9.00 – 20.00, Astrachań (Rosja)
Docieramy do Astrachania i zwiedzamy miasto. Astrachań jak na warunki rosyjskie jest miastem wartym obejrzenia. Często mijane miasta to bezład sowieckich bloków i architektoniczne potworki z dawnych lat. Gdy doda się do tego problemy komunikacyjne i zakorkowane ulice, które nie przewidywały takiej ilości samochodów to odechciewa się wjeżdżania do rosyjskich miast. Będąc wielokrotnie w Rosji z radością korzystałem z obwodnic, aby tylko ominąć miasto. W przypadku Astrachania polecam wjechać i pospacerować po mieście. Jest ono dosyć zwarte i większość zabytków znajduje się niedalekiej odległości od siebie.
Gdy po południu wyjechaliśmy z Astrachania w stronę granicy kazachskiej okazało się, że w Toyocie Janka w dziwny sposób zachowuje się wskaźnik temperatury. Niby nic poważnego, ale wzrastał do temperatury maksymalnej, aby po chwili wrócić do normalnej. Objaw o tyle niebezpieczny, że jedziemy w najbardziej gorące rejony Azji i wiedza na temat prawdziwej temperatury w samochodzie jest na wagę złota.
Krążymy chwilę po mieście i trafiamy na chłopaków w terenówkach. Okazuje się, że mają niezły warsztat 4×4 i oferują swoją pomoc. Gdyby Jankowi nie udało się dzisiaj odnaleźć problemu umawiamy się na jutro na wizytę w ich warsztacie. Chłopaki zawożą nas na plażę nad Wołgą, gdzie możemy rozbić biwak.
Nie udało nam się pokonać dobrego dystansu, ale ważniejsza była naprawa czujnika temperatury, z którym Janek poradził sobie na biwaku. Jesteśmy przygotowani na jutrzejszy wjazd do Kazachstanu.
Nocleg na trasie.