Mauretania, Mali, Burkina Faso, Benin, Togo 2018 – dzień 11

13 styczeń 2018
0 km

Mauretania, Mali, Burkina Faso, Benin, Togo 2018 – dzień 11

8.30 – 19.00, Atar (Mauretania)

Jesteśmy kilkadziesiąt kilometrów przed Ben Amirą. Ruszamy rano z zamiarem dłuższej sesji fotograficznej pod monolitem połączonej ze śniadaniem.

Jestem w tym miejscu drugi raz, ale niezmiennie Ben Amira robi ogromne wrażenie. Wielki monolit kamienny wyrastający z płaskiej pustyni wygląda niesamowicie. Spędzamy tutaj trochę czasu upajając się widokami i atmosferą niezwykłości i tajemniczości jaką roztacza ta góra.

Następnie ruszamy dalej wzdłuż linii kolejowej do miejscowości Choum. Trasa jest zasypana i trudna do przebycia. Gdy docieramy do Choum okazuje się, że od mojego poprzedniego pobytu dużo się zmieniło. Powstał nowy asfalt, który prowadzi do Choum. 120 km. pokonuje się obecnie w komfortowych warunkach po nowiutkim asfalcie.

Skończyliśmy nasz pierwszy off-road’owy odcinek na tej wyprawie; po zjechaniu z piasku pompujemy koła i jedziemy do Atar na znajomy kemping.

W Atarze lokujemy się na kempingu Bab Sahara; przyjemnym miejscu prowadzonym przez Holendra. Można tutaj zawsze spotkać podróżników z różnych stron świata, podzielić się i otrzymać najświeższe informacje dotyczące Mauretanii i państw ościennych, kwestii bezpieczeństwa oraz przede wszystkim dobrze wypocząć przed następnym etapem podróży.

Nocleg na kempingu (2 500 MRO).

Mauretania, Mali, Burkina Faso, Benin, Togo 2018 – dzień 10

12 styczeń 2018
0 km

Mauretania, Mali, Burkina Faso, Benin, Togo 2018 – dzień 10

8.00 – 19.00, Ben Amira (Mauretania)

Drugi dzień naszej eskapady pustynnej. Cały odcinek wzdłuż linii kolejowej do Choum ma około 400 km. i najrozsądniej zrobić to w dwa dni. Po drodze jest kilka atrakcji takich jak opuszczone wioski mauretańskie, kilkakrotnie mijany pociąg z rudą żelaza z Zouerat i najważniejszy monolit skalny Ben Amira. Ben Amira lub Ben Amera jest trzecim największym monolitem skalnym po dwóch australijskich: Uluru i Mount Augustus. Oczywiście oprócz tych atrakcji mamy jeszcze najważniejszą dla podróżnika i kierowcy samochodu terenowego, a mianowicie wspaniałe morze piasku, którego pokonywanie jest samą w sobie przyjemnością i frajdą.

Przyjemność pokonywania pustyni wiąże się również czasami z zakopaniem pojazdu i ugrzęźnięciem w piasku. W większości przypadków udaje nam się szybko wybrnąć z kłopotów; kolektywna praca przy podkładaniu najazdów i wykopywaniu samochodu daje efekty. Jednak przez wiele długich odcinków trasa jest na tyle trudna i piaszczysta, że gdy samochody już się toczą nie ma możliwości odpuszczenia gazu i zatrzymania. Podczas jednego takiego odcinka niestety mocno się zakopałem. Na kilka godzin utknęliśmy na środku Sahary i rozpoczęliśmy nierówną walkę z piaskiem.

Po kilku godzinach się udało, ale to opóźnienie spowodowało, że już za dnia nie udało nam się dotrzeć do Ben Amiry. Gdy dojechaliśmy do posterunku żandarmerii przed monolitem, żołnierze nie pozwolili nam dalej jechać. I tak już robiło się ciemno więc rozbiliśmy biwak.

Nocleg na pustyni.

Mauretania, Mali, Burkina Faso, Benin, Togo 2018 – dzień 9

11 styczeń 2018
0 km

Mauretania, Mali, Burkina Faso, Benin, Togo 2018 – dzień 9

8.00 – 18.00, za Bou Lanouar (Mauretania)

Jesteśmy na granicy, tankujemy pod korek i ustawiamy się w niewielkiej kolejce. Mimo, że przed nami nie ma zbyt wielu samochodów wiem, że wyjechanie z Maroka zajmie nam trochę czasu. Procedura jest mi znana, odwiedzamy kilka okienek, stemplujemy paszporty i dokumenty celne pojazdów. Najwięcej czasu zajmuje oczekiwanie na rentgen pojazdów, który jest obowiązkowy w Maroku dla wyjeżdżających i wjeżdżających samochodów. Rentgen jest tylko na południowej granicy z Mauretanią, na innych przejściach samochodów nie skanują. Po rentgenie jeszcze tylko ostatnie wpisanie do grubej księgi prowadzonej przez żandarmerię i wyjeżdżamy z Maroka.

