13.30 – 23.00, Bani Umar (Oman) 237 km.
Rano wyruszamy do portu, aby w końcu dokonać odprawy pojazdów. Wszystko idzie w ślimaczym tempie; podobnie jak w Iranie muszę zdobyć kilkanaście podpisów, wpłacić kilka kwot (o których nie miałem wcześniej żadnych informacji) i przemieszczać się między różnymi okienkami. Muszę przyznać, że zorganizowane jest to o wiele logiczniej niż w Iranie, urzędnicy wykonują swoją pracę sprawnie i nie różni się to od europejskich standardów. Problemem jest jedynie duża ilość okienek, które należy odwiedzić i to wydłuża całą procedurę. Po kilku godzinach możemy wjechać dwoma pojazdami do ZEA.
Ekipa, która doleciała do Dubaju na czas mojej nieobecności wypożyczyła miejscowy samochód i wybrała się na eksplorację Musandamu. Podczas mojego oczekiwania na samochody oni krążyli po północnej części Omanu i po otrzymaniu informacji ode mnie wrócili do Dubaju.
Przepakowanie gratów, zdanie samochodu i wyjazd z Dubaju zabrał nam trochę czasu. Wyjechaliśmy drogą E44 w stronę przejścia granicznego Hatta. Przekraczanie granicy tą drogą jest o tyle dziwne, że autostrada przecina dwukrotnie terytorium Omanu i ZEA, jest kilka punktów kontrolnych, ale właściwa granica znajduje się we wspomnianej miejscowości Hatta. Wyjazd z ZEA to tylko formalność i okazanie paszportów, wjazd do Omanu zabiera 40 minut (tylko ze względu na odprawę celną samochodów) i zakup 10-cio dniowych wiz. Oman przywitał nas bardzo przyjemnie.
Jest już późno i poszukujemy jedynie miejsca na nocleg. Gdy jest ciemno znalezienie dobrego miejsca jest utrudnione więc logiczne wydaje się rozbicie na plaży, co też robimy w okolicy wioski Bani Umar.
Nocleg na plaży.