nic poważnego, ale wzrastał do temperatury maksymalnej, aby po chwili wrócić do normalnej. Objaw o tyle niebezpieczny, że jedziemy w najbardziej gorące rejony Azji i wiedza na temat prawdziwej temperatury w samochodzie jest na wagę złota.

Krążymy chwilę po mieście i trafiamy na chłopaków w terenówkach. Okazuje się, że mają niezły warsztat 4×4 i oferują swoją pomoc. Gdyby Jankowi nie udało się dzisiaj odnaleźć problemu umawiamy się na jutro na wizytę w ich warsztacie. Chłopaki zawożą nas na plażę nad Wołgą, gdzie możemy rozbić biwak.

Nie udało nam się pokonać dobrego dystansu, ale ważniejsza była naprawa czujnika temperatury, z którym Janek poradził sobie na biwaku. Jesteśmy przygotowani na jutrzejszy wjazd do Kazachstanu.

Nocleg na trasie.

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 7

5 lipiec 2018
0 km

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 7

8.30 – 19.30, przed Atyrau (Kazachstan)

Gdy pojawiają się problemy natury „dokumentacyjnej” tak jak na granicy rosyjskiej przyjmuję je na chłodno. Nauczyłem się na wielu wyjazdach, że prędzej czy później można je opanować i spokojnie jechać dalej. Przydają się zdolności negocjacyjne, czasem pomaga parę dolarów, uśmiech, znajomość języka lub nawet czasem udawanie, że się go nie potrafi. Jednak gdy zdarza się awaria techniczna pojazdu ogarnia mnie zawsze lekkie przerażenie i obawa, że wszystko się posypie.

Na szczęście na tej wyprawie jechał z nami swoją Toyotą Gałka – specjalista od „siedemdziesiątek”. Jego prawie trzydziestoletnia Toyota nie miała przed nim żadnych tajemnic. Po głębszych przemyśleniach Janek rozwikłał wczorajszy problem ze skokami temperatury i mogliśmy dzisiaj ruszyć w stronę Kazachstanu. Do granicy jest tylko 70 km., przeprawa po pontonowym moście na rzece Buzun (od lat bez zmian) i ustawiamy się w niedużej kolejce samochodów. W kolejce w większości stoją Kirgizi z zakupionymi w Armenii samochodami, które prowadzą do Kirgistanu. Dzięki Unii Celnej WNP w Armenii można kupić samochody w dobrych cenach i wszystkie nacje należące do wspólnoty skrzętnie z tego korzystają.

Na granicy spędzamy 2 godziny z czego większą część po stronie rosyjskiej. Kazachowie odprawiają nas w szybkim tempie, nie interesują się zbytnie zawartością samochodów.

Po stronie kazachskiej należy obowiązkowo zakupić ubezpieczenie OC dla pojazdów; policja to sprawdza więc nie warto ryzykować. Wymiana dolarów na tenge odbywa się u starszych pań, które oferują całkiem przyzwoity kurs wymiany. Po wszystkich formalnościach ruszamy w stronę Atyrau.

Droga do Atyrau jest nadal w fatalnym stanie, ale jej początkowy 50 km. odcinek można przejechać nowym asfaltem przez wioski od południa. Po następnych 100 km. zbliżamy się do Morza Kaspijskiego. Niewątpliwie jest atrakcją możliwość wjechania w „morze” na kilkanaście kilometrów. Linia brzegowa jest obecnie dalej na południe i nawigacja pokazuje nam, że jesteśmy w wodzie. Wjeżdżamy w głąb na rozsądną odległość, dalej staje się to niebezpieczne, gdyż można utknąć w błocie. Pamiątkowe fotki i jedziemy dalej.  

Po kilkunastu kilometrach zjeżdżamy w step i rozkładamy obóz.

Nocleg na trasie.

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 8

6 lipiec 2018
0 km

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 8

8.30 – 4.00, za granicą uzbecką (Uzbekistan)

Przez ostatnie dwa dni nie pokonaliśmy dużych dystansów, a do Chiwy mamy około 1 300 km. Tam mamy się spotkać z uczestnikami dolatującymi w niedzielę. Zostały nam 3 dni jazdy i jedna granica do pokonania. Teoretycznie po 400 km. dziennie, ale różnie może być i dzisiaj musimy trochę nadrobić.

Trasa wiedzie cały czas przez step, temperatura jest zabójcza, 45ºC w cieniu, ale cienia i tak tutaj nie ma.

Nie pozostaje nic tylko cały dzień jechać. Mijamy Atyrau i Kulsary. Ostatnią miejscowością przed granicą jest Beyneu, uzupełniamy paliwo i ruszamy w stronę granicy. Niestety droga z Beyneu nadal jest tragiczna. Nowy asfalt jest już kładziony, ale nie załapaliśmy się na niego; 80 km. odcinek pokonujemy w 3,5 h.

Na granicę podjeżdżamy o północy. Poprzez budowę drogi nie byłem w stanie zauważyć kolejki samochodów osobowych i przejechałem obok ciężarówek pod samą bramę kontroli kazachskiej. Wcisnęliśmy się za ostatnim samochodem i zostaliśmy wpuszczeni na terminal. Zupełnym przypadkiem ominęliśmy długą kolejkę. Gdy już jesteśmy na terminalu Kazachowie traktują nas uprzywilejowanie, wpuszczają nas bez kolejki do kontroli paszportowej i celnej. Wszystko trwa 45 minut i wyjeżdżamy z Kazachstanu.

Po stronie uzbeckiej nie liczyłem na żadne przywileje, ale okazało się, że również nas wpuszczono bez kolejki. Tylko ze względu na większą ilość dokumentów odprawa trwała dłużej. Po godzinie jesteśmy po wszystkim i wyjeżdżamy z terminala.

Jesteśmy potwornie zmęczeni więc kilkanaście kilometrów za granicą zjeżdżamy w step i zatrzymujemy się na nocleg.

Nocleg na trasie.

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 9

7 lipiec 2018
0 km

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 9

10.30 – 20.30, Khojayli (Uzbekistan)

Jestem zadowolony po wczorajszych, a w zasadzie dzisiejszych „osiągnięciach”. Przejechaliśmy konkretny  dystans i granica też już za nami. Dzisiaj mamy cały dzień na zbliżenie się do Nukus, a jutro pozostanie nam tylko odebranie uczestników z Urgencz dokąd dolatuje samolot. Piszę o Nukus, ponieważ mamy tam do obejrzenia jedno z najlepszych muzeów sztuki współczesnej na świecie – Muzeum Sztuki Karakałpackiej Igora Sawickiego.

Położyliśmy się spać nad ranem i nie dane nam było zbyt długo odpocząć. Na tej jałowej pustyni Republiki Karakałpackiej rządzi słońce, które skutecznie wygania nas z namiotów. Pakujemy obóz i ruszamy przez pustkę. Rano temperatura szybko osiąga 40ºC. Trasa jest fatalna, stary asfalt z dziurami; jak dołożymy do tego wszechobecny kurz i pył pustynny mamy prawdziwą wyprawę. Właśnie dla tych chwil tutaj jesteśmy. Pierwsza czajchana i tak naprawdę pierwsze oznaki życia na tym terenie są po 160 km. od granicy. Później pustka ponownie do Khojayli.

W Khojayli zjadamy pierwszy uzbecki posiłek i obowiązkowo myjemy samochody. Nieprawdą jest, że uzbecka policja zatrzymuje za brudne auta, ale zdecydowanie lepiej użytkuje się samochód bez kilogramów piasku.

Miejsce na nocleg znajdujemy nad jednym z kanałów Amu-darii. Możemy się odprężyć, bo do Urgencz mamy niecałe 200 km. i zrealizowaliśmy pierwszą część planu wyprawy.

