11.00 – 18.00, za Tunelem Śmierci (Tadżykistan)
Oprócz nas przy jeziorze obozowali również Tadżykowie. Rano zanim wyjeżdżamy mamy długą sesję fotograficzną i rozmowy z miejscowymi. Wszystko przeciąga się do 11.00, ale czasu mamy dużo i nigdzie się nie spieszymy. Aby dotrzeć do głównej drogi musimy pokonać ponad 50 km szutrówki. Mijamy interesujące wioski, piękne krajobrazy, ciekawych autochtonów.
Dojeżdżamy do głównej drogi i wracamy na dobry asfalt. Jedziemy do Duszanbe i po drodze oprócz pięknych krajobrazów nie mamy zbyt wielu atrakcji. Jedyną jest tzw. Tunel Śmierci, który pokonuje się pod Przełęczą Anzob. Jednak obecnie tunel został wyremontowany i trudno go już nazywać Tunelem Śmierci. Na całej długości jest położony asfalt, nie wystają żadne druty i nie płynie, ani nie kapie już żadna woda w tunelu. Co prawda oświetlenia jeszcze nie ma, ale dreszczyk emocji już zniknął.
Niepocieszeni wyjechaliśmy z tunelu i zaczęliśmy poszukiwać miejsca na biwak. Zjechaliśmy nad samą rzeczkę i rozłożyliśmy namioty. Byliśmy w rewelacyjnym miejscu.
Nocleg na trasie.