Wjeżdżamy w osławioną strefę „ziemi niczyjej” między Marokiem i Mauretanią. Z inicjatywy Maroka został położony asfalt do połowy strefy, dalej jest bez zmian, czyli przetarty przejazd między wrakami samochodów, wielkie dziury i doły. Wielu podróżników opowiada o tym odcinku, który w niektórych miejscach jest nadal zaminowany i zdarzył się nawet jeden przypadek eksplozji miny po najechaniu na nią pojazdu. Opisywane jest to z wielkimi emocjami i uniesieniem, a prawda jest taka, że jest to zwykłe 5 kilometrów, które przejeżdża się tak samo jak wiele innych odcinków w Maroku i Mauretanii tylko nie wolno zjeżdżać z utartego szlaku. Emocje wzbudza nie świadomość tych min, a grupa naganiaczy, która za wszelką cenę próbuje sprzedać swoje usługi przy organizacji wiz i spraw celnych pojazdów na posterunku mauretańskim.

Ja zdecydowałem, że szybko tą grupę omijam i ewentualnie rozważę pomoc „fiksera” już na samym posterunku.

Wjeżdżamy na posterunek graniczny i od razu podchodzi do nas człowiek, który oferuje swoje usługi. Pomoże załatwić wizy, odprawę celną, ubezpieczenia i zakup waluty. W każdym przypadku wybór takiego człowieka to kwestia wiedzy, czy samemu można te sprawy załatwić i jak szybko się to zrobi. Drugą kwestią jest negocjacja ceny z „pomagierem” za wszystkie te czynności.

My jesteśmy większą grupą, mamy dwa samochody więc po krótkiej rozmowie ustalamy ostateczną cenę za całą usługę i ustawiamy się tylko w kolejce po wizy wjazdowe; resztę już ogarnia „pomagier”

Kupujemy jednorazowe wizy; niestety tylko takie funkcjonują, co oznacza, że wracając z Mali będziemy musieli ponownie wydać kasę.

Po wklejeniu wiz przejeżdżamy samochodami pod posterunek celny, gdzie otrzymujemy od „pomagiera” już wszystkie gotowe dokumenty. Mauretania stoi przed nami otworem, możemy jechać dalej.

Tempo załatwienia było szybkie więc wymieniamy euro na ougija, zjadamy jeszcze na granicy dobrą mauretańską doradę i ruszamy dalej.

Wyjechanie z Maroka trwało godzinę, wjazd do Mauretanii drugą godzinę; po posiłku i zakupach walutowych mamy południe. Dzisiaj jest czwartek i gdybyśmy pojechali do Noakchott po wizę malijską trafilibyśmy jutro na wolny piątek. Szkoda całego dnia więc podejmuję decyzję, że skręcamy na trasę pustynną wzdłuż linii kolejowej Nouadhibou-Zouerat i teraz pokonujemy odcinek, który planowałem zrobić w drodze powrotnej.

Po kilkunastu kilometrach w miejscowości Bou Lanouar skręcamy w niewidoczny trakt pustynny w lewo i zaczyna się prawdziwa przygoda z Saharą. Przed nami 360 km. pięknej pustyni, kilku osad i pustki, po którą się tutaj przyjeżdża.

Od razu po wjechaniu zaczynają się problemy z grzęźnięciem w piasku, dłuższymi przerwami na fotografie i to wszystko powoduje, że do zachodu słońca pokonujmy tylko 40 km. Zatrzymujemy się w osadzie pasterzy.

Nocleg w obozowisku pasterzy.

Mauretania, Mali, Burkina Faso, Benin, Togo 2018 – dzień 5, 6, 7 i 8

7-10 styczeń 2018
0 km

Mauretania, Mali, Burkina Faso, Benin, Togo 2018 – dzień 5, 6, 7 i 8

Maroko i Sahara Zachodnia

Przez kilka dni jedziemy na południe. Nie skupiamy się na zwiedzaniu Maroka, bo nie jest to nasz cel. Tutaj zawsze można przyjechać lub przylecieć za niewielkie pieniądze i pozwiedzać ten piękny kraj.

