14.00 – 18.00, Esfahan 324 km.
Do popołudnia chodzimy po mieście, kręcimy się po uliczkach starego miasta. Budynki wybudowane z cegły-gliny suszonej na słońcu i świadomość, że Yazd jest jednym z najstarszych miast na świecie dodaje uroku pomarańczowo-czerwonemu staremu miastu. Wokół cisza i pustka (tak niecodzienna dla miast Iranu) i tylko czasem wąską uliczką przejeżdża motorower. W środku starego miasta znajduje się Meczet Jameh, w którym warto skorzystać z cienia i odpocząć.
Po południu ruszamy do Esfahanu. Dystans jest krótki i po rewelacyjnych irańskich drogach pokonujemy go w 4 godziny. Jak to zwykle bywa priorytetem jest znalezienie rozsądnego cenowo hotelu. Parkujemy samochody na głównej Abbasi Streat i rozchodzimy się w poszukiwaniu hotelików. W okolicy mamy Amir Kabir Hostel (spałem tutaj kilka lat temu), ale nie ma miejsca dla 8 osób. Kilka przecznic bliżej centrum lokujemy się w Jamshid Hotel.
Esfahan – najwspanialsze miasto Iranu, a rzekłbym, iż całego świata islamu (w szczególności szyickiego). Jest to mój drugi pobyt w tym mieście, ale zawsze będzie pozostawał niedosyt.
Najlepsze co można zrobić to oczywiście poza obejrzeniem meczetów; „zagubić” się w bazarze, spacerować po mieście, odpoczywać w wielu zadbanych ogrodach, dobrze zjeść w okolicznych knajpkach. Atmosfera w Isfahanie jest swobodna, ludzie jak wszędzie przyjacielscy i pomocni. Z rodziną zostaliśmy tutaj 3 dni, natomiast grupa z Defendera pojechała na wycieczkę do Persepolis.
Czas spędzony w Isfahanie zawsze zalicza się do najlepszych chwil z moich wypraw i przejeżdżając tutaj jeszcze w przyszłości na pewno nie ominę tego miasta.
Nocleg w hotelu (500 000 IRR/dzień).