Turcja, Syria, Jordania 2008 – dzień 1 i 2

18.00 – 21.00, Roman 1 109 km.

Od dawna miałem zaplanowaną tą podróż, niestety pewne zdarzenia nie pozwoliły na wyjazd w zeszłym roku. Pomogły natomiast w przemyśleniu życia i spowodowały jeszcze większą chęć poznawania świata i innych kultur. Życie jest za krótkie na bezczynne siedzenie i marnowanie czasu. W styczniu zakupiłem LR Defendera i mogłem w pełni zacząć realizować ambitniejsze plany podróżnicze.

Wyruszyliśmy w stałym rodzinnym gronie + koleżanka Ania. W ostatniej chwili dołączył do nas Łukasz – znajomy Ani, którego odebraliśmy po drodze ze Rzgowa.

Wyjechaliśmy z Kalisza, potem Rzgów i dalej w stronę Zamościa, którego urzekającą starówkę zwiedziliśmy o 2 w nocy.

Na Ukrainę wjeżdżamy około 6 rano po odstaniu w kolejce i łapówce (10 USD) dla celnika za niezatrzymanie się do kontroli celnej. Niestety zapomniało mi się, że jest to wschód i wszystkim urzędnikom w mundurach należy się kłaniać w pas. Na szczęście wszystko załatwiamy szybko i sprawnie i ruszamy dalej.

Z Rawy Ruskiej jedziemy do Lwowa, gdzie jesteśmy o 8 rano i akurat trafiamy na prawosławną sobotę wielkanocną. Chodzimy trochę po uliczkach Lwowa i po kilku godzinach ruszamy dalej. Bez zatrzymywania przejeżdżamy Iwano-Frankowsk. W okolicach Kołomyi robimy sobie przerwę na obiad i sen. Granicę przekraczamy w Sirecie. Niestety natrafiamy na potężny przemyt papierosów w polskim tirze (tysiące wagonów w „niby belach” materiału) co powoduje podniesienie ciśnienia pogranicznikom. Musimy wypakować kilka bagaży, wjechać na kanał i odczekać pół godziny.

W Rumunii jesteśmy jeszcze przed zmierzchem więc wjeżdżamy do Patrauti, gdzie zwiedzamy kościół wpisany na listę UNESCO i również podobny zabytek w Suczawie. Później jeszcze trochę jedziemy i przed Roman znajdujemy nocleg w motelu za bardzo rozsądne pieniądze.

Nocleg w motelu (13 PLN).