Iran, Armenia, Gruzja 2010 dzień 13 i 14

7.30 – 19.00, Esfahan 568 km.

Rano jesteśmy jednymi z pierwszych gości. Pozostałości pałacu Dariusza Wielkiego robią ogromne wrażenie. Nawet ich zniszczenie przez Aleksandra Macedońskiego nie odbiera im należnego splendoru i blasku.

Mówiąc krótko: warto to zobaczyć.

60 km dalej znajdują się grobowce królewskie w Pasargadae. Miejsce także wpisane na listę UNESCO i także polecam zobaczyć. Należy pamiętać aby poruszać się tam samochodem, gdyż poszczególne zabytki są w dużej odległości od siebie.

Oprócz wspomnianych wyżej zabytków mamy zamiar dotrzeć do Esfahan. W Esfahan trafiamy na roboty drogowe, które są dla nas dużym utrudnieniem w dotarciu do hotelu. Pomaga nam samozwańczy przewodnik na motorku (okazuje się, że nauczyciel). Dowozi nas pod hotel, który sami sobie wybraliśmy i poleca swoje usługi na następny dzień. Bardzo miło, bez nagabywania i bez wołania o pieniądze.

Lokujemy się w hotelu za 100 000 IRR od osoby ze śniadaniem. Zostajemy w Esfahanie dwa dni.

Wieczorem ruszamy na pierwsze spotkanie z tym wspaniałym miastem.

Spacerowanie po Isfahanie to czysta przyjemność. Nie będę opisywał co można zobaczyć, bo to wszystko jest do przeczytania w przewodnikach. Zwiedzanie i spacery od rana do późnego wieczora.

Oprócz zwiedzania wciągnęliśmy się w wir zakupów i staliśmy się posiadaczami ładnej lampy orientalnej i ręcznie tkanego kilimu. Posiłek zaliczyliśmy w dobrej restauracji w centrum, niestety jak to bywa w Iranie nie było to nic co by urzekło, ot zwykły kurczak z ryżem. Dwa dni zaliczamy do bardzo udanych, aż szkoda, że musimy tak szybko wyjeżdżać.

Nocleg w hostelu (100 000 IRR/dzień).