Nocleg na trasie.

Uzbekistan,Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 10 i 11

8 - 9 lipiec 2018
0 km

Uzbekistan,Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 10 i 11

8.30 – 15.00, Chiwa (Uzbekistan)

Ekipa dolatuje do Urgencz o 9.00; my nie możemy się tam pojawić rano gdyż musimy obowiązkowo obejrzeć Muzeum Sztuki Współczesnej w Nukus. Z uzyskanych informacji wynikało, że muzeum otwiera się o 9.00, ale gdy dojechaliśmy okazało się, że o 11.00. Uczestnicy muszą sobie jakoś poradzić, a my musimy gdzieś przeczekać niemiłosierny skwar.

Nukus jest miastem nowym, obecnie intensywnie rozbudowywanym, trudno znaleźć tutaj coś na wzór starego miasta. Wjeżdżamy samochodami gdzieś w centrum, siadamy w czajchanie i przy lodowatych napojach próbujemy przeczekać dwie godziny.

Gdy oglądamy eksponaty w muzeum otrzymujemy informację, że ekipa dotarła już do Chiwy i czeka na nas w hostelu. Dobra informacja; nie musimy się spieszyć i możemy od razu jechać do Chiwy.

Po południu dojeżdżamy do Chiwy. Wszyscy jesteśmy w komplecie, możemy rozpocząć II etap wyprawy.

Chiwa jest właściwym miejscem, aby zatrzymać się na dłużej. Podobnie jak starożytne karawany, my również po 9 dniach podróży i biwakowych noclegach z przyjemnością prześpimy się w wygodnych pokojach z włączoną klimatyzacją.

Przez dwa dni wypoczywamy i zwiedzamy Chiwę.

Noclegi w hostelu Alibek (12 USD).

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 12

10 lipiec 2018
0 km

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 12

9.30 – 17.00, Buchara (Uzbekistan)

Odpoczęliśmy w Chiwie, a przede wszystkim przyzwyczailiśmy się do upałów. Ciągłe przebywanie w temperaturze powyżej 43ºC trudno nazwać odpoczynkiem. W tych warunkach najrozsądniej przebywać w klimatyzowanych pomieszczeniach, w czasie największego upału nic nie robić i wlewać w siebie ogromne ilości płynów. Jakiekolwiek spacery można realizować po zachodzie słońca. Będzie tak przez cały pobyt w Uzbekistanie, a szansa na niższą temperaturę może być dopiero po wjechaniu do Tadżykistanu.

Dzisiaj w planach na razie Buchara. Z Chiwy wyjeżdżamy nową autostradą, która była budowana gdy byłem tutaj w roku 2012. Od miejscowości Beruni, przez 250 km. jedzie się rewelacyjnie. Przy takiej nawierzchni nawet upał staje się do zniesienia. Wjeżdżamy do Buchary i kierujemy się od razu na centrum. Przed historycznym centrum miasta można znaleźć dziesiątki miejsc noclegowych na każdą kieszeń. Skwapliwie z tego korzystamy i znajdujemy nocleg w hotelu Pavrin.

Na zwiedzanie przeznaczamy wieczór i jutrzejszy poranek. Na Bucharę to w zupełności wystarcza.  

Nocleg w hotelu Pavrin (88 000 UZS).

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 13 i 14

11 - 12 lipiec 2018
0 km

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 13 i 14

15.00 – 21.00, Samarkanda (Uzbekistan)

Do Samarkandy mamy blisko więc ustaliliśmy, że rano zwiedzamy jeszcze Bucharę, robimy zakupy pamiątek (które tutaj mają rozsądne ceny i są w dużej ilości) i około południa ruszamy. Rano okazało się jednak, że w Toyocie Janka odezwała się następna usterka. Tym razem problem był większy; zawiódł zawór odcinający dopływ paliwa. Cokolwiek to znaczyło, sprowadzało się do tego, że samochód nie chciał odpalić. Janek wyciągnął swoją ogromną bibliografię dotyczącą naszego modelu Toyoty (wozi ją w aucie) i znalazł problem. Z wymontowaną częścią ruszył w miasto i udało się zorganizować zamiennik. Awaria Janka dała nam jeszcze kilka godzin na Bucharę.

Ostatecznie wyruszyliśmy o 15.00 i wieczorem dojechaliśmy do Samarkandy. W przeciwieństwie do Buchary nie ma tutaj dużego wyboru bazy noclegowej. Zatrzymaliśmy się pod samym Registanem i grupami rozeszliśmy się na poszukiwania. Nie było z czego wybierać i zatrzymaliśmy się w jakimś hotelu w centrum. Nie był ani za czysty, ani przyjemny, ale to była jedyna opcja.

Podobnie jak w Chiwie zostajemy tutaj dwa dni, które przeznaczamy na odpoczynek, zwiedzanie i leczenie się z zatruć pokarmowych, które dopadły nas wszystkich po miejscowej kolacji.

Noclegi w hotelu (86 000 UZS).

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 15

13 lipiec 2018
0 km

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 15

13.00 – 18.30, Siedem Jezior (Tadżykistan)

Od momentu spotkania się z uczestnikami dolatującymi rozpoczął się II etap wyprawy. Oznaczało to, że zdecydowanie zwalniamy tempo, przejeżdżamy mniej kilometrów dziennie, szybciej zatrzymujemy się na noclegi i poświęcamy więcej czasu na fotografie, nagrywanie, zwiedzanie. Na każdej wyprawie wygląda to inaczej, ale na każdej, którą realizowałem były bardzo długie odcinki tzw. dojazdówek, czy tranzytów. Właśnie ten tranzyt już nam się skończył i dodatkowo wjeżdżamy dzisiaj do Tadżykistanu, gdzie średni przebieg dzienny zdecydowanie nam się zmniejszy.

Rano również zwiedzamy Samarkandę i wyjeżdżamy po południu. Jedziemy na granicę z Tadżykistanem wprost na Pendzhikent. Mamy szczęście, ponieważ od początku 2018 roku Uzbekistan dogadał się wreszcie z Tadżykistanem w sprawie ponownego otwarcia granicy w Sarazmie. Nie ma potrzeby objazdów na północ lub południe po 300 km. tylko w prostej linii robimy 50 km. i jesteśmy na granicy.

Uzbecy sprawnie odprawiają nasze 3 pojazdy w 45 minut, a Tadżykowie standardowo „welcome to Tajikistan” i tylko 30 minut. Nawet nie mieli ochoty spojrzeć na samochody. Pozytywną zmianą jest również nowy asfalt położony do Duszanbe.

My jednak się nie spieszymy i zjeżdżamy na trasę do Siedmiu Jezior. Oglądamy malownicze jeziora i organizujemy sobie biwak przy jednym z nich.     

Nocleg na trasie.

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 16

14 lipiec 2018
0 km

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 16

11.00 – 18.00, za Tunelem Śmierci (Tadżykistan)

Oprócz nas przy jeziorze obozowali również Tadżykowie. Rano zanim wyjeżdżamy mamy długą sesję fotograficzną i rozmowy z miejscowymi. Wszystko przeciąga się do 11.00, ale czasu mamy dużo i nigdzie się nie spieszymy. Aby dotrzeć do głównej drogi musimy pokonać ponad 50 km szutrówki. Mijamy interesujące wioski, piękne krajobrazy, ciekawych autochtonów.