Tempo mamy niezbyt szybkie, ponieważ w jednym samochodzie w zbiorniku paliwa znajdują się jakieś zanieczyszczenia i auto ma problemy z zasysaniem oleju napędowego. Mimo kilku prób przepłukania zbiornika problem ciągle powracał i w końcu uznałem, że pojedziemy tylko na jednym zbiorniku. Piszę na jednym ponieważ auto jest wyposażone w dwa zbiorniki, które można przełączać między sobą. Niestety defekt ten powoduje, że musimy tankować częściej i brać pod uwagę ilość przejechanych kilometrów, aby nie zabrakło paliwa gdzieś pośrodku niczego.

Każdy z dni upływa w podobny sposób; jedziemy, oglądamy Maroko i Saharę Zachodnią zza okiem samochodów, zjadamy pyszne marokańskie posiłki i zapijamy dobrą kawą. Po zachodzie słońca robi się zdecydowanie zimno i wietrzne więc na razie nikt nie ma ochoty na wieczorną integrację. Każdy wskakuje do namiotu i ciepłego śpiwora. 

10 stycznia docieramy do osady Bir Gandouz, 90 km. przed Mauretanią. Kiedyś znajdowała się tutaj ostatnia stacja benzynowa dostępna na Saharze Zachodniej, a po stronie mauretańskiej też zbyt szybko stacji nie było. Obecnie są jeszcze trzy stacje na samej granicy, ale cena paliwa już nie zachwyca. Mimo, że paliwo na Saharze Zachodniej jest dotowane i tańsze niż w Maroku to ceny poszły w górę i różnica między ceną w Mauretanii nie jest obecnie duża.

Noclegi na trasie.

Mauretania, Mali, Burkina Faso, Benin, Togo 2018 – dzień 4

6 styczeń 2018
0 km

Mauretania, Mali, Burkina Faso, Benin, Togo 2018 – dzień 4

16.00 – 1.00, El Jadida (Maroko)

Po zjechaniu z promu stajemy w długiej kolejce do kontroli paszportowo-celnej. W Maroku z reguły idzie wszystko sprawnie i szybko. Oczywiście przy takiej ilości pojazdów i tak swoje trzeba odczekać. Gdy przychodzi nasza kolej wnikliwy „polityczny pogranicznik” przygląda się moim flagom odwiedzonych państw naklejonym na samochodach. Mimo, że Sahara Zachodnia jest zaklejona to żołnierz nie zważając na mój sprzeciw odkleja naklejki. Oczywiście jasne jest, że dla Maroka coś takiego jak Sahara Zachodnia nie istnieje; dla nich są to terroryści. Robi się trochę nieprzyjemnie, przychodzi jakiś oficer wyższej szarzy i bardzo grzecznie tłumaczy mi całą sprawę. Mówi, że jesteśmy mile widziani w Maroku, ale nie ma czegoś takiego jak Sahara Zachodnia, tylko Sahara Marokańska, nie jest to państwo, tam są terroryści itd. Musimy tylko to usunąć i możemy jechać. Przygląda się nam wielu Europejczyków i miejscowych. Niestety muszę wyciąć napisy Sahara Zachodnia i możemy ruszać. Gdy jadę wzdłuż stających samochodów wiele osób bije nam brawo. Może dołożyłem swoją małą cegiełkę do walki o niepodległość i wolność Sahrawi.

Dzisiaj musimy dotrzeć do Rabatu i tam rozważyć, czy załatwiamy wizy mauretańskie w ambasadzie w stolicy, czy rezygnujemy i będziemy je kupowali na granicy.

Dawniej gdy nie było możliwości organizacji wizy na granicy podjeżdżałem zawsze pod Ambasadę Mauretanii, tam nocowałem i rano ustawialiśmy się w kolejce po wizę, którą się otrzymywało po południu lub na następny dzień.

My jednak dotarliśmy w sobotę i nie mieliśmy pewności, czy ambasada będzie w niedzielę otwarta. Co prawda to są kraje muzułmańskie, ale obawa zawsze była.

Podjęliśmy decyzję, że jedziemy dalej i gdzieś szukamy kempingu. W styczniu znalezienie otwartego kempingu stanowi duży problem; w Rabacie i Casablance nic nie było, ale jak sięgałem pamięcią zawsze był otwarty kemping w El Jadida. Parkują tam kampery z Europy zdążające na Saharę Zachodnią.

Do El Jadidy dotarliśmy po północy, przy ogromnej ulewie i porywistym wietrze. Afryka przywitała nas prawdziwą zimą i chłodem.

Nocleg na kempingu El Jadida (32 MAD).