Dojeżdżamy do głównej drogi i wracamy na dobry asfalt. Jedziemy do Duszanbe i po drodze oprócz pięknych krajobrazów nie mamy zbyt wielu atrakcji. Jedyną jest tzw. Tunel Śmierci, który pokonuje się pod Przełęczą Anzob. Jednak obecnie tunel został wyremontowany i trudno go już nazywać Tunelem Śmierci. Na całej długości jest położony asfalt, nie wystają żadne druty i nie płynie, ani nie kapie już żadna woda w tunelu. Co prawda oświetlenia jeszcze nie ma, ale dreszczyk emocji już zniknął.

Niepocieszeni wyjechaliśmy z tunelu i zaczęliśmy poszukiwać miejsca na biwak. Zjechaliśmy nad samą rzeczkę i rozłożyliśmy namioty. Byliśmy w rewelacyjnym miejscu.

Nocleg na trasie.

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 17

15 lipiec 2018
0 km

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 17

9.00 – 18.30, wioska Darband (Tadżykistan)

Na dzisiaj mamy zaplanowane załatwienie kilku spraw. Będąc w Duszanbe musimy zakupić kartę SIM do internetu, zakupić lokalną walutę i zjeść dobre śniadanie.

Wystartowaliśmy do stolicy i nadal po dobrym asfalcie dotarliśmy do miasta. Duszanbe ma około 800 000 mieszkańców, ale jest dobrze skomunikowane i nie utknęliśmy w żadnym korku. Plusem na pewno było to, że wjechaliśmy tutaj w niedzielę. Zaparkowaliśmy w centrum i skierowaliśmy się do dobrze wyglądającej knajpy. Dostaliśmy rewelacyjne dania i zapłaciliśmy niewielkie pieniądze. Po drugiej stronie ulicy zorganizowaliśmy również karty do internetu. Po załatwieniu spraw szybko wyjeżdżamy z Duszanbe – przygoda czeka na nas poza miastami i utartymi szlakami.

Za stolicą droga jest w całkiem dobrym stanie, ale drastycznie zmieniają się warunki. Powoli zaczynamy się wspinać na przełęcze, później z nich zjeżdżać, później znowu wspinać itd. Nasze samochody nie są przystosowane do szybkiego pokonywania zakrętów więc wszystko trwa dłużej. Nie ma sensu dłużej jechać i wieczorem zjeżdżamy nad rzekę Wachsz.

Po rozłożeniu biwaku odwiedza nas miejscowy pasterz i zaprasza do siebie do domu, ale grzecznie odmawiamy i przekładamy zaproszenie na śniadanie.

Nocleg na trasie.

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 18

16 lipiec 2018
0 km

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 18

9.30 – 17.30, przed Przełęczą Khaburabot (Tadżykistan)

Gdy rano składamy namioty pojawia się pasterz. Wczoraj obiecaliśmy, że wejdziemy do niego na śniadanie więc musimy dotrzymać słowa. Wsiada do jednego z naszych aut i prowadzi do siebie. Wioska Darband znajduje się w oddaleniu od głównej drogi, musimy się trochę wspiąć. W domu przyjmuje nas cała rodzina, siadamy na tarasie i zajadamy się pysznym śniadaniem. Wszystkie produkty są własnej produkcji: lepioszka wypiekana w domowym piecu, ser i śmietana, dżem i kompot morelowy. Posiedzieliśmy, porozmawialiśmy, udało się zrobić dobre zdjęcia. Takie spotkania są istotą naszych wypraw i na zawsze zostają w pamięci.

Pożegnaliśmy się i ruszyliśmy dalej. Po około 20 km. zatrzymujemy się na skrzyżowaniu dróg. A372 prowadzi na północ do granicy z Kirgistanem, a nasza M41 na południe do granicy z Afganistanem. Na takich rozjazdach są posterunki policyjne, obowiązkowe spisanie paszportów i jedziemy dalej.

Nawierzchnia natychmiast się zmienia, z w miarę dobrego asfaltu mamy polną drogę z dziurami. Od rozjazdu nigdy nie było asfaltu mimo, że M41 to czerwona droga na mapie i główny trakt drogowy w Tadżykistanie. Tempo poruszania drastycznie nam spada, rozwijamy średnio 20 km/h.

W trakcie drogi Janek diagnozuje problem z pompą wspomagania. We wiosce Tavildara znajduje się policyjny punkt kontrolny, jest tutaj granica prowincji i jest to największa miejscowość w okolicy. Jedyne miejsce, aby próbować naprawić usterkę.

Wyjeżdżamy kilkanaście kilometrów za Tavildarę i nad rzeką rozkładamy biwak. Musimy ustalić strategię działania; oczywiste jest to, że nie możemy czekać na Janka, gdyż wszyscy muszą zdążyć na samolot w Kazachstanie. Janek nie ma szans na dalszą jazdę z tą usterką wobec czego wróci jutro do Tavildary, a my zabieramy jego pasażerkę do naszych samochodów i jedziemy dalej. Ustalamy, że ostatecznie spotkamy się na wjeździe do Doliny Bartang, bo tam musimy się wrócić po eksploracji Afganistanu.

Wieczorem okazuje się, że wybrane przez nas miejsce noclegowe przypadło do gustu dwóm motocyklistom z Wielkiej Brytanii i Belgii oraz podróżnikowi z Włoch.

Mimo niepewności co do dalszego uczestnictwa Janka w wyprawie internacjonalny wieczór był bardzo miły.

Nocleg na trasie.

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 19

17 lipiec 2018
0 km

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 19

9.30 – 18.00, opuszczone gospodarstwo na M41 (Tadżykistan)

Rano rozstaliśmy się z Jankiem i Czobim. Wracają do Tavildary i zaczną działać z naprawą pompy wspomagania. W Tadżykistanie jeździ sporo Toyot, ale największa szansa na kupienie tej części jest w Duszanbe, a stolica została za nami. Na razie pozostaje nam kontakt sms i czasem słaba łączność internetowa. Zobaczymy jak się wszystko ułoży; my musimy ruszać dalej i na tym etapie nic nie możemy pomóc.

Powoli toczymy się trudną drogą, wolna jazda pozwala na oglądanie rewelacyjnych krajobrazów. Często się zatrzymujemy, nagrywamy i fotografujemy. Po południu dojeżdżamy do największej miejscowości regionu – Kalaikhum. Dobre miejsce na obiad i zakupy. Od tego momentu będziemy jechali wzdłuż granicznej rzeki Panj, po prawej stronie mamy Afganistan.

Trasa nadal jest w fatalnym stanie więc nie ma sensu na siłę jechać tylko znajdujemy dobre miejsce na nocleg. Zatrzymujemy się w opuszczonym gospodarstwie z widokiem na Afganistan.

Nocleg na trasie.

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 20 i 21

18 - 19 lipiec 2018
0 km

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 20 i 21

8.00 – 16.30, Khorog (Tadżykistan)

W Khorogu do którego zmierzamy znajduje się konsulat afgański. Planując tą wyprawę brałem pod uwagę odwiedzenie afgańskiego Korytarza Wachańskiego. Aby tego dokonać potrzebna jest nam wiza afgańska, a najłatwiej ją załatwić w Tadżykistanie. Z reguły łatwiej zorganizować jest wizę w kraju ościennym niż w Polsce, stąd zostawiliśmy tą sprawę na później. Ponadto sytuacja w Afganistanie jest dynamiczna i mogłoby się zdarzyć, iż mimo posiadania wizy nie zostaniemy wpuszczeni. Dlatego lepiej to robić w Khorogu.

Do Khorogu mieliśmy tylko 183 km., ale jechaliśmy do godzin popołudniowych. O 16.00 podjechaliśmy pod Konsulat Afganistanu i zostaliśmy poinformowani, że dzisiaj już nie mamy szans na załatwienie wiz; zostawiamy to na jutro.

Khorog jest przyjemnym miasteczkiem z wieloma hostelami, homestejami (jakkolwiek to brzmi), całkiem dobrym jedzeniem i przede wszystkim z miłymi Pamircami. Pamircami, czyli mieszkańcami Pamiru, którzy zdecydowanie odcinają się od Tadżyków i walczą o niepodległość.

Znaleźliśmy bardzo dobrą bazę noclegową u miejscowej rodziny, w cenie mieliśmy również kolację.

Następnego dnia rano udaliśmy się do Ambasady Afganistanu, otrzymaliśmy do wypełnienia wnioski, wpłaciliśmy 100 USD od osoby za wizę i 100 USD za pozwolenie na wjazd samochodem do Afganistanu. Niestety okazało się, że wizy otrzymamy dopiero jutro. Takie są już realia wyprawowe, nie wszystko się udaje tak jak byśmy chcieli. Na szczęście tak obliczyłem cały przejazd, iż mamy zapas dni na tego typu nieprzewidziane zdarzenia.

Spędzamy miły wieczór w knajpie w parku nad brzegiem  rwącego Guntu (dopływu Panju).

Nocleg u rodziny (15 USD).

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 22

20 lipiec 2018
0 km

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 22

13.30 – 19.00, przed Ishkashim (Tadżykistan)

Wczoraj wieczorem dotarł do nas Janek z Czobim. Jego Toyota została naprawiona, pompa wspomagania wymieniona. Okoliczności tego całego procesu naprawy pokazują jak wygląda życzliwość miejscowych ludzi. W największym skrócie: chłopaki trafili na szybki transport z Tavildary do Duszanbe, tam nie było szans na nową część, ale właściciel jakieś Toyoty wymontował swoją pompę i wziął kasę na zakup nowej od Janka; już z częścią chłopaki złapali transport do Tavildary i tam naprawili samochód. Poważna usterka na końcu świata została naprawiona w dwa dni. Takie rzeczy możliwe tylko na wschodzie.

Paszporty możemy odebrać dopiero po południu. W tych rejonach czas liczy się zupełnie inaczej niż u nas, sprawy proste często trwają długo; podobnie było z naszymi paszportami. W konsulacie wizami zajmuje się bardzo miła pani, która na głowie ma dużo różnych spraw. Dodatkowo codziennie pojawia się wielu turystów, którzy wybierają się na eksplorację Korytarza Wachańskiego lub wspinaczkę na Noszak (drugi co do wysokości siedmiotysięcznik w Hindukuszu). Formalności muszą trochę trwać, a mając za sobą wiele wypraw przyjmuję te sprawy na spokojnie.

Po odebraniu wiz jedziemy w stronę Ishkashim, gdzie znajduje się jedyne w regionie przejście graniczne z Afganistanem. Walcząc na słabych drogach do granicy dojeżdżamy około 17.00. Przejście z Afganistanem nie należy do standardowych przejść granicznych. Gdy podjeżdża się do mostu jest on zawsze zamknięty i z reguły nikogo przy nim nie ma. Po chwili z pobliskiej jednostki wojskowej podjeżdża do nas samochód i otrzymujemy informację, że dzisiaj już Afgańczycy nie pracują, a jutro od 8.00 możemy się tu stawić.

Wróciliśmy kilka kilometrów wzdłuż rzeki i zatrzymaliśmy się w dobrym miejscu na biwak. Gdy zjechaliśmy nad rzekę podjechali żołnierze i zabronili nam w tym miejscu nocować. Teoretycznie zabronione jest nocowanie nad rzeką, która jest granicą z Afganistanem. Oczywiście jest to zrozumiałe, ponieważ jest to strefa nadgraniczna jednak znalezienie miejsca po drugiej stronie drogi wcale nie było łatwe, a tak naprawdę też to niczego nie zmienia. Kilka kilometrów dalej znajdujemy dobre miejsce, ale z bardzo trudnym zjazdem. Mamy jednak przystosowane do takich warunków samochody, a wjazdem będziemy martwili się jutro.

Nocleg na trasie.

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 23

21 lipiec 2018
0 km

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 23

8.00 – 18.00, Khandud (Afganistan)

Rano musieliśmy trochę powalczyć z wyjazdem z noclegu, ale po kilku próbach udało się wspiąć na drogę.

Kilkanaście minut po ósmej podjechaliśmy pod graniczny most. Żołnierz upewnił się, że mamy afgańskie wizy w paszportach, porozumiał z pogranicznikami i wpuścił nas na tzw. „terminal graniczny”. W tym przypadku słowo terminal jest dużą przesadą, ponieważ jest to jeden budynek i kanał do sprawdzania samochodów. Następuje normalna procedura sprawdzenia paszportów, ale Tadżykowie upewniają się, że mamy wyrobione drugie wizy tadżyckie. Istotne jest to o tyle, że dzięki nim będziemy mogli wjechać ponownie do Tadżykistanu, a ewentualne internetowe wyrabianie i drukowanie ich w Afganistanie mogłoby być niemożliwe.

Po 20 minutach cała procedura za nami, pogranicznik otwiera bramę i woła Afgańczyków. Zaczyna się dla nas całkowicie nowa przygoda, w nieznanym kraju lub znanym, ale tylko z jednostronnych przekazów medialnych. Mam nadzieję, że doświadczymy tutaj zupełnie innych wrażeń niż powszechnie nam słyszane.

Afgańczycy przystępują do kontroli paszportowej i jednocześnie przygotowują dokument opłaty celnej za samochody. Kasują 75 USD za każdy pojazd, stemplują paszporty i trochę zaglądają do samochodów. Pytają się i szukają przede wszystkim papierosów i alkoholu. My nie palimy więc fajek u nas nie ma i oczywiście nie pijemy :) więc alkoholu Afgańczycy nie potrafili znaleźć. Podczas kontroli cały czas trwa miła rozmowa z Afgańczykami; mają problem z angielskim, czasem coś rozumieją po rosyjsku. Po 25 minutach otwierają bramę i wjeżdżamy do Afganistanu.

Jedziemy w stronę Sultan Ishkashim, stolicy regionu. Żadna droga nie istnieje, jedziemy po rozjechanej drodze gruntowej, szutrze lub kamieniach. Sultan Ishkashim to mieścina z jedną drogą i kramami po dwóch stronach rozciągająca się na długości 500 m. Po chwili skręcamy w lewo i miejscowość zostaje za nami. Wszędzie widać ogromną biedę, brak elektryczności, gliniane domostwa, ludzi, którzy z braku środków transportu wędrują pieszo. Kilka kilometrów za Sultan Ishkashim zabraliśmy starszego człowieka, który pokazał nam lekarstwa, które zakupił w mieście. Teraz wraca na pieszo do domu. Jedziemy z nim przez pół dnia, a że średnia przejazdu to raptem 20 km./h to mamy wrażenie, że gość wraca do domu na koniec świata. Gdy dojechaliśmy okazało się, że pokonaliśmy 70 km. Afgańczyk zaprosił nas do domu, rodzina przygotowała herbatę, lawasz i kwaśne mleko. Poczęstowali nas tym czym na co dzień się żywią. Było bardzo miło, ale musimy ruszać dalej.

Na całej trasie przejazdu do Khandud wybudowanych jest tylko kilka mostów (przez organizacje pomocowe lub ze środków finansowych różnych państw), pozostałe przeprawy przez rozlewiska Panju i jego dopływy pokonujemy brodami. Jedno z największych rozlewisk jest przed Khandud i tylko dzięki temu, że wody było mało udało nam się przejechać względnie łatwo.

W tych warunkach dojeżdżamy przed Khandud. Wjeżdżamy samochodami najbliżej Panju jak to możliwe i rozkładamy biwak. Nasza pierwsza noc w Afganistanie.

Nocleg na trasie.

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 24

22 lipiec 2018
0 km

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 24

9.00 – 16.00, Qazideh (Afganistan)

Zaczyna się nasz drugi dzień w Afganistanie. Wczoraj przeżyliśmy niesamowite chwile w tym kraju, byliśmy przekonani, że jest całkowicie bezpiecznie, ale nie byliśmy gotowi na cofnięcie się do XIX wieku, a tak można określić rejony przez które jechaliśmy.

Khandud to stolica następnego regionu administracyjnego na naszej trasie przez Korytarz Wachański. Wioskę zamieszkaną przez około 1 300 osób przejeżdża się przez 2 minuty. Za Khandud znajduje się posterunek policji, która sprawdza nasze dokumenty. Okazuje się, że nie mamy dokumentu, który wystawia regionalny naczelnik; ów dokument można otrzymać bezpłatnie właśnie w Khandud.

Zatrzymaliśmy się i zrobiliśmy „burzę mózgów”. Do Sarhad-e Broghil mamy około 140 km, droga za Kala-e Panja będzie jeszcze gorsza, nie dotrzemy tam do wieczora. Oznacza to, że jutro bylibyśmy w Sarhad-e Broghil, zostali tam na jeden dzień, a później musieli wracać przez minimum 3 dni. Daje to 7 dni, które teoretycznie mamy, ale jednak połowę tego czasu spędzimy jadąc tą samą drogą. Podjęliśmy decyzję o powrocie i ominięciu afgańskiej biurokracji.

Przez cały dzień toczyliśmy się powoli wykonując wszystkie miłe czynności wyprawowe. Dojechaliśmy do Qazideh i tam na szerokim i bardzo wietrznym pustkowiu zatrzymaliśmy się na nocleg. Na jutro zostawiliśmy sobie 40 km. dojazdu do granicy.

Nocleg na trasie.

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 25

23 lipiec 2018
0 km

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 25

8.00 – 17.00, Khorog (Tadżykistan)

Wczoraj rozlokowaliśmy się 40 km. od granicy, nie dalibyśmy rady zdążyć przed 17.00 na jej przekroczenie; zostawiliśmy to na dzisiaj. Wyruszyliśmy i po 2 godzinach podjechaliśmy pod bramę afgańskiej kontroli. Po krótkiej rozmowie z jednym z oficerów okazało się, że nie mamy dokumentu z urzędu w Sultan Ishkashim. Trochę to dziwne, bo teoretycznie powinniśmy mieć go wyrobionego wjeżdżając wczoraj, a my spokojnie przejechaliśmy miejscowość nie będąc przez nikogo zatrzymywani.

Ok, nie ma wyjścia, wracamy do Sultan Ishkashim i załatwiamy dokument.

Papier, którego nam brakuje jest analogicznym dokumentem jaki powinniśmy otrzymać w Khandud i który pozwoliłby nam jechać dalej w głąb Korytarza Wachańskiego. Teraz wszystko jasne; w Sultan Ishkashim udało się przejechać, bo nie było żadnej kontroli, a kilka kilometrów za Khandud był posterunek, który już nas dalej nie przepuścił. Na przyszłość już wiem jakie czynności należy wykonywać.

Udajemy się do urzędu, tam już czeka na nas pracownik, który zbiera nasze paszporty i przygotowuje dokument. Jesteśmy też wezwani na rozmowę z kimś w rodzaju gubernatora okręgu i powiadomieni, że nie jest dozwolone poruszanie się po Afganistanie bez tych dokumentów wyrabianych na poszczególnych placówkach. Wszystko dzieje się w miłej atmosferze, bez żadnych konsekwencji dla nas. Po około godzinie formalności wyjeżdżamy z dokumentem i wracamy na granicę.

Afgańczycy odprawiają nas szybko, ale po stronie tadżyckiej nie ma nikogo na posterunku. Dzwonią po Tadżyków i na razie nie mogą nas wypuścić. W takim razie my zaczynamy szykowanie obiadu, a Afgańczycy widząc to przynoszą nam półmisek ryżu z orzechami arachidowymi. W taki sposób żegna nas ten „niebezpieczny” kraj. Po 30 minutach Tadżykowie również wracają z przerwy obiadowej i nas odprawiają. Jesteśmy już całkowicie na terytorium nam znanym i całkowicie bezpiecznym. Mimo krótkiego pobytu Afganistan utkwi nam w pamięci jako przyjazne miejsce, a ja zapewne jeszcze będę tutaj wracał.

Z Ishkashim jedziemy do Khorogu i zatrzymujemy się na nocleg u znajomej rodziny.

Nocleg u rodziny (15 USD).

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 26 i 27

24 - 25 lipiec 2018
0 km

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 26 i 27

Przejazd przez Dolinę Bartang (Tadżykistan)

Wyjechaliśmy z Afganistanu, który zrobił na nas ogromne wrażenie, nie zdążyliśmy ochłonąć, a przed nami następna tadżycka perełka. Najpiękniejsza dolina w tym kraju – Dolina Bartang. Nie jest to miejsce, które łatwo odwiedzić. Usytuowanie tej doliny powoduje, że odwiedzając Tadżykistan po raz pierwszy z reguły nie uda nam się przejechać tej doliny gdyż mamy inne ciekawe miejsca, a kierunek przejazdu uniemożliwia przejazd przez Bartang (musielibyśmy się długo wracać tą samą drogą). Innym problemem jest nieprzewidywalność pogody i bardzo często brak możliwości przejazdu z powodu wysokiej wody.

Na przestrzeni moich wyjazdów w te rejony robiłem już dwa podejścia do Bartangu. Pierwszy raz zwyczajnie zabrakło nam czasu, drugi raz właśnie duże opady uniemożliwiły przejazd przez dolinę. Tym razem tak zaplanowałem przejazd, że Korytarz Wachański obejrzeliśmy od strony Afganistanu, a Pamir Highway po prostu odpuściliśmy, ponieważ przejazd wyżyną na wysokości 4 000 m.n.p.m nie jest podniecający i zdecydowanie przegrywa krajobrazowo z Bartangiem.

Z Khorogu mamy 67 km. dojazdu do Rushan, gdzie jest wjazd w dolinę. Po kilkunastu kilometrach kończy się całkiem dobry asfalt i wjeżdżamy w prawdziwy off-road. Droga jest rewelacyjna, wokół nas piętrzą się wysokie szczyty, a my jedziemy wąską doliną. Smaczku dodają częste przeprawy przez rozlany Bartang lub jego dopływy. Kilka razy wspinamy się wąskimi dróżkami na przełęcze; może nie tak wysokie jak na Pamir Highway, ale 3 500 m.n.p.m robi większe wrażenie gdy wspinamy się z 2 500 m. niż 4 600 m.n.p.m z 4 000 m. po szerokiej asfaltowej drodze. Spędzamy w Bartangu trzy dni, śpiąc w najlepszych miejscówkach pod gwiazdami, budując przeprawy przez rzeki, spotykając tylko kilka samochodów, wypijając kilka butelek wódki z miejscowymi Pamircami czekając na odblokowanie zasypanej skałami drogi.

Wjechanie w Dolinę Bartang było najlepszą rzeczą jakiej mogliśmy doświadczyć w Tadżykistanie, cieszę się, że w końcu udało mi się to zrealizować.

Noclegi na trasie.

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 28

26 lipiec 2018
0 km

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 28

9.00 – 23.00, Sary Tash (Kirgistan)

Nocowaliśmy jeszcze w Dolinie Bartang. Wieczorem przekraczaliśmy najtrudniejszy bród na trasie. Najczęściej możliwość przejazdu przez Bartang ogranicza rzeczka Tanimas w okolicach Kok Jar. Działając grupowo przekroczyliśmy rzeczkę i już bezpieczni rozłożyliśmy biwak. Za Kok Jar został nam już niewielki odcinek off-road do głównej M41, ale był niezwykle urzekający gdyż dolina pokazała swoje nowe oblicze. Zdecydowanie się poszerzyła i jechaliśmy teraz płaską wyżyną na wysokości 4 000 m.n.p.m poprzecinaną setkami mniejszych i większych potoków. W takich okolicznościach przyrody dojechaliśmy do wspomnianej M41. Do najwyższej przełęczy na naszej trasie Ak-Baytal musieliśmy się wrócić 26 km. Zrobiliśmy kilka pamiątkowych zdjęć na wysokości 4 655 m.n.p.m i ruszyliśmy w stronę granicy.

Jedyna miejscowość przed granicą to Karakul nad jeziorem o tej samej nazwie. Jedyne miejsce na posiłek i jedyny wybór posiłku; makaron z kostkami z barana (kostkami, bo mięso trudno było znaleźć). Takie są tutaj realia życia.

Wyjeżdżamy z Karakul i jedziemy do granicy na przełęczy Kyzyl-Art. Odprawa przebiega sprawnie, po 45 minutach jesteśmy wolni. Celnik w przeciwieństwie do poprzednich moich wizyt już nie wymusza kasy, ale w budynku obok jest tzw. kontrola sanitarna. Gość twierdzi, że musimy zapłacić, ponieważ nie mamy certyfikatu z wjazdu o jej przeprowadzeniu. Faktycznie taka kontrola miała miejsce i polegała na spryskaniu kół jakimś chemicznym środkiem, ale kwitów na to nie dostaliśmy. Nie pozostało nic jak trochę nakrzyczeć na gościa i odpuścił. Po kilku minutach przyszedł do mnie, przeszliśmy na „ty” i rozmawialiśmy jak kumple. Wśród tych społeczeństw istnieje taka zasada, aby nie rozstawać się w gniewie i jego zachowanie po próbie wyłudzenia kasy i moim uniesieniu właśnie tym było.

Z Kyzyl-Art zjeżdżamy około 20 km. do posterunku kirgiskiego; tutaj również wszystko szybko i sprawnie. Nie można tego powiedzieć o Tadżykach, których spotkaliśmy na granicy, ich samochód musiał być cały rozładowany, a celnik zaglądał nawet do zapakowanych pudełek z ciastkami. Niestety tak mogą wyglądać stosunki między sąsiadami. My już mamy ten etap za sobą, ale są tacy, którzy cały ten dorobek chcieliby zniszczyć.

Z granicy jedziemy do Sary Tash, gdzie w rodzinnym homestay’u zatrzymujemy się na nocleg.

Nocleg u rodziny (560 KGS).

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 29

27 lipiec 2018
0 km

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 29

11.00 – 14.00, Osh (Kirgistan)

Pozwoliliśmy sobie na długi poranny odpoczynek. Nigdzie nie musimy się spieszyć, ustaliśmy, że dzisiaj dojeżdżamy tylko do Osh i tam serwujemy sobie nocleg w hotelu. Przed wyjazdem z Sary Tash wymieniamy walutę na stacji benzynowej, jedynym punkcie gdzie ta opcja funkcjonuje (wytargowaliśmy bardzo rozsądny kurs).

Sary Tash jest niewielką miejscowością na bardzo ważnym skrzyżowaniu dróg (obecnie i w czasach starożytnych). Krzyżują się tutaj drogi z północy – Kazachstan z południem – Tadżykistan, Afganistan i zachód – Uzbekistan ze wschodem – Chiny. To bardzo skrócony opis, ale mimo powagi tego miejsca nie wygląda ono na takie ważne jak było w dawnych czasach.

Do Osh docieramy wczesnym popołudniem i przeznaczamy czas na spacer po mieście.

Śpimy w rewelacyjnym hotelu Salam, gdzie mamy do dyspozycji cały parter z aneksem kuchennym i ogromnym holem. Po kilku ciężkich dniach w terenie należy nam się odrobina luksusu.

Nocleg w hotelu (560 KGS).

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 30 i 31

28 - 29 lipiec 2018
0 km

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 30 i 31

Przejazd z Osh do Suusamyr (Kirgistan)

Następną atrakcją w Kirgistanie do której chcemy dotrzeć jest jezioro Song-Kul. Przejazd z Osh jest raczej monotonny. Najpierw omijamy Kotlinę Fergańską; jedziemy drogą po stronie Kirgistanu, ponieważ nadal panują tutaj napięte stosunki polityczne i społeczne między Uzbekami i Kirgizami. Bardzo często mijamy posterunki graniczne na drogach, które zdecydowanie skróciłyby przejazd, ale są zamknięte. Abstrahując od kwestii posiadania wizy uzbeckiej gdyby stosunki między Uzbekistanem, a Kirgistanem były bardziej normalne najprawdopodobniej mielibyśmy możliwość przecięcia Kotliny Fergańskiej, a nie jej objeżdżania. Ponownie widać tutaj jakie znaczenie ma współpraca i dobrosąsiedzkie stosunki.

Za Kotliną Fergańską wjeżdżamy już w dolinę rzeki Naryń i z powrotem wyższe góry, mijamy kilka przełęczy powyżej 3 300 m.n.p.m.

Noclegi organizujemy sobie w rewelacyjnych miejscówkach nad Naryniem i przed miejscowością Suusamyr już na dojazdówce do Song-Kul.

Noclegi na trasie.  

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 32

30 lipiec 2018
0 km

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 32

11.00 – 18.30, Song-Kul (Kirgistan)

Gdy wczoraj skręciliśmy w trasę A367 na mapie była zaznaczona jako główna czerwona droga. Mimo, że faktycznie jest to jedna z głównych dróg w kraju jest ona w dużej części szutrowa. Trasa jest bardzo malownicza, jedziemy wolnym tempem z postojami na filmowanie i fotografowanie. Za Chaek zjeżdżamy z głównej drogi i kierujemy się na Song-Kul. Musimy się wspiąć na wysokość powyżej 3 000 m i będzie to dosyć ostry podjazd. Z tej strony dojazd do jeziora jest tylko dla pojazdów 4×4, chociaż spotkanie Kirgiza w Ładzie nie należy do rzadkości.

Jezioro Song-Kul jest pochodzenia meteorytowego, otoczone wokół wysokimi górami. Jest miejscem letniego wypasu zwierząt hodowlanych dla Kirgizów, którzy zakładają tutaj obozowiska. Jednak nazwanie tego miejsca „letnim” jest lekką przesadą gdyż panuje tutaj miejscowy mikroklimat; z racji usytuowania i otoczenia przez góry jest tutaj zawsze zimno, opady deszczu, a nawet śniegu w środku lata nie są niczym niezwykłym. Otoczenie jeziora przypomina do złudzenia rejony mongolskie, płaskie stepy, setki zwierząt i jurty.

Zjechaliśmy z grani i w tych okolicznościach przyrody rozbiliśmy biwak. Oczywiście pogoda nie rozpieszczała i była to najzimniejsza noc podczas naszej wyprawy, pobiła nawet nocleg na przełęczy w Dolinie Bartang.

Nocleg na trasie.

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 33

31 lipiec 2018
0 km

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 33

9.30 – 18.30, Issyk-Kul (Kirgistan)

Ruszyliśmy wzdłuż południowego brzegu jeziora. Powoli wyjeżdżamy z części, która jest prawdziwie pastersko-kirgiska do części przygotowanej dla turystów. Czym bardziej zbliżamy się do głównej drogi, tym więcej jest jurt-campów i infrastruktury dla turystów. Mimo tego wszystkiego Song-Kul nadal jest pięknym miejscem godnym odwiedzania i można to powiedzieć również o całym Kirgistanie.