Mauretania, Mali, Burkina Faso, Benin, Togo 2018 – dzień 1, 2 i 3

3-5 styczeń 2018
0 km

Mauretania, Mali, Burkina Faso, Benin, Togo 2018 – dzień 1, 2 i 3

9.00 – 9.00, Genua (Włochy)

Do Genui jeździłem już wiele razy i najczęściej w okresie zimowym. Najkrótsza trasa prowadzi przez Szwajcarię, trochę dłuższa tylko przez Austrię z ominięciem Szwajcarii.

W każdym jednak przypadku muszę się przebić przez Alpy, co zimą może nastręczać problemy.

W zeszłym roku miałem problemy z dotarciem na czas do Genui, była duża nerwówka. Chcąc tego uniknąć podjąłem decyzję o wyjechaniu z Polski dużo wcześniej.

Prom wyruszał z Genui 4 stycznia o godzinie 13.00, my wyruszyliśmy 3 stycznia o 9.00. Startując rano mieliśmy duże szanse, że większość dystansu pokonamy do późnych godzin nocnych, a pozostałą część zostawimy sobie na poranek następnego dnia lub ewentualnie zrobimy całą trasę na raz.

Pojazdy terenowe nie są stworzone do jazdy po autostradach, nie rozwijają dużych prędkości, ani również w przypadku awaryjnych sytuacji nie zatrzymują się w miejscu. Wszystkie te kwestie należy uwzględnić w dłuższych trasach przez Europę.

Do północy udało się nam pokonać całe Niemcy i Austrię. Szwajcaria przywitała nas warunkami zimowymi, a w miarę zbliżania się do granicy włoskiej padało coraz obficiej. Przy takich dużych opadach śniegu drogi były zasypane i jeżdżące pługi nie nadążały ich oczyszczać. Na szczęście trudne warunki były tylko w okolicy przełęczy Św. Gotarda, przez około 100 km. Po przekroczeniu przełęczy śnieg szybko znikał; widać było wpływ ciepłego powietrza znad Morza Śródziemnego.

Rano byliśmy już w Mediolanie i nie było sensu zatrzymywać się na dłuższy odpoczynek. W Genui zameldowaliśmy się o 9.00. Przejechanie 1 500 km z dłuższymi i krótszymi odpoczynkami zabrało nam 24 godziny, co dało średnią przejazdu około 60 km/h.

Do wypłynięcia mieliśmy jeszcze 4 godziny, był czas na odpoczynek i spakowanie ekwipunku na prom.

Czekają nas dwa dni żeglugi do Tangeru w Maroku.

Nocleg na promie.

Mauretania, Mali, Burkina Faso, Benin, Togo 2018 – wstęp

Przed wyjazdem

Mauretania, Mali, Burkina Faso, Benin, Togo 2018 – wstęp

Gdy przyszły jesienne pluchy i perspektywa nieprzyjemnej zimy, odezwała się u mnie chęć ponownego wyjazdu do Afryki.

Styczeń jest idealnym miesiącem na ten kierunek. Podczas dnia z reguły jest ciepło, wieczory bywają chłodne, ale jadąc na południe każdego wieczora jest cieplej.

W zeszłym roku była Algieria z przygodami; teraz nie chciałem żadnych niespodzianek stąd wybrałem oklepany kierunek Afryka Zachodnia. Oczywiście jest on oklepany i łatwy do momentu Mauretanii, a później to jest tylko wielka niewiadoma. Lubię wyzwania więc jako cel podróży obrałem Mali, Burkinę Faso, Benin i Togo.

Organizacyjnie było w miarę łatwo; pojazdy nie wymagały żadnych CPD, wjazdy były bezwizowe lub wizy otrzymywało się na granicy. Wizę Burkina Faso, Beninu i Togo załatwiłem w Konsulacie Beninu w Barcelonie. Mailowo, sprawnie i szybko z dostawą kurierską wiz do wklejenia w paszport. W pięciu krajach tego regionu, czyli Burkina Faso, Benin, Togo, Niger i Wybrzeże Kości Słoniowej funkcjonuje coś takiego jak wspólna wiza o nazwie VTE „ Visa Turistique Entenete”, jest ona wielokrotna i ważna 3 miesiące. Z przekazanych z konsulatu informacji wynika, że Niger i WKS już jej nie uznają, ale te państwa nadal są na niej umieszczane. Dla mnie akurat nie miało to znaczenia, bo tych dwóch państw nie miałem zamiaru teraz odwiedzać.

Mając ogarnięte wizy i sprawy samochodowe zakupiłem tylko bilety promowe z Genui do Tangeru i liczyłem tylko, że nie będzie nieprzewidzianych wypadków anulowania połączeń jak w zeszłym roku do Tunisu.