Po wjechaniu na główną A365 dojeżdżamy do Kochkoru, sporej miejscowości i stolicy regionu o tej samej nazwie. Jest to dobre miejsce na zakupy pamiątek i dobre jedzenie.

Z Kochkoru jedziemy nad jezioro Issyk-Kul, miejsce obowiązkowe dla każdego odwiedzającego Kirgistan. Zgodnie z wyznawaną przez naszą grupę zasadą omijamy tłumy turystów i szukamy spokojnego miejsca na nocleg. Podczas moich wypraw zawsze zatrzymywałem się nad południowym brzegiem jeziora i tym razem też tak uczyniliśmy. Znalezienie odpowiedniego miejsca nie jest takie łatwe, gdyż powoli zajmowane są dzikie plaże i stają się płatnymi ośrodkami wypoczynkowymi lub dojazd do plaż bywa zamknięty. Mieliśmy sporo czasu na znalezienie dobrej plaży i dzięki naszym pojazdom 4×4 mogliśmy dotrzeć w niedostępne dla innych miejsca. Jak zwykle wyrwaliśmy rewelacyjną miejscówkę. Dzień zakończyliśmy kąpielą w ciepłym Issyk-Kul i ogniskiem.

Nocleg na trasie.

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 34

1 sierpień 2018
0 km

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 34

9.30 – 18.00, okolice Kolsai Lake (Kazachstan) 300 km.

Z nad Issyk-Kul mamy już niewiele kilometrów do przejścia granicznego z Kazachstanem. Zatrzymujemy się tylko w Karakol, gdzie zjadamy dobry obiad i wymieniamy resztki naszych somoni i somów na tenge. Tutaj też jest bardzo dobry sklep z pamiątkami sprzedający wytwory rękodzieła kirgiskiego. Gdy przejeżdżałem tutaj w 2012, a później w 2015 dostępne bywały tylko szyrdaki, teraz jest naprawdę duży wybór ciekawych prac w różnych cenach.

Do granicy w Karakara droga nadal nie jest wyasfaltowana więc dojazd zabiera nam trochę czasu. Odprawa kirgiska bardzo szybko, Kazachowie również odprawiają nas sprawnie jednak zdecydowanie dokładniej przeszukują samochody. Mimo, że Kirgistan od 2015 roku jest w Euroazjatyckiej Unii Celnej to Kazachowie bardzo skrupulatnie podeszli do kontroli, tak jakby była to granica zewnętrzna EUC.

Za posterunkiem trwają prace nad nowym asfaltem jednak nam jeszcze nie dane było się na niego załapać. Dojeżdżamy do Kegen, gdzie skręcamy w boczną drogę prowadzącą do Jeziora Kolsai.

Obóz rozkładamy gdzieś po drodze bez poszukiwania specjalnego miejsca, zjeżdżamy tylko z szutru, po którym i tak żaden pojazd nie jeździ oprócz zwariowanych turystów z Polski.

Nocleg na trasie.

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 35

2 sierpień 2018
0 km

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 35

9.30 – 15.00, Kanion Szaryń (Kazachstan)

W rejonie, w którym się poruszamy znajduje się kilka perełek przyrodniczych. Postanowiliśmy je obejrzeć. Pierwszą z nich jest Jezioro Kolsai. Jadę tą samą trasą, którą pokonywałem w 2015 roku, ale nie mogę jej poznać. Podjeżdżamy pod bramki parku narodowego, wnosimy opłatę i suniemy nowiutkim asfaltem. Wszystko wygląda mi podobnie, ale to nie jest miejsce w którym byłem. Gdy docieramy do Kolsai wszystko się wyjaśnia; pomyliłem Kolsai z Kaindy. Jezioro Kolsai jest dla Kazachów tym czym jest dla nas Morskie Oko, ciągną tutaj tłumy (chociaż daleko im do polskiej zakopiańskiej masówki), wszystko jest wyasfaltowane, budują się bary i jadłodajnie, stoją stoiska z lodami i napojami. Straszne miejsce i mimo pięknego widoku jeziora urok pryska. To nie dla nas, ruszamy dalej.

Wracając przypominam sobie drogę do Jeziora Kaindy, tego z zatopionymi pniami w turkusowej wodzie. Ta atrakcja jeszcze nie jest wyasfaltowana i dojazd do niej nadal jest tylko dla pojazdów 4×4. Straciliśmy trochę czasu na Kolsai więc podjęliśmy decyzję o pominięciu Kaindy i jechaniu od razu do Kanionu Szaryń. Istotne było, aby dotrzeć do kanionu przed zachodem słońca, rozłożyć biwak i zdążyć na „magiczną godzinę” fotografa.

Dziesięciokilometrowy dojazd z głównej drogi do kanionu też jest już asfaltowany. Widać, że Kazachowie otwierają swoje atrakcje turystyczne dla większego grona turystów, nie tylko dla posiadaczy 4×4. Asfalt z parkingiem powstają na szczycie kanionu, ale dojazd nad rzekę Szaryń nadal jest prawdziwym off-road’em. Bardzo ostry zjazd i przejazd wąskim kanionem z miejscem noclegowym nad rzeką Szaryń.

Dotarliśmy do wspaniałego miejsca, mamy dużo czasu do zachodu słońca, jest rewelacyjnie.

Nocleg na trasie.

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 36

3 sierpień 2018
0 km

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 36

11.00 – 16.00, Almaty (Kazachstan)

Od mojej ostatniej wizyty w tym miejscu i również w Kazachstanie upłynęły 3 lata. Zmieniło się bardzo dużo w tym kraju. Zdecydowanie otworzył się na turystów, na większości głównych dróg powstały nowe nawierzchnie, w szybkim tempie powstają bazy turystyczne, możemy już do Kazachstanu wjeżdżać bez wiz. Kraj ten stał się bardzo dobrym kierunkiem wyjazdowym w szczególności dla turystów takich jak my. Oczywiście jest sporo minusów; z napływem turystów w wielu miejscach nie nadąża logistyka. Tak właśnie było w kanionie, gdzie obsługa miała duży problem z usuwaniem śmieci. Najpiękniejsze miejsca tracą dużo uroku, gdy widać nieczystości. Patrząc jednak na Kazachów i zmiany jakie tutaj zachodzą wierzę, że uporają się z tymi problemami.

Zgodnie z planem obejrzeliśmy Kanion Szaryń również o wschodzie słońca. Wyjeżdżając podobnie jak wjeżdżając musiałem „walczyć” z przejazdem pod łukiem, który był dla mojej Toyoty za niski. Udało się przejechać po spuszczeniu powietrza z kół i po „załadowaniu” całej ekipy na tył samochodu. Pozostały 2 centymetry luzu i się udało. Podjazd pod odcinek wyjazdowy też dostarczył emocji.

Po tych wszystkich przygodach ruszyliśmy w stronę Almat. Dzisiaj był nasz przedostatni wspólny dzień, ponieważ, pojutrze wszyscy uczestnicy oprócz naszej trójki kierowców odlatywali do kraju.

Na nocleg zatrzymaliśmy się w hotelu Saja, wieczór spędziliśmy w klubach przy dobrej muzyce. Po ponad miesiącu przebywania w trudnych biwakowych warunkach, wśród ekstremalnej przyrody, w Afganistanie (ocenianym jako niebezpieczny) była to ogromna zmiana. Dobra muzyka przy DJ, wybór wielu dań, wybór różnych alkoholi – bardzo dobre zakończenie wyprawy.

Nocleg w hotelu (7 800 KZT).

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 37, 38 i 39

4-6 sierpień 2018
0 km

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 37, 38 i 39

Kazachstan

Pożegnaliśmy się z grupą i rozpoczęliśmy nowy, ostatni etap naszej wyprawy. Powroty przez ogromne terytoria Kazachstanu, Rosji i Ukrainy bywają męczące i trudne, ale nie można im odmówić uroku. Bez „balastu” grupy jedziemy tylko w 3 kierowców, w ciszy i spokoju. Nadal cieszymy się każdym dniem, fotografujemy i nagrywamy. Jedyną różnicą jest pokonywanie większych odcinków, ale wielka stepowa pustka Kazachstanu nie pozostawia zbyt dużego wyboru, tutaj jest pięknie, lecz nie ma atrakcji turystycznych, które by zatrzymały nas na dłużej.

Codziennie połykamy po 700-800 km, wieczorami zatrzymujemy się w przyjemnych miejscach na nocleg.

Noclegi na trasie.   

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 40

7 sierpień 2018
0 km

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 40

8.30 – 21.00, Ozinki (Rosja)

Wczoraj zatrzymaliśmy się na nocleg za Aqtobe. Do granicy rosyjskiej mamy około 600 km. więc mamy szansę ją jeszcze dzisiaj osiągnąć. Zbliżając się do granic Rosji krajobraz powoli się zmienia, nadal mamy wszechobecny step, ale pojawiają się wreszcie drzewa.

Po południu docieramy do Uralska, uzupełniamy zapasy taniego paliwa, zjadamy bardzo dobry obiad. Jesteśmy gotowi na „atak” granicy. Od Uralska do Ozinek jest 115 km i ten odcinek zawsze był w fatalnym stanie. Kazachowie wreszcie zajęli się tą drogą i położyli już 50 km. nowiutkiego asfaltu. Prace nadal trwają, ale są zaawansowane i powinny się niedługo skończyć.

O 18.00 jesteśmy na granicy kazachskiej; po 30 minutach oczekiwania wjeżdżamy na terminal i po podstemplowaniu paszportów i bez żadnej kontroli celnej wyjeżdżamy z Kazachstanu. Przed nami granica rosyjska.

Rosjanie również wpuszczają nas na terminal po 30 minutach, jednak kontrola w ich wydaniu jest bardzo dokładna. Przeszukują starannie wszystkie samochody i ostatecznie kierują nas na rentgen. Wjeżdżamy do hali, ustawiamy od razu 3 samochody, zdjęcie i po kilku minutach celnik każe nam jechać.

Wszystko trochę trwało, ale już jesteśmy w Rosji. Podczas każdej wyprawy jest podobnie. Trudno jest celnikom sprawdzić tak duże samochody z dużą ilością bagażu. Trochę przeglądają, ale ostatecznie kierują nas na prześwietlenie.

Wyjeżdżamy z granicy; ze względu na strefę przygraniczną przez kilkanaście kilometrów jest zakaz zatrzymywania. Powoli zachodzi słońce i szukamy miejsca na nocleg. Pojawiają się już lasy więc znalezienie dobrego punktu nie jest problemem.

Nocleg na trasie.

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 41 i 42

8-9 sierpień 2018
0 km

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 41 i 42

Rosja i Ukraina

W Rosji większość głównych dróg jest w dobrym stanie, ale nadal zdarzają się stare zniszczone nawierzchnie. Taki odcinek cały czas jest od granicy do Saratowa. To aż 300 km. fatalnej drogi, ale na tak ogromnym terytorium Rosji to mała cząstka. My to odczuliśmy aż zanadto; przed Saratowem złapaliśmy drugą gumę w podróży.

Jedziemy przez Rosję, mijamy setki niczym nie wyróżniających się wiosek, mijamy kilka większych miast. Rosja przyciąga jak magnes chyba dlatego, że jest taka prosta i szczera do bólu, taka jak czasy lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, które pamiętamy z dzieciństwa. Przyjeżdżamy tutaj właśnie aby to poczuć, aby spotkać Rosjan, wypić z nimi, porozmawiać. Jako miłe dopełnienie podróży po Rosji dokładamy zwiedzanie miast-perełek po drodze i graniczne kontakty z urzędnikami. Wschód daje nam możliwość prawdziwego, dogłębnego przeżycia przygody jakiej już nie doświadczymy w Europie Zachodniej.

Do granicy ukraińskiej dojechaliśmy drugiego dnia o godzinie 18.00. Przed nami były tylko 3 auta na ukraińskich numerach. Rosjanie bardzo dokładnie sprawdzili samochody z Ukrainy, bądź co bądź państwa te są w stanie wojennego napięcia. Kontrola 3 aut trwała 3 godziny. Przyszła nasza kolej; uważałem, że jako turyści w dziwnych autach i Polacy zostaniemy potraktowani łagodniej. Nic z tych rzeczy, każdy z nas musiał wynieść na zewnątrz każdą torbę i plecak, każda z nich została sprawdzona wykrywaczem metalu i każdy sygnał jaki się pojawił nakazywał nam pokazanie przedmiotu. Dodatkowo przy tak skrupulatnej kontroli celnik znalazł drona i musiałem się tłumaczyć przełożonemu co to jest i do czego służy. Na szczęście opanowałem rosyjski na tyle, aby wytłumaczyć, że nie jestem szpiegiem, a sprzęt to turystyczno-sportowa kamera. Cała procedura zabrała nam 3 godziny.

O 24.00 byliśmy przed posterunkiem ukraińskim i także musieliśmy poczekać ze względu na awarię komputera. Gdy wjechaliśmy na terminal Ukraińcy standardowo wyłudzali kasę; byliśmy już zmęczeni i niechętni do „walki” jaką zawsze prowadzimy, ale i tak utargowaliśmy na 10 EUR od 3 samochodów. Ok, za taką kasę warto nie czekać do rana. Już podczas wypisywania dokumentu celnego okazało się, że inna osoba wjeżdżała jedną z moich Toyot, a inna wyjeżdża i to był ogromny dla nich problem. My już z tego faktu ironizowaliśmy, ponieważ kasa została zabrana i papiery muszą być wystawione.

O 1.30 wyjeżdżaliśmy z granicy. Musieliśmy tylko dotrzeć do głównej M02, ponieważ na odcinku od granicy do Głuchowa nie ma dobrego miejsca na nocleg. Ten 40 km. odcinek jest w fatalnym stanie i przez następną godzinę walczyliśmy z drogą. Ostatecznie o 2.30 dojechaliśmy do głównej trasy i zjechaliśmy w pole kukurydzy.

Noclegi na trasie.    

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 43 i 44

10-11 sierpień 2018
0 km

Uzbekistan, Tadżykistan, Afganistan, Kirgistan, Kazachstan 2018 – dzień 43 i 44

Ukraina i Polska

Gdy jestem już na Ukrainie to tak jakbym już był w domu, zostało trochę powyżej 1 300 km więc co to za dystans, jedna granica, żadnych biurokratycznych problemów.

Odcinek dzielimy na dwa dni. Pierwszego docieramy w okolice Sarn i na nocleg zatrzymujemy się w okolicznych lasach. Drugiego dnia przekraczamy granicę; trafiamy na sobotę więc nie ma dużego ruchu, ponadto Ukraińcy kierują nas na osobny pusty pas. Odprawa trwa 15 minut i wjeżdżamy do Polski. Tutaj trochę dłużej, ponieważ jest więcej samochodów i nadal granica UE. Na szczęście po 30 minutach jest po wszystkim. Zaraz za granicą rozjeżdżamy się i każdy z nas zmierza do siebie. Szczęśliwie docieramy do swoich domów.

Noclegi na trasie.

14 170
przejechanych kilometrów
44
dni w